TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 07:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ponowne spotkanie braci

Dzieło Biblijne im. Jana Pawła II. Józef Egipski

Ponowne spotkanie braci

Bracia Józefa pozostali w swoich domach. Decyzja Jakuba, by nie posyłać Beniamina do Egiptu była nieprzejednana. Zbyt dużo dziwnych okoliczności towarzyszyło wezwaniu, by chłopiec stawił się na dworze obcego władcy.

Synowie Józefa znaleźli w swych workach pieniądze, którymi płacili za zboże. Tego nikt nie mógł pojąć. Zaistniała sytuacja była kłopotliwa. Wydawało się, że najlepszym wyjściem będzie przeczekać i zobaczyć, jakie rozwiązanie przyniosą dalsze dni. Tymczasem przeczekanie nie było możliwe. Klęska nieurodzaju nie ustawała. Sprowadzone z Egiptu zboże nie wystarczyło na długo.

Trudna decyzja

Widmo głodu znów zaczęło spoglądać w oczy rodowi Jakuba. Dlatego Patriarcha po raz kolejny postanowił posłać swych synów, by zakupili żywności. Jednak na drodze do tej wyprawy stał poważny problem. Przypomniał go Juda. Chodziło o Beniamina. Przecież Egipcjanin, który rozdzielał zboże wyraźnie zażądał, by przyprowadzili swego najmłodszego brata. Ten człowiek wypytywał ich dokładnie o całą rodzinę, jak gdyby ich dobrze znał. Nie byli w stanie przemilczeć prawdy. Nie mieli wyjścia. Musieli powiedzieć mu o Beniaminie. Teraz stali w obliczu wyboru pomiędzy ryzykiem zabrania brata do Egiptu, a śmiercią głodową w kraju Kanaanu. Jakub ciągle ważył w swoim sercu, jaką ma podjąć decyzję. Bał się utracić kolejnego syna. Jego wahanie przeciął głos Judy. On wziął na siebie całą odpowiedzialność za los chłopca. Przecież jeśli tu zostaną to i tak ich samych wraz z rodzinami czeka śmierć. Czy wolno poświęcić życie wszystkich dla ocalenia jednego? Jakub wiedział, że do takiej sytuacji nie można było dopuścić. Z bólem serca zgodził się na wędrówkę jedenastu synów. Jedyną nadzieję pokładał w litości Boga. Wierzył, iż On uczyni przychylnym serce człowieka władającego zasobami zboża w Egipcie. Ale jeśli inna jest wola Boga i miałby pozostać samotny to z tym również się godził. W ten sposób ich los oparł się na jednej decyzji, decyzji ojca godzącego się na wędrówkę umiłowanego syna do nieznanej ziemi, by uratować życie całego pokolenia. Ta trudna decyzja zdaje się być zapowiedzią innej, w której Ojciec Niebieski pośle na świat swojego umiłowanego Syna, aby ratować ludzkie życie przed śmiercią wieczną.

