O komisji Pegazusa, kazusie Biskupa i Marylin Monroe we... Wrocławiu!
Nie ukrywam, miałem dzisiaj wielką chrapkę, aby zająć się trochę komisją do spraw Pegazusa. No bo jak tu się nie powyzłośliwiać, kiedy usłyszałem stwierdzenie niezastąpionego pana Bodnara, że właściwie to nie było żadnych, uwaga, podkreślam, żadnych nielegalnych podsłuchów, bo na wszystkie, podkreślam, wszystkie (!) wydały zgodę sądy.