Trzynastego w piątek, po 25 dniach pielgrzymowania i przejściu 715 kilometrów jestem w Santiago de Compostela. A razem ze mną mój plecak z waszymi intencjami.
Co wybrać: miejsce szczególnie naznaczone obecnością św. Jakuba, czy jedno z najlepiej wspominanych schronisk na szlaku?
Po duchowych uniesieniach w Pontevedra dzisiejsza meta obiecuje, przynajmniej z nazwy,bardziej przyziemne radości.
To był długi dzień, w którym strach przed spaniem na bruku przerodził się w radość modlitwy w wyjątkowym miejscu.
Na Camino staje się przed bolesnymi wyborami: zrobić o 15 kilometrów więcej, czy pozwolić się zaprosić na dobry obiad? Ja wybrałem...
Oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj nie potrzeba? Bzdura! Nikt nie jest samotną wyspą, potrzebujemy siebie nawzajem.
Okazuje się, że na rzece czas przyspiesza, a zawsze mi się wydawało, że zwalnia.
Pół dnia jako pielgrzym, pół jako turysta i wieczór jako przewodnik duchowy. Albo terapeuta.
Dzisiaj cała trasa wiodła wzdłuż brzegu, więc słowa, które w dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus skierował do Piotra po tym, jak przez całą noc nic nie udało mu się złowić: „Wypłyń na głębię” przemawiały do mnie szczególnie.
Nie ważne czy to rzeka, czy to morze, czy ocean: dużo wody zawsze odsyła mnie do przyjaciół.
Sam sobie pielgrzymuję, sam nocuję i sam się delektuję fajną kolacyjką. Bywa i tak. Nawet w wielkim mieście.
To już dwa tygodnie na szlaku i wszystko jest bardzo dobre: modlitwa, samotność, spotkania… Wszystko! No może oprócz jajecznicy.
Czasem ktoś potrzebuje byś odprawił mu Mszę Świętą, a ktoś inny, byś postawił mu piwo.
Kiedy już się godzisz na samotność, nagle robi się wokół ciebie gwarno. I też pięknie.
Rzeki, lasy, winnice, jednym słowem natura, czyli objawianie się Boga w swoim stworzeniu, to jeden z najcenniejszych walorów pielgrzymowania.
Coimbra to nie tylko słynny uniwersytet, ale i wszechobecność Świętej Klary, a także świętej pątniczki i królowej dwojga imion.
Na Camino jak w życiu, najlepiej niczego nie oczekiwać: mniej się człowiek frustruje i bardziej cieszy tym, co go spotyka.
Co takiego jest w człowieku, że kiedy wszystko mówi mu, że ma postąpić w jeden sposób, on jednak decyduje się na inne wyjście? Czy to może być diabeł?
Krzyżowców, którzy zbrojnie bronili świętych miejsc naszej wiary, zastąpili dzisiaj zwykli pielgrzymi, którzy czasami nie potrafią obronić wiary nawet we własnym sercu.
Jezus też zostawił Matkę i poszedł swoja drogą, ale ona nigdy Go nie zostawiła i była z Nim pod krzyżem. Z tą myślą łatwiej jest opuszczać Fatimę.