W drodze na wyspę Bożego Narodzenia
Dawno, dawno temu, bo w grudniu 1643 roku (czyli aż 381 lat wstecz) przez Ocean Indyjski płynął wraz ze swą załogą kapitan Wiliam Mynors.
Kapitan, jako mieszkaniec Holandii, przyzwyczajony był do tego, że grudzień to miesiąc zimny, mroczny, ale również pełen cudownego śniegu i radosnych przygotowań do świąt. Tymczasem na oceanie było słonecznie i gorąco, a wyspy, które jego statek mijał pełne były zielonych palm, egzotycznych owoców i pachnących kolorowych kwiatów.
Zarówno kapitan Mynors, jak i jego żeglarze, byli przekonani, że święta Bożego Narodzenia spędzą na morzu, na pokładzie swego statku. Musicie bowiem wiedzieć, że były to czasy, kiedy Europejczycy odkrywali jeszcze wiele, oddalonych od naszego kontynentu nieznanych lądów. Żeglarze posługiwali się mapami mórz, na których widniały tylko znane ziemie, bo wielu jeszcze nie odkrytych nikt przecież na nich nie zaznaczył. Kapitan sądził więc, że do najbliższego brzegu, który był widoczny na jego mapie dopłyną dopiero w styczniu. 24 grudnia wieczorem 1643 roku kapitan razem ze swą załogą zaczął więc świętować na pokładzie. Jedyne co żeglującym Holendrom przypominało holenderskie Boże Narodzenie, to wspaniale rozgwieżdżone granatowe niebo, bo przecież takie samo widywali zwykle przez okna swoich domów w czasie świąt. Następnego dnia o świcie, do drzwi kajuty kapitana zaczął dobijać się jeden z żeglarzy.
Kapitanie! Proszę wstać! – wołał. – Przed nami jest jakiś ląd! Kapitan zerwał się na równe nogi i wybiegł na pokład. Podbiegł do rufy statku, przy której stało już wielu członków jego załogi i wpatrywało się w zielony paseczek tkwiący nieruchomo na falach oceanu. To musi być wyspa, której nie ma na mapach! – poinformował wszystkich kapitan. Czy to znaczy, że odkryliśmy coś nowego? – chcieli wiedzieć żeglarze. – Na to wygląda! – roześmiał się kapitan Mynors, a jego załoganci zaczęli bić brawo z radości.
Każdy żeglarz w tamtych czasach marzył o tym, by odkryć nowy ląd. Niezależnie od tego czy był kapitanem czy zwykłym majtkiem. Wyspa okazała się prawdziwie rajska i pełna dorodnych kokosów.
Spędzimy tu święto Bożego Narodzenia! – oświadczył kapitan. – I jako odkrywcy wymyślimy nazwę dla wyspy! Po co wymyślać? – zapytał zastępca kapitana. – Odkryliśmy wyspę w dzień Bożego Narodzenia, więc nazwijmy ją wyspą Bożego Narodzenia! I tak się stało. Jeśli chcecie wiedzieć do jakiego kraju wyspa dziś przynależy, rozwiążcie krzyżówkę. Bo nie jest to wcale Holandia.
Aleksandra Polewska-Wianecka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!