Gdy w niedzielę rano Rysio, jeszcze trochę zaspany, wszedł do pokoju rodziców, od razu szeroko otworzył oczy. Sen odpłynął na dobre, a chłopiec z zaciekawieniem patrzył na torbę podróżną. Bardzo pojemną, na kółeczkach, z wyciąganą rączką, by wygodnie można było ją ciągnąć, nie męcząc się przy tym.