O brakach Baracka
Antypolonizm, który dostrzegamy na zewnątrz to zjawisko,
z którym trzeba się liczyć, ale jeszcze ważniejsze jest
byśmy sami nie fałszowali naszej własnej historii
Niemal na samym początku mojej pracy w „Opiekunie” jeden z pierwszych wstępniaków poświęciłem osobie nowo wówczas wybranego prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy. Pisałem, że nie jest to polityk z mojej bajki, przerażające były zwłaszcza jego poglądy na aborcję, ale wyraziłem nadzieję, że pod jego przewodnictwem USA nie wyrzekną się swojej roli głównego mocarstwa świata, bo jeśli patrzę na innych pretendentów, to strach mnie ogarnia. Dziś, kiedy kadencja Obamy dobiega końca, polityk ten podoba mi się jeszcze mniej i mam nadzieję, że drugiej kadencji nie będzie. Że pan Obama nie posiada elementarnej wrażliwości na sprawy polskie i historię Polski pokazał już wtedy, kiedy ogłosił rezygnację z programu budowy tarczy antyrakietowej 17 września, czyli w dniu, który każdemu Polakowi kojarzy się ze... szczególnym poczuciem bezpieczeństwa. Kilka dni temu, podczas wręczania Medalu Wolności, przyznanego pośmiertnie Janowi Karskiemu, Prezydent USA stwierdził, że Karski „był bohaterem polskiego ruchu oporu wysłanym do polskiego obozu śmierci”. Znowu „polskie obozy koncentracyjne” i to w ustach polityka wywodzącego się z Chicago, gdzie nawet rabini jedzą w Tłusty Czwartek pączki, a każdy potrafi powiedzieć: „Jak się masz?”, na dodatek absolwenta wydziału prawa Harvardu ukończonego z wyróżnieniem magna cum laude. Jan Karski jest pierwszym Polakiem, który otrzymał Medal of Freedom na niemal 20 tysięcy wręczonych odznaczeń w ostatnim półwieczu i niestety skończyło się to takim skandalem. Nawet w prywatnym liście z przeprosinami w odpowiedzi na list Prezydenta RP nie padło sformułowanie „niemieckie obozy koncentracyjne”. Widzimy to coraz wyraźniej, że w najlepszym wypadku będzie mowa o nazistowskich albo faszystowskich obozach. Jeśli ktoś się zlituje to doda, że „w okupowanej Polsce”. Jeśli nie, to po prostu „w Polsce”. A ponieważ nawet w naszym kraju coraz częściej używane są określenia naziści i faszyści wobec naszych rodaków, co chętnie podejmuje na przykład stawiana za wzór obiektywizmu (?) BBC, to nie dziwmy się, że wkrótce „polski” i „nazistowski” oznaczać będą to samo. Co chciałem powiedzieć? Bardzo potrzebujemy polityki historycznej. I lekcji historii w szkołach też.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!