TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 20:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Donos zdrajcy

Donos zdrajcy

Brama Syjonu w Jerozolimie

Władcy syryjscy szukali różnych sposobów dla zdobywania pieniędzy na swe cele. Te zdobyte na drodze korupcji dały sygnał, iż można zagarnąć o wiele więcej niż to, co byli gotowi za swe stanowiska i sukcesy dać łapownicy. Tak skierowano wzrok w stronę Świątyni.

Oczywiście uwagę pogan przykuwała nie kwestia religijna. Nie szukali Boga ani Jego woli, lecz skoncentrowali się na darach składanych w Świątyni Jerozolimskiej i przechowywanych w jej skarbcu. To było niespodziewane. Od czasów perskich aż do tej pory poszczególni władcy mieli szacunek dla miejsca świętego. Co więcej przesyłali również i swoje dary dla Boga czczonego przez lud Izraela. Tak czynili władcy egipscy należący do rodu Ptolemeuszy. Tak też postępował syryjski król Antioch III. Natomiast jego syn naruszył zastany porządek.  Jego wysłannik Heliodor miał zdobyć pieniądze zgromadzone w skarbcu świątynnym. Wprawdzie o tej sprawie już wspominaliśmy, ale teraz spójrzmy jakie przyczyny, przebieg i sens tego wydarzenia opisuje Druga Księga Machabejska.

Świętość głowy narodu

Swoją opowieść zaczyna ona od bardzo krótkiej charakterystyki osoby odpowiedzialnej za Świątynię. Chodzi o arcykapłana Oniasza, a ściślej mówiąc Oniasza III, syna Szymona II. Określa go ona dwojako: był pobożny i nienawidził zła. Słowa te nie zostały zapisane bezpodstawnie, skoro późniejszy tekst zawarty w Księdze Syracha sławi owego człowieka za jego niezwykłe cnoty i czyny (Syr 50, 1-21). Swoją charakterystyką autor Księgi Machabejskiej chce dać czytelnikowi do zrozumienia, co w owym czasie chroniło Świątynię i zgromadzony wokół niej lud. Była to świętość życia arcykapłana, duchowego przywódcy Izraela, a także nieformalnego ziemskiego przywódcy na czas oczekiwana na władcę z rodu Dawida, który zasiądzie na tronie przodków. Ten zapis wskazywał jasno: świętość głowy narodu Hebrajczyków decyduje o losie tego ludu. Dzięki niej on skutecznie orędował za swymi poddanymi, ale również swym życiem dawał przykład postępowania mieszkańcom Ziemi Świętej. Przez to kierował ich ku temu, co dobre i sprawiedliwe w oczach Boga. A to stanowiło fundament Przymierza zawartego z Bogiem. Było gwarancją utrzymania ziemi danej przodkom i mieszkania w niej jako lud wyzwolony przez Boga i prowadzony przez Niego.

Jednak nie wszystkim taka rzecz była w smak. Ludzkie serce nosi w sobie ranę grzechu pierworodnego. Jej silnym przejawem jest pragnienie władzy. Przecież kusiciel obiecywał: „będziecie jak Bóg” (Rdz 3, 5). Teraz ta pokusa zawładnęła sercem niejakiego Szymona pochodzącego z rodu Bilgi. Pełnił on zadanie przełożonego w Świątyni. Miał jednak znacznie większe ambicje i pragnienia. Problem leżał jednak w tym, iż posiadał niewielkie ku temu możliwości. W zestawieniu z pobożnym Oniaszam wyglądał dość mizernie. Raczej więcej chciał niż mógł. Mimo to pragnął osiągnąć dla siebie jak najwięcej. Dlatego swój wzrok skierował w stronę targowiska znajdującego się przy Świątyni. Przybywający do Jerozolimy Żydzi potrzebowali zwierząt, pokarmów, czy płynów niezbędnych dla składania ofiar. Trudno było te rzeczy transportować ze sobą. Do tego przepisy Tory bardzo rygorystycznie określały stan rzeczy, które mogły być składane w ofierze. Nie mogły mieć one żadnej skazy, czy też jakiegokolwiek braku. Prościej było zatem nabyć je na świątynnym targowisku, dającym gwarancję, iż bez problemu można będzie złożyć je w ofierze. Ponadto dochód z tego swoistego „handlu” szedł na utrzymanie miejsca świętego i można go było traktować jako dodatkową ofiarę. Ale nieco inaczej patrzył na tę kwestę wspomniany Szymon. W rozciągnięciu władzy nad świątynnym targowiskiem widział możliwość poszerzenia strefy swych wpływów. A może też – bo takie spory mają zazwyczaj drugie dno – był przekonany, że