TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 14:17
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wydobyty z wody - potomkowie Józefa

Wydobyty z wodydzielo biblijne

Na drodze dzieła zbawienia, jakiego Bóg pragnął dokonać poprzez Mojżesza pojawiła się kolejna kobieta. Tym razem była to córka faraona. Przyszła nad rzekę w towarzystwie swoich służących. Chciała się wykąpać. Gdy schodziła do wody zobaczyła skrzynkę pozostawioną w sitowiu. Nakazała służącej, by ją przyniosła. To, co zobaczyła w środku, przerosło jej oczekiwania.

Był tam chłopiec. Płakał. Płacz zrodził litość w sercu kobiety. Choć rozpoznała, że jest to jedno z dzieci Hebrajczyków, postanowiła je ocalić. Jej postępowanie zaskakuje. Przecież jest poganką, Egipcjanką, a do tego córką faraona. Wszystko przemawiało za tym, iż powinna wrzucić dziecko do wody. Przecież taki rozkaz wydał jej ojciec. Ona jednak nie była mu posłuszna. Posłuchała głosu serca. Ono wzywało do tego, by pomóc bezradnemu dziecku i ratować jego życie. Poprzez uczucia przemówił głos Boga. Rozległ się w jej sumieniu. Ono wzywało do tego, aby ocalić ludzkie życie. Znów Bóg przedziwnie pokierował biegiem wydarzeń. Właściwie wszystko zdawało się być przeciw Mojżeszowi. Najpierw miejsce, gdzie złożyła go w koszyku matka. Stąd w każdej chwili mógł go porwać nurt rzeki i ponieść w nieznanym kierunku. Jej toń mogła skryć na zawsze życie małego dziecka. W rzece żyły również niebezpieczne zwierzęta. I one mogły przynieść śmierć. W takiej sytuacji na nic zdała by się obecność siostry Mojżesza. A jednak stało sie inaczej. Czy matka Mojżesza wiedziała, że miejsce, które wybrała na schronienie dla swego dziecka jest tym, do którego przychodzi córka faraona, by zażywać kąpieli? Jeśli tak, to wybierając je liczyła na to, że to ona odnajdzie chłopca. Pewnie miała nadzieję, iż egipska księżniczka nie okaże wrogości i obojętności. Byłą kobietą i jak każda kobieta niosła w sobie powołanie do macierzyństwa. Czy jednak okaże ją obcemu dziecku? Intuicje matki nie zawiodły. Mały Mojżesz znalazł ocalenie.

Cierpienie hebrajczyków
Pozostał jednak problem: Jak wykarmić dziecko? Tutaj do akcji włączyła się siostra Mojżesza. Widząc reakcję córki faraona podeszła z propozycją. Zaproponowała, iż może znaleźć pośród hebrajskich kobiet taką, która wykarmi dziecko. Rozwiązanie było proste. Przecież wiele matek zostało pozbawionych swoich dzieci. Warto tu zauważyć, że w tej propozycji zawarte jest nieme oskarżenie - ból matek dotkniętych nieszczęściem, pozbawionych swoich dzieci. To one, jak i ich mężowie żyli dotknięci bezmiarem cierpienia. Mały Mojżesz niesie w sobie wszystko to, co spotykało jego naród. Jest pozbawiony domu, rodziny. Jego życie jest nieustanie dotknięte zagrożeniem, zdane na łaskę i niełaskę obcych. Ten płacz jest również wołaniem o ratunek. Łzy, choć padają na ziemię, stają sie niemą modlitwą skierowaną w stronę nieba. Jest ona zanoszona w imieniu wszystkich pokrzywdzonych i niesprawiedliwie traktowanych. Niesie w sobie gorycz ich cierpienia. Tak dociera do uszu Boga. Płacz małego chłopca wzywa Go, by przyniósł ratunek.
Córka faraona zgodziła się na propozycję siostry Mojżesza. W ten sposób chłopiec znów powrócił do swego domu. Znalazł się w ramionach matki. Ona, choć wiedziała, że po pewnym czasie będzie musiała oddać go córce faraona, cieszyła się obecnością dziecka. Radowało ją to, że jego życie zostało ocalone i jest blisko niej. Co więcej, Mojżesz miał teraz potężną protektorkę w osobie księżniczki egipskiej. Matka mając go w swym domu dawała mu nie tylko pokarm i macierzyńską miłość. Uczyła go tego, kim jest. Mówiła o Bogu, o przodkach, którzy wyruszyli na drogę wiary, o losie jego narodu. Choć dziecko jeszcze nie było w stanie pojąć wszystkiego, to dobre ziarno zostało zasiane na glebę jego serca. Gdy przyjdzie czas ono wyda właściwy plon. Tak sam Bóg, choć nie ujawniał swojej obecności, nie pozostawił Mojżesza samego. Czuwał nad jego życiem dyskretnie kierując biegiem wydarzeń, a do realizacji swych zamiarów posługiwał sie ludźmi, których wybierał według swego upodobania.

Rozstanie z matką
Czas biegł nieustanie naprzód. Coraz szybciej zbliżał się moment rozstania. Przypominała o tym zapłata, jaką regularnie przysyłała córka faraona za karmienie znalezionego przez nią dziecka. Tym samym mówiła, iż nie zapomniała o nim i pragnie zatrzymać go przy sobie, gdy tylko podrośnie na tyle, by mogło żyć u jej boku. Chwila rozstania była nieunikniona. Matka sama poprowadziła chłopca na dwór córki faraona. Jej serce było rozdarte. Tak bardzo pragnęła zatrzymać go przy sobie. Jednak wiedziała, iż musi go oddać. Nie może postąpić inaczej. Przecież gra toczy się o życie jej syna. Miała jedynie nadzieję, iż on nie zapomni, a w jego sercu pozostaną jej pełne czułości słowa, śpiewane kołysanki, wypowiadane modlitwy. One prędzej czy później odezwą się w nim i nie pozostanie obojętny wobec więzów krwi. Dwór faraona ich nie zagłuszy. Gdy teraz musiała go oddać w ręce obcej kobiety jedynym pocieszeniem było to, że ona miała w swoim sercu litość. Przecież gdy odnalazła dziecko, mimo iż odkryła, kim ono jest, ocaliła je. Odchodząc nie odwracała się. Nie chciała przedłużać bólu rozstania. On i tak pozostawał w sercach matki i syna. Czynił je sobie jeszcze bardziej bliskimi. Wiedziała, że cokolwiek by się zdarzyło będzie pamiętał, bo ona nie zapomni o nim.
Tymczasem przed małym chłopcem otwierał się nowy świat. Oglądał potęgę Egiptu. Miał możliwość zobaczenia nie tylko wspaniałych budowli, ale mógł również oglądać to, co działo się w ich wnętrzu. Był świadkiem, a może nawet i uczestnikiem, rozgrywających się tam wydarzeń. Jego pozycja była szczególna, bowiem córka faraona traktowała go jak własnego syna. Dzięki temu otrzymał staranne wychowanie. Mógł poznawać wiedzę, prawo i sposób administrowania państwem Egipskim. Pewnie jego przybrana matka widziała w nim przyszłego dworzanina. Na pewno chciała pokierować jego losem, skoro nadała mu imię. Brzmiało ono Mojżesz - ocalony. Księżniczka tłumaczyła je tym, iż wydobyła chłopca z wody. Tym samym nadała imię temu, który przyczyni się do ocalenia Hebrajczyków z niewoli egipskiej.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!