TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 19:33
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Poganka wchodząca na ścieżkę wiary

Poganka wchodząca na ścieżkę wiary

Moabu

Na ścieżce prowadzącej w dziejach Narodu Wybranego do zbawienia pojawiają się zazwyczaj postacie mężczyzn.
Ale nie jest ona zarezerwowana wyłącznie dla nich. Ważną rolę odgrywają bowiem na niej także kobiety. Do takich należała niewiasta imieniem Rut.

Jej życie na pozór nie odbiegało od życia innych kobiet. Niemniej to dzięki niej wydarzyło się coś bardzo istotnego dla losów Hebrajczyków i losów całego świata. Ona dała początek rodowi, w którym przyszedł na świat Zbawiciel. Jednak by tak mogło się stać potrzebny był splot zaskakujących wydarzeń jakie rozegrały się tak na ziemi Izraela, jak i na terytoriach Moabu.

W kraju pogan
Owe wydarzenia miały miejsce w czasach, gdy narodem wybranym władali sędziowie. Biblia nie określa ich imion. Może dlatego, że w pamięci Izraelitów zachowały się jedynie okruchy wydarzeń. Dotykały jednak tak ważnej sprawy i były tak nieprawdopodobne, iż nikt nie odważyłby się ich wymyślić. Początek historii rozegrał się w Betlejem. Było to miasteczko położone na granicy gór Judei i skraju Pustyni Judzkiej. Patrząc w kierunku wschodzącego słońca ze wzniesień, na których je zbudowano można było dostrzec zarys wzgórz Moabu, kraju pogan. Jednak mieszkańcy Betlejem nie mieli czasu na przyglądanie się pięknu krajobrazu. Ich życie wypełniał trud pracy na roli. Jedni wyruszali z trzodami na pastwiska, inni zajmowali się uprawą zboża, rzucając w ziemię ziarno, a następnie zbierając plon. Kochali swą ziemię. Niemniej nie wszystko zależało od ich wysiłku. By zboże mogło wzrastać niezbędny był deszcz. A z  nim bywało różnie. Wystarczył okres nieprzewidzianej suszy i wysiłek rolnika szedł na marne. Zboża usychały. Wtedy w oczy zaglądał głód. Jeśli ta sytuacja się przedłużała ubogim pozostawało jedno rozwiązanie - udawali się na obczyznę. Szli w poszukiwaniu chleba Najczęstszym celem ich wędrówki był kraj Moabu. Tak podczas roku nieurodzaju uczyniła rodzina Elimeleka. Gdy skończyły się zapasy opuścił on rodzinne Betlejem zabierając ze sobą w drogę żonę imieniem Noemi i dwóch synów: Machlona i Kiliona. Imiona osób tworzących tę rodziną mówią wiele niej samej. Może spisujący słowa księgi natchnionej chciał w ten sposób wskazać najważniejsze cech jej charakteru; to, co decydowało o jej losie i życiu. Głowa rodu – ojciec swym imieniem wyznawał wiarę: Bóg, w którego wierzę jest królem. Planom Boga podporządkowywał zatem swój los. Ufał w Jego moc. Miał nadzieję, iż Bóg będzie ratował i ocalał w obliczu niebezpieczeństwa. Prowadził w czasie pokoju. Imię jego małżonki oznaczało słodycz. Mówiło ono o dobroci, jakie wnosiła ona w życie rodziny i małżeństwa. Jej obecność i miłość osładzała gorycz pojawiającą się pośród trudnych dni codzienności. A że los nie oszczędzi owej rodzinie zapowiadały imiona synów: Machlon - „osłabienie” oraz Kilion - „wyniszczenie”. W ich brzmieniu rozbrzmiewała wróżba bolesnych wydarzeń. Nie wskazywały na nie jednak pierwsze miesiące spędzone w Moabie. Znaleźli tam dom, pracę i środki do dobrego i spokojnego życia. Ten dobry czas przecięła śmierć Elimeleka. Noemi pozostała wdową. Odpowiedzialność za rodzinę przejęli synowie. Swój los postanowili związać z krajem, do którego przybyli. Tu znaleźli sobie żony. Jeden pokochał i pojął za małżonkę kobietę imieniem Orpa, drugi zaś kobietę o imieniu Rut. I te imiona zapowiadały przyszłe wydarzenia. Pierwsze znaczy bowiem „ta która się odwróciła”, zaś drugie „przyjaciółka”. Ukazało się to w  chwili gdy bezdzietnie zmarli ich mężowie.  Wtedy Noemi postanowiła wrócić do swej ojczyzny. Nie miała synów czy wnuków, którzy mogłyby być jej podporą na starość. Tu w ziemi Moabu była obcą, nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Obie synowe pewnie wyjdą ponownie za mąż, zrodzą dzieci. Ale one nie będą krewnymi Noemi.

Decyzja teściowej i synowej
W zamiarze powrotu upewniła ją wieść, iż ziemia judzka została obdarzona przez Boga błogosławieństwem plonów. Wracając mogła liczyć na jałmużnę rodaków, może pomoc krewnych. Podejmując decyzję powrotu zdawała sobie jednocześnie sprawę z tego, że obie synowe są pogankami. W Betlejem miały nikłe szanse na małżeństwo i ułożenie sobie życia. Najprawdopodobniej pozostałyby cudzoziemskimi wdowami. Taki los zapowiadał ubogie życie. Dlatego radziła im pozostać w ojczyźnie i powrócić do matek. Życzyła każdej, by Bóg wynagrodził dobro jakim obdarzyły ją i jej synów, by dał im dobrych mężów i radość rodzinnego życia. Początkowo odrzuciły tę radę. Obie chciały wyruszyć w drogę z tą, którą nazywały swą matką. Noemi jednak oznajmiła im, że nie ma już synów, których mogłaby im dać za mężów, a nawet gdyby stała się brzemienną to przecież one nie będą czekać aż dorosną zrodzone dzieci. Chciała je przekonać, iż plan pójścia z nią nie jest w stanie zapewnić Orpie i Rut przyszłości. Do tego uważała, iż Bóg odwrócił od niej przychylność. Z niewiadomych powodów doświadczał ją cierpieniem. Nie były to łatwe decyzje. Towarzyszył im płacz. Ostatecznie Orpa zdecydowała się zamieszkać w kraju Moabu. Natomiast Rut pozostała przy Noemi. Zapytana, dlaczego tak czyni zadeklarowała jednoznaczną chęć towarzyszenia jej aż po kres życia. Co więcej, wyznała wiarę w Boga, pragnienie przynależności do ludu, z którego pochodziła jej teściowa i zamieszkania na ziemi, na której ona zamieszka. Tak w jej sercu dokonało się to, co rozegrało się niegdyś w sercu Abrahama. Porzuciła rodzinny dom, kraj i wyznawanych bogów. Poszła do ziemi obiecanej niegdyś Patriarsze. Wprawdzie sama nie usłyszała głosu Boga wzywającego do drogi, ale dotarł on do niej poprzez potomków Abrahama. Pociągnięta więzami ludzkiej miłości weszła na drogę wiary. Dokonała wyboru. Stała się znakiem tych wszystkich ludzi, którzy choć nie związani więzami krwi z ludem Boga, staną się jego cząstką przez wyznawaną wiarę.

Tekst ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!