TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 13:56
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Śmiech niedowierzania

Śmiech niedowierzania

chrzcielnicaPowrót Hagar i narodziny Ismaela mogły wydawać się Abramowi spełnieniem obietnicy. Jest ojcem syna. Po trzynastu latach wszystko przybrało jednak inny obrót.
Wtedy znów Bóg ukazał się Abramowi. Przyszedł, by po raz kolejny ponowić swą obietnicę potomka. W takim razie to nie dziecko zrodzone z Hagar jest synem, który został zapowiedziany Patriarsze.
Nazwał siebie Wszechmocnym. Dla Niego nie ma nic niemożliwego. To On kieruje biegiem wszystkich wydarzeń, jest dawcą życia. On też wezwał Abrama do tego, by Mu służył. Przez niego bowiem Bóg pragnie przynieść ocalenie światu. Po raz kolejny Bóg zapowiedział przymierze, jakie pragnie zawrzeć z Abramem. Będzie jego Opiekunem. Nie pozostawi go samego. Da mu liczne potomstwo. W obliczu tych słów i obietnic Abram upadł twarzą na ziemię. Oddał Bogu pokłon i poddał się Jego woli. Czym jest on sam, wobec majestatu Wszechmogącego, jak nie prochem i pyłem? A jednak tak kruchego i słabego człowieka Bóg powołuje, by przez niego rozpocząć swe dzieło zbawienia. Dlatego zmienia jego imię. On sam będzie kierował jego losem.

Ojciec mnóstwa
Od tej chwili Abram będzie nosił imię Abraham. Dawne imię określało go jako „wielkiego ojca”. Teraz będzie nazywany „ojcem mnóstwa”. Z niego wyjdzie niezliczone potomstwo, które będzie mieszkać w ziemi ofiarowanej przez Boga. Ten Bóg będzie troszczył się o jego potomstwo tak, jak opiekował się Abrahamem. Jedyny warunek, jaki stawia Bóg to wierność. Jej znakiem będzie obrzezanie. Dokonane na polecenie Boga będzie przypominać, że to On jest tym, od którego pochodzi życie. To dzięki Niemu z pokolenia na pokolenie trwać będzie lud wywodzący się od Abrahama. Powołanie, jakie otrzymał Abraham obejmuje również jego żonę Saraj. Dlatego i jej imię zostało zmienione przez Boga. Teraz będzie nazywać się Sarą. Będzie matką syna Abrahama. Z niej pochodzić będą królowie i książęta.
Tak wielkie obietnice wydały się Abrahamowi nieprawdopodobne. Wzbudziły  śmiech. Potwierdzeniem jest prośba Patriarchy o opiekę Boga nad Ismaelem. Wobec tych słów Bóg zaprzeczył. Choć na prośbę Abrahama Bóg zachowa dla tego chłopca swą życzliwość, to jednak nie syn zrodzony z Hagar jest obiecanym potomkiem. Synem obietnicy będzie dziecko zrodzone z prawowitej małżonki Abrahama. Urodzony chłopiec będzie nosił imię Izaak. To imię będzie przypominało Abrahamowi jego śmiech niedowierzania. Po upływie roku Abraham będzie mógł się przekonać o prawdziwości słów Boga. Tak zakończyło się kolejne spotkanie Abrahama z Bogiem. Po nim Patriarcha spełnił to, czego zażądał od niego Bóg. Sam poddał się obrzezaniu i dopilnował tego, by wszyscy mężczyźni, poczynając od Ismaela zostali obrzezani. Tym znakiem potwierdził przymierze zawarte z Bogiem, uznając, że to On jest Dawcą i Panem życia. Znak ten będzie towarzyszył jego potomkom przez pokolenia, aż zastąpiony zostanie przez chrzest zapoczątkowany przez Syna Bożego w wodach Jordanu.

W samo południe
Czy zawsze spotkanie z Bogiem można dokładnie opisać? Jak często brakuje słów, by wypowiedzieć to, co jest niewidzialne dla oczu; to, co rozgrywa się w głębi ludzkiego serca. Na kartach Biblii odnajdujemy opowieści dotyczące tego samego wydarzenia, choć tak różne od siebie w szczegółach. To tak, jak gdyby ktoś powiedział: poczekaj, dodam nowe szczegóły, gdy je zestawisz, zobaczysz nowy ślad Boga i zrozumiesz znacznie więcej. Tak też jest i z historią zapowiedzi narodzin Izaaka. Tym razem spotykamy Abrahama w samo południe. Jest niesamowity upał. Każdy, kto tylko może, odpoczywa w cieniu swego namiotu. Tymczasem Patriarcha siedzi u jego wejścia. Kogo mógł oczekiwać w samo południe? Może próbował zrozumieć to, co Bóg objawił mu do tej pory. Niektórzy mówią, że oczekiwał na przechodzących ludzi, aby udzielić im gościny. I jest w tym sporo racji, bo skoro ujrzał przechodzących wędrowców podążył ku nim, by zaprosić ich do swej siedziby. Uczynił tak, jak nakazywał pustynny rytuał, który mówił: „jesteś w drodze, wędrujesz pośród trudnych warunków, zapraszam, byś wszedł i odpoczął. Czynię tak, bo może ja też kiedyś będę potrzebował twojej pomocy”.
W ten sposób trzech wędrowców znalazło schronienie w cieniu namiotu i poczęstunek przygotowany z tego, co najlepsze. Nieznani Abrahamowi ludzie otrzymali królewską gościnę. On nie wiedział jeszcze, iż owi wędrowcy niosą ze sobą słowo obietnicy samego Boga. A może trzeba powiedzieć więcej: sam Bóg przyszedł przez nich do Patriarchy. Jakby tym spotkaniem zostały zapowiedziane słowa Chrystusa: „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”, a z nimi na namiot Patriarchy padł cień tajemnicy samego Boga.
Spotkanie ze słowem Boga rozpoczyna się od zaskakującego pytania. Dotyczyło ono żony Abrahama. Czy wypada gościowi pytać o kobietę? Skąd zna jej imię? Jeśli tak jest, to znaczy, że musi mieć coś ważnego do powiedzenia. Dlatego Abraham odpowiada wprost: „Ona jest w namiocie”. Teraz słyszy już tylko jeden, tak bardzo znajomy głos. Jest w nim obietnica: „za rok o tej porze twoja żona będzie miała syna”. Sara stała  przy wejściu do namiotu. Skoro rozmowa dotyczyła jej, postanowiła uważnie słuchać. Na słowa obietnicy uśmiechnęła się: ,,Przecież już minął nasz czas. Oboje jesteśmy starzy. Chyba ktoś postanowił sobie z nas zażartować”. Ładnie odwdzięcza się za gościnę. A może to był tylko uśmiech tęsknoty i rozczarowania, chwila zadumy lub zwątpienia. Wobec tego zachowania małżonki Abrahama Bóg zapytał Patriarchę o śmiech Sary i jej niepokój, po czym po raz kolejny powiedział, że dla Niego nie ma nic niemożliwego. Śmiech Sary zamarł na ustach. Była przerażona tym, co usłyszała. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że imię jej syna będzie przypominać jej tę chwilę. Stanie się radością matczynego serca. Będzie słowem wiary w moc Boga, a jej macierzyństwo otworzy drogę innemu Synowi – Jezusowi.

ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!