TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 13:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Umiłowany uczeń

Umiłowany uczeń

asyz

W bazylice Świętego Franciszka znajduje się fresk z Madonną tradycyjnie zwaną Dziewicą Zachodzącego Słońca (Madonna dei Tramonti), ponieważ po południu, kiedy padają nań promienie słońca, wygląda najpiękniej. Widzimy na nim Maryję z Dzieciątkiem pomiędzy św. Janem Ewangelistą i św. Franciszkiem. Dziecię Jezus unosi rączkę do błogosławieństwa, ale radzi się Matki, kogo ma pobłogosławić. Gest Matki Najświętszej nie pozostawia wątpliwości: Biedaczynę z Asyżu.

Jest jeszcze inna interpretacja tego przepięknego fresku Pietro Lorenzettiego, według której Dziecię Jezus pyta Matkę Bożą, kto Je bardziej kocha. Jakbyśmy go nie interpretowali, fresk zrównuje Franciszka z Janem, o którym wiemy z Ewangelii, że był umiłowanym uczniem Chrystusa, a nawet poprzez wskazanie Maryi, wyróżnia go. Nie wiem, czy sam Franciszek byłby zadowolony z tego swoistego współzawodnictwa, ale fresk jest jednym z ulubionych tematów przewodników po bazylice. Z Ewangelii pamiętamy, że
św. Jan wraz ze swoim bratem zostali powołani przez Jezusa wprost z łodzi ich ojca. Jak to wyglądało u św. Franciszka?

Niezdolny do służby wojskowej?

Jest powszechnie wiadomo, że Francesco w latach swojej wczesnej młodości poznał smak życia wygodnego i pełnego przepychu. Może dlatego, że był bogaty, a może ze względu na szczególne cechy towarzyskie był cenionym i poszukiwanym kompanem wszelkich zabaw. Już w wieku 14 lat po ukończeniu szkoły u kanoników katedralnych, która znajdowała się przy kościele Świętego Jerzego (dzisiaj w tym miejscu mamy bazylikę św. Klary), Franciszek był również zaangażowany w handlową działalność ojca. W roku 1202, jak wielu młodych mieszkańców Asyżu wziął udział w wojnie przeciw Perugii, która zakończyła się klęską w Collestrada, a sam Franciszek został wzięty w niewolę i zamknięty w więzieniu. W tym doświadczeniu wojny, porażki i więzienia należy szukać początków nawrócenia Świętego, które doprowadzą go do „życia w radości płynącej z przechowywania Jezusa w intymności serca”, jak napisze o nim biograf Tommaso da Celano.

Po zakończeniu wojny w 1203 roku, ciężko chory Franciszek po rocznej niewoli zostaje wykupiony przez ojca i powoli dochodzi do siebie spędzając wiele czasu pośród posiadłości ojca i być może właśnie w tym czasie rozbudziła się w nim totalna miłość do natury, którą zaczął postrzegać jako cudowne dzieło Boga. Ale jeszcze nie porzucił myśli o rycerstwie.

Za panem czy sługą?

Po wyzdrowieniu Franciszek postanawia wziąć udział w wyprawie krzyżowej, co było wówczas uważane za największy honor dla chrześcijanina i wybiera się do Lecce, aby stamtąd wraz z innymi rycerzami ruszyć do Jerozolimy. Jednakże w Spoleto ponownie dopada go choroba i tam właśnie następuje kolejny etap nawrócenia. Opowiadał później o dwóch objawieniach, które zostały mu dane w Spoleto: w pierwszym widział zamek pełen broni i usłyszał głos, który obiecywał, że wszystko to będzie należeć do niego. Podczas drugiej wizji ten sam głos miał go zapytać, co jest bardziej użyteczne, podążać za panem czy sługą. Na odpowiedź Franciszka wskazującą na pana, głos miał zapytać: „A więc dlaczego opuściłeś pana, żeby podążać za sługą?”

Franciszek zrezygnował wówczas ze swoich rycerskich aspiracji i wrócił do Asyżu. Był innym człowiekiem, często szukał miejsc odosobnionych, aby się modlić, a kiedy ojciec wysłał go raz do Rzymu z suknem na sprzedaż, Franciszek nie tylko porozdawał pieniądze żebrakom, ale też z jednym z nich zamienił się na ubrania i sam zaczął żebrać u bramy Bazyliki św. Piotra. Zdarzyło mu się też pocałować trędowatego, o czym później napisze w swoim testamencie: „to co wydawało mi się gorzkie, zostało zamienione w słodycz duszy i ciała”.