Beniamin w Egipcie

Jakub nie chciał, by jego synowie wyruszyli z pustymi rękami. Wręczył im dary mające zjednać życzliwość egipskiego zarządcy. Dał także pieniądze na zakup zboża. Dodał również te, które w Egipcie włożono im do worków. Obawiał się że mogły się tam znaleźć przez pomyłkę. Nie chciał, by jego synów uważano za oszustów lub złodziei. Tak wyposażeni bracia stawili się przed Józefem. I znów spotkała ich zaskakująca sytuacja. Józef nakazał ich zaprowadzić do swego domu. Był bardzo wzruszony. Widział swego najmłodszego brata Beniamina. Chciał świętować z racji tego spotkania. Nakazał przygotować ucztę. Takiego obrotu sprawy bracia nie rozumieli. Bali się, że zostaną oskarżeni o kradzież pieniędzy. Spodziewali się napaści i zniewolenia. Dlatego w progach domu opowiedzieli przełożonemu domu Józefa o tajemniczej sprawie z pieniędzmi w workach. Teraz chcieli je zwrócić. I znów spotkało ich zaskoczenie. Ów człowiek wiedział o wszystkim. Mówił, że skarb, jaki znaleźli dał im sam Bóg. Zachęcał, aby pozbyli się jakiegokolwiek lęku. Podróżnym podano wodę do obmycia. Oni czekając na pojawienie się Józefa przygotowali dla niego dary. Spotkali się z życzliwym przyjęciem. Zgodnie ze zwyczajem Józef pytał ich o zdrowie. Potem wypytywał o ich ojca. W głosie brzmiała troska o życie każdego z nich, życie tych, którzy kiedyś chcieli go zabić. Potem zapytał o najmłodszego z nich. Widok Beniamina poruszył jego serce. Nie chciał dać tego po sobie poznać. Odszedł do sali obok. Tam z jego oczu popłynęły łzy. Przecież tak długo był sam pośród obcych ludzi, z dala od swych bliskich, przeżywając zmienne koleje losu. Teraz stał przed swoimi braćmi. Ale wraz ze wzruszeniem odżyły i wspomnienia. Dramat pustej studni, złowrogich głosów, zawiści zwiastującej śmierć. W obliczu wspomnień Józef zastanawiał się, czy jego bracia są w dalszym ciągu ludźmi skrywającymi swe oblicze pod maską uprzejmości, czy też czas coś zmienił w ich sercach?

Plan Józefa

Na dłuższe rozmyślanie nie było czasu. Wrócił do sali. Podano posiłek. Jedli osobno, gdyż Egipcjanie nie chcieli jeść z Hebrajczykami. To było nawet na rękę Józefowi. Podczas uczty powoli dojrzewał w nim pewien plan. Najpierw rozsadził swych braci według ich wieku. Widział zaskoczenie w ich oczach. Potem polecił podanie im porcji ze swego stołu. Beniamina wyróżnił porcją pięciokrotnie większą. Podano wino. Pobudziło ono wesołość. Józef pozwolił braciom cieszyć się ucztą. Sam oddalił się, by rozpocząć realizację podjętego planu. Postanowił poddać ich próbie. Chciał wiedzieć, czy są ludźmi wartymi ocalenia. Zaplanował wszystko tak, aby przekonać się, jaki będzie ich stosunek do najmłodszego brata. Czy będą bronić jego życia, czy też poświęcą go, chroniąc własne. By zrealizować swój plan nakazał napełnić torby braci żywnością. Do torby Beniamina polecił włożyć swój srebrny puchar. Teraz pozostało tylko czekać do świtu, by podjąć dalsze działanie, gdy bracia wyruszą w drogę. Te godziny wyznaczała obawa i niepokój. Czy powtórzy się sytuacja, jakiej doświadczył przed wielu laty? Ledwie bracia wyruszyli w drogę wysłał za nimi pościg. Kierującemu nim przełożonemu polecił oskarżyć ich o kradzież srebrnego pucharu, którego używał do ucztowania i odczytywania przyszłości. Gdy tylko pościg dotarł do celu, synowie Jakuba ze zdumieniem słuchali wypowiedzianych słów. Oskarżenie było bardzo przykre. I nie chodziło tylko o kwestię kradzieży. Zarzut był o wiele bardziej bolesny: mieliby wyrządzić zło temu, kto okazał im dobro, szczodrobliwie ugoszczeni mieliby skrzywdzić swego gospodarza. Byli pewni swej niewinności. Jej potwierdzeniem był fakt oddania pieniędzy, które poprzednio znaleźli w swoich workach. Nie pojmowali tego wszystkiego, co się działo, ale wiedzieli, że obrona honoru jest sprawą najważniejszą. Podjęli szybką decyzję. Powiedzieli słudze Józefa, by przeszukał ich rzeczy, a jeśli u kogoś znajdzie skradziony puchar, niech ten zginie podczas gdy oni są gotowi stać się niewolnikami okradzionego gospodarza. Wypowiadając te słowa nie byli świadomi, że sprawa jest już przesądzona i tym samym wydają na siebie wyrok. 

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!