TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 23 Sierpnia 2025, 08:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dzień Pański, czyli Domienica | dzień 13

Dzień Pański, czyli Domienica | dzień 13

Czasem ktoś potrzebuje byś odprawił mu Mszę Świętą, a ktoś inny, byś postawił mu piwo.

Już wczoraj przydarzył mi się delikatny akcent włoski, najpierw podczas rozmowy na trasie z mieszkającą w Italii Argentynką Patrycją, a potem wieczorem w albergue, gdzie Giuseppe, Włoch z krwi i kości, przygotował dla nas wspaniałe fettuccine na kolację. Jednak nie spodziewałem się, że cały mój kolejny dzień upłynie pod znakiem języka włoskiego. Tymczasem, kiedy rano około siódmej szykowałem się po cichu do wyjścia, Danieli już dawno nie było, a panowie spali w najlepsze, Giuseppe również szykował się do wyjścia. I zapytał mnie, czy mam coś przeciwko temu, abyśmy dzisiaj szli razem. Nie ukrywam, że w pierwszym momencie pomyślałem sobie, że już się przyzwyczaiłem do maszerowania w samotności, z możliwością odmawiania nawet trzech czy czterech Różańców i śpiewania na cały głos tego co mi ślina na język przyniesie, ale trwało to dosłownie ułamek sekundy.

- Jak najbardziej możemy iść razem, ale czasami będę potrzebował czasu dla siebie na moje modlitwy brewiarzowe i Różaniec. A właściwie Różańce, bo intencji mam sporo - odpowiedziałem z zachęcającym uśmiechem.
- Wspaniale! Ja też lubię się modlić i jak chcesz to nawet brewiarz możemy odmówić razem - odparł Giuseppe, czym mnie nieco zaskoczył. Nie muszę dodawać, że cała ta rozmowa odbywała się po włosku, w związku z czym, przez cały dzień dzisiaj będę rozmawiał i modlił się w moim drugim ukochanym języku.

Wyruszamy więc na szlak razem z Giuseppe. Dla mnie jest to 13 dzień (super! trzynastka to mój szczęśliwy numer) pielgrzymowania, dla Giuseppe pierwszy. Rok temu pielgrzymował on z Lizbony do Aguedy właśnie i stamtąd musiał już wracać do domu, a wczoraj wieczorem środkami lokomocji dotarł w to samo miejsce i dzisiaj rusza w drogę. Dodam jeszcze, że dzisiaj jest niedziela (po włosku domenica) czyli Dzień Pański. Plany są więc takie, żeby mieć czas na świętowanie. Gdyby się trzymać przewodnika, to na dzisiaj przewidziane jest nieco ponad 17 kilometrów, no ale bez przesady… Postanawiamy dorzucić jeszcze z pięć km i zamiast nocować w Albergaria a Velha chcemy dotrzeć do Albergaria a Nova.

Giuseppe i jego historia

Podczas dzisiejszego etapu zrobiłem chyba najmniej zdjęć, jak dotychczas przynajmniej. Dlaczego? Bo non stop rozmawialiśmy z Giuseppe. Już wam mówiłem jak to się dzieje, kiedy idziesz z kimś podczas Camino, jak łatwo otwiera się serce i duszę przed kompanem. Po około dwóch godzinach idę już nie z osobą, którą ledwo co znam, ale z przyjacielem, którego życie znam jakbym w nim był od zawsze. No więc tak. Giuseppe jest nie tylko po rozwodzie, ale też po kanonicznym stwierdzeniu nieważności swojego małżeństwa. Ma czwórkę dzieci, a jego była żona jest Peruwianką. Jak to się stało, że się ożenił z Peruwianką? Giuseppe, podobnie jak wielu Włochów, ma zamiłowanie do wolontariatu i pracy dla innych, więc już jako młody chłopak jeździł również na misje pomagać kapłanom w ich pracy w Ameryce Południowej. Tam poznał dziewczynę - i dzisiaj mówi o tym bez ogródek - chciało mu się seksu! A dziewczyna, że seks to po ślubie. No i ślub ten odbył się stanowczo za wcześnie, zanim zdążyli się choćby trochę poznać. Potem szybko pojawiły się dzieci, ale ich osobowości nigdy się nie dopasowały, nikt nie chciał odpuścić, życie stało się nieznośne. Dzisiaj była żona utrudnia mu kontakt z dziećmi i nastawia je przeciw niemu, tak przynajmniej on twierdzi. Zawodowo pracuje w fundacji, która zajmuje się opieką nad imigrantami, jest zadowolony z pracy, ale z zarobków już dużo mniej. Jest też organistą w swojej parafii. Jest rok młodszy ode mnie i liczy, że spotka jeszcze kobietę, z którą będzie mógł spędzić resztę swojego życia. I tak gadamy cały dzień, a właściwie pół dnia, bo ani się nie obejrzeliśmy, a już dotarliśmy na miejsce. I rzeczywiście razem odmawialiśmy zarówno Różaniec, jak i brewiarz ;)

Daniela i jej stopy

Albergue w Albergaria a Nova jest świetne! Ma piękny ogród, z ławeczkami, a nawet z basenem! Co ciekawe, przez cały czas naszego marszu niebo było zachmurzone, co jak wiecie jest fantastyczną pogodą do wędrowania, natomiast jak tylko dotarliśmy na miejsce, kilka minut po 13.00, wyszło słońce i towarzyszyło nam już do wieczora! Do tego samego albergue dotarła również Daniela, ale ten trzeci dzień jej pielgrzymowania był dla niej fatalny, jej stopy to jedna żywa rana, od samego patrzenia robi się słabo. Wygląda na to, że jutro nie da rady iść dalej, ja w ogóle nie mam pojęcia, jak ona dotarła tutaj z tymi ranami. Pamiętam, jak ją poznałem w Coimbrze i obawiała się, jak jej pójdzie, trochę z niej żartowałem, że nie ma się co martwić. Dzisiaj wcale nie ma z czego żartować, chociaż Daniela stara się podejść do sytuacji z humorem. W każdym razie namawiamy ją na ostatni wysiłek (argumentem, który przeważył była obietnica zimnego piwa, które na pewno będzie w restauracji, a nasze albergue jest na peryferiach i nie ma tu sklepów)) i po prysznicu idziemy całą trójką do centrum miejscowości na obiad, gdzie znowu raczymy się miejscową specjalnością, czyli pieczonym prosiakiem. Jest chrupiący i pyszny. Daniela pije piwo, a my „Włosi” wino ;)

Po powrocie do albergue sprawuję Mszę Świętą, oczywiście po włosku, bo Giuseppe chciał uczestniczyć, natomiast Daniela podziękowała za zaproszenie (wówczas musiałaby być ta Msza po angielsku). Ja odprawiam, Giuseppe czyta czytania i śpiewa psalm, mówię mu nie za długie kazanie… Potem wieczorem długo siedzimy w trójkę na zewnątrz, w albergue nie ma nikogo oprócz nas. Daniela ma plan na jutro: podjechać autokarem do kolejnego albergue, zaopatrzyć się w aptece w potrzebne medykamenty i może pojutrze ruszy na trasę. Ja jestem skazany na Włocha, ale wyrok chętnie przyjmuję ;)

Águeda -> Albergaria a Nova 21 km.
Albergaria słusznie kojarzy się z albergue, bo obie miejscowości i Velha (stara) i Nova powstały wokół przytułków dla pielgrzymów.

Tekst i zdjęcia ks. Andrzej Antoni Klimek
Film z drogi | dzień 13

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!