Idź i napraw mój dom

I tak dochodzimy do najważniejszego epizodu w procesie nawrócenia św. Franciszka. W 1205 roku, podczas modlitwy w kościółku św. Damiana, Jezus z krzyża przemawia do Franciszka, trzykrotnie prosząc go: „Franciszku, idź i napraw mój dom, który jak widzisz, jest zrujnowany”. Po tym spotkaniu „dziwactwa” Franciszka stają się jeszcze częstsze. W Foligno sprzedaje sukna ze sklepu ojca, a nawet własnego konia i pieszo wraca do Asyżu, aby przekazać uzyskane w ten sposób pieniądze księdzu z kościoła św. Damiana, aby ten wyremontował świątynię. Ksiądz nie przyjmuje pieniędzy, a wściekły ojciec Franciszka podejrzewa własnego syna o chorobę psychiczną i próbuje zamknąć go w domu i odseparować od ludzi. Jednak jego syn ani myślał się zmienić, więcej, odwołał się do arbitrażu biskupa Asyżu. Słynny proces miał miejsce w styczniu bądź lutym 1206 roku w pałacu biskupim. Gdy tylko ojciec skończył mówić, Franciszek natychmiast rozebrał się do naga, oddał swoje szaty ojcu i powiedział: „Dotychczas nazywałem ciebie moim ojcem na ziemi. Od dzisiaj mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, ponieważ w Nim pokładam wszystko co cenię, całą moją ufność i moją nadzieję”. 

Zszokowany biskup Guido natychmiast okrył Franciszka swoim płaszczem, choć pewnie nie rozumiał do końca, co się działo, ale tym gestem w jakiś sposób okazał protekcję, w której chcemy widzieć akt przyjęcia Franciszka do Kościoła. 

Kościółek dwóch krzyży

Do procesu nawrócenia Franciszka jeszcze wrócimy, ale teraz zatrzymajmy się w kościółku św. Damiana. Znajduje się on 2 km od miasta, a jego powstanie przypada na VII wiek i w czasach Franciszka był w opłakanym stanie. Święty, który dosłownie zrozumiał słowa Jezusa, zabrał się do jego odbudowy. Po wybudowaniu klasztoru to właśnie tutaj w 1212 r. umieści św. Klarę i pierwsze klaryski. Przed kościołem po prawej stronie wewnątrz pierwszego portyku znajduje się fresk nieznanego autora z XIV wieku przedstawiający Madonnę z Dzieciątkiem w otoczeniu św. Klary i św. Franciszka. Zanim wejdziemy do kościółka przechodzimy przez kaplicę z krucyfiksem wyrzeźbionym przez Brata Innocentego z Palermo w 1637 r. Niesamowicie realistycznie oddane jest cierpienie Chrystusa, choć twarz Jego tchnie spokojem i dobrocią. Patrząc na krzyż z trzech stron można dostrzec trzy odmienne wyrazy twarzy Jezusa: ból agonii, ulgę ostatniego tchnienia i spokój śmierci. Wnętrze kościółka przyozdobione jest freskami odtwarzającymi wydarzenia z życia św. Franciszka. 

Dla mnie to poczerniałe ze starości wnętrze jest najukochańszym miejscem modlitwy w Asyżu, choć jest tu tylko kopia krzyża, z którego Jezus przemówił do Franciszka (oryginał znajduje się obecnie w bazylice św. Klary). Ale przecież jest ciągle to okno, przez które Franciszek wrzucił pieniądze na remont uzyskane ze sprzedaży sukna i konia. Mamy Chórek św. Klary z oryginalnymi stallami i Oratorium Świętej, w którym znajduje się między innymi brewiarz napisany przez Brata Leona, osobistego sekretarza św. Franciszka. No i jeszcze last but not least: tutaj św. Franciszek napisał w 1225 r „Il Cantico delle Creature”, nam znany jako „Pieśń słoneczna”.

San Damiano i Sal Solo

A skoro już jesteśmy przy pieśniach. Któż z nas nie pamięta z szalonych lat osiemdziesiątych piosenki „Never, never comes” śpiewanej przez brytyjską grupę Classix Nouveaux? Właśnie lider i wokalista tej grupy Sal Solo w San Damiano rozpoczął proces swojego nawrócenia. Odwiedził to miejsce wraz z Nickiem Beggsem (basistą grupy Kajagoogoo – innym nawróconym chrześcijaninem) w 1983 roku i nawet myślał, aby wstąpić do zakonu. Ktoś go jednak przekonał, że „młodzi ludzie na całym świecie poszukują odpowiedzi. Ty znalazłeś już to, czego oni szukają, możesz więc poprzez swoją muzykę opowiedzieć im o tym”. Rok później powstała piosenka San Damiano, w której Sal Solo śpiewa:

Och, jaki spokój dookoła

by odkryć pokój i tajemnicę. 

Możesz przejechać świat cały, 

ale czy znajdziesz miejsce,

które tak wypełni twoje serce i duszę? 

Tylko ty, San Damiano...

Piosenka stała się wielkim przebojem, a Sal Solo w 1987 roku skończył z pisaniem muzyki komercyjnej i zaangażował się w ewangelizację, zwłaszcza młodzieży: prowadzi grupy modlitewne i spotkania, organizuje pielgrzymki. W 1991 roku nagrał swój pierwszy chrześcijański album Look at Christ, a po nim będą następne. A zaczęło się w kościółku San Damiano.

Leopold Staff, szalony Massimo Coppi, Sal Solo... Kto jeszcze? 

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!