Słowo Boże na każdy dzień
Uroczystość Chrystusa Króla 22 listopada
Dn 7, 13-14; Ps 93; Ap 1, 5-8; J 18, 33b-37;
Poniedziałek, 23 listopada
Dn 1, 1-6. 8-20; Dn 3; Łk 21, 1-4;
Wtorek, 24 listopada
Dn 2, 31-45; Dn 3; Łk 21, 5-11;
Środa, 25 listopada
Dn 5,1-6. 13-14. 16-17. 23-28; Dn 3; Łk 21, 12-19;
Czwartek, 26 listopada
Dn 6, 12-28; Dn 3; Łk 21, 20-28;
Piątek, 27 listopada
Dn 7, 2-14; Dn 3; Łk 21, 29-33;
Sobota, 28 listopada
Dn 7, 15-27; Dn 3; Łk 21, 34-36.
Z Księgi proroka Daniela
Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie.
Z Księgi Apokalipsy Świętego Jana Apostoła
Jezus Chrystus jest Świadkiem Wiernym, Pierworodnym umarłych i Władcą królów ziemi. Tym, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem i kapłanami Bogu i Ojcu swojemu: Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen. Oto nadchodzi z obłokami i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, który jest, który był i który przychodzi, Wszechmogący.
Z Ewangelii według Świętego Jana
Królestwo nie jest z tego świata
Piłat powiedział do Jezusa: «Czy Ty jesteś Królem żydowskim?». Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?». Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?». Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?». Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu».
Komentarz do Ewangelii
Bóg wystarczy
Kiedy rozglądamy się wokół siebie, to widzimy wiele zmian, które niekoniecznie napawają nas optymizmem. Zmienia się klimat; coraz częściej słyszymy też o różnych katastrofach i tragediach; docierają do nas także informacje o zamachach terrorystycznych, jak chociażby o ostatnich zamachach w Paryżu.
Coraz bardziej wydaje się, że świat znajduje się na przysłowiowej „beczce prochu”; niewiele trzeba, by on przestał istnieć. Także blisko siebie zauważamy zmiany: mamy dla siebie coraz mniej czasu, jesteśmy też dla siebie mniej życzliwi, coraz mniej sobie ufamy, coraz częściej patrzymy na wszystko poprzez czubek własnego nosa. Patrząc na to wszystko zadajemy sobie pytania: „Po co to wszystko?”, „Czy to ma jakiś sens?”, „Do czego to wszystko prowadzi?”. Starsi ludzie mówią: „kiedyś to było lepiej!”. Te zmiany też wielu z nas napawają lękiem, boimy się. Tym bardziej, że dzisiejszy świat stał się „globalną wioską” i to, co dzisiaj dzieje się kilkaset czy kilka tysięcy kilometrów od nas, jutro może wydarzyć się u nas. Ale to wszystko jest także powodem pytań kierowanych do Jezusa. Nie pytamy jednak już jak Piłat: „Czy Ty jesteś królem żydowskim?” (J 18, 33). Pytamy raczej: „Czy Ty jesteś w ogóle Bogiem?”. Bo przecież gdyby Jezus był Bogiem, to zrobiłby z tym wszystkim porządek, nie dopuściłby do tego, aby ginęli niewinni ludzie, sprawiłby, że inaczej patrzylibyśmy na innych ludzi. „Czy Ty jesteś Bogiem?”. Bo tak się jakoś dzieje, że szybciej mamy pretensje do Boga niż do samych siebie; łatwiej nam przychodzi oskarżanie Boga niż samych siebie. A przecież Jezus też mógłby postawić nam parę pytań. Jak chociażby: „Czy ty Mi wierzysz?”, „Czy ty Mi ufasz?”. Jezus nie pyta o to, czy ja wszystko rozumiem, czy znam odpowiedzi na różne i wszystkie pytania. Pyta mnie o wiarę i zaufanie. Pyta mnie więc o to, czy nic mi Go nie przysłania, czy rzeczywiście On jest dla mnie najważniejszy. „Jam jest Alfa (Pierwszy) i Omega (Ostatni), który jest, który był i który przychodzi, Wszechmogący” (Ap 1, 8). Ale jak mogę ufać Tobie, Boże, skoro takie rzeczy dzieją się wokół mnie? Jak mogę wierzyć w to, że Ty jesteś „Wszechmogący”, skoro wydaje się, że raczej jesteś bezradny wobec tego wszystkiego? Takie pytania sugerują jednak, że ja mam swoją wizję tego, jak powinny toczyć się losy świata, że ja lepiej od Boga wiem, czym On powinien się zajmować. A przecież „Jezus… jest Tym, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów i uczynił nas królestwem i kapłanami Bogu i Ojcu swojemu” (Ap 1, 5-6). Kiedy tata uczy swe dziecko jeździć rowerem, to mówi mu: „Nie bój się! Patrz przed siebie! Jestem tuż za tobą!”. I gdy dziecko zacznie się nerwowo rozglądać, to się przewróci, ale kiedy zaufa pojedzie przed siebie. Jezus jest właśnie takim Ojcem. On chce, bym Mu zaufał i ruszył przed siebie w stronę nieba, On jest zawsze tuż obok. Nigdy nie jestem sam. Święta Teresa od Jezusa (1515-1582) mówiła: „Solo Dios basta” („Bóg sam wystarczy”).
ks. Tomasz Kaczmarek
Świętość, która zadziwia
Św. Franciszek Antoni Fasani (1681-1742)
Wszystkim możemy się znużyć, ale nie Bogiem. On nie przestaje nas kochać, mimo, że wie o nas wszystko. Naśladowanie Stwórcy polega na kochaniu i rozumieniu ludzi, wbrew temu, co o nich wiemy. Nasza szlachetność napotyka jednak na zło, które nam grozi, które czasem chce nas niszczyć.
Dla św. Franciszka, założyciela Zakonu Braci Mniejszych, w dramacie współistnienia dobra i zła, miłość zawsze wiązała się z dobrem i z jego urzeczywistnianiem się w człowieku i świecie. Jego duchowy syn, Donat-Antoni Fasani, który przyjął imię zakonne Franciszek Antoni (kanonizowany w 1986 roku), urodził się w Lucerze we Włoszech i całe życie - oprócz pobytu na studiach odbywanych w różnych kolegiach zakonnych - tam mieszkał. Żył w czasach oświecenia, gdy wielkim szacunkiem darzono rozum ludzki. Miał on być światłem do poznania prawdy o świecie i człowieku. Atmosfera panująca w domu i wychowanie w szkole prowadzonej przez franciszkanów konwentualnych, pozwoliły Giovannelliemu (czyli polskiemu Januszkowi) dostrzegać, niemodną wówczas prawdę o obecności Boga w świecie. Jako piętnastolatek wstąpił w 1695 roku do franciszkanów i po studiach filozoficzno-teologicznych, uwieńczonych doktoratem, w 1705 roku przyjął w Asyżu święcenia kapłańskie. Dzięki zapatrzeniu w Jezusa umiał „stwarzać cuda” wokół siebie.
W pokorze kontynuował zainteresowania naukowe. Nazywany „Ojcem Nauczycielem” prowadził nowicjuszy franciszkańskich ku poznaniu Boga. W czasach, gdy brak było wrażliwości na potrzeby społeczne, oddawał się nieustającej pracy nad polepszeniem warunków materialnych i duchowych mieszkańców Lucery, a zwłaszcza troszczył się o ubogich, chorych, samotnych i więźniów. Ambona i konfesjonał ujawniały jego głęboką wiarę i mądrość. W pobożności osobistej i kierownictwie duchowym przez około czterdzieści lat posługi akcentował konieczność nieustannego zawierzania Chrystusowi, kult męki Pańskiej i Niepokalanego Poczęcia NMP. Na ponad sto lat przed ogłoszeniem w 1854 roku dogmatu o jej niepokalanym poczęciu, był propagatorem odprawiania nowenny przed tą uroczystością, mówiąc: „Uciekajmy się do niej w pokusach, cierpieniach, oschłości ducha, w każdej potrzebie duszy i ciała”. W zapiskach o Świętym akcentowana jest jego potrzeba poznawania dobra i urzeczywistniania go w życiu. W tym może nas prowadzić, bowiem jak zauważył św. Jan XXIII: „Bóg chce, byśmy naśladując Świętych czerpali z ich cnót najbardziej ożywcze soki, łączyli je z naszą krwią i dostosowywali do naszych indywidualnych możliwości i naszych warunków”.
ks. Sławomir Kęszka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!