Niegdyś byłem ministrantem i lektorem, zanim pierwsze symptomy rdzeniowego zaniku mięśni sprawiały, że z coraz większym trudem pokonywałem niewielką odległość do kościoła, aby po wielu latach zmagania się z chorobą rozwijającą się powoli i odbierającą siły, już na trwałe siąść na wózku inwalidzkim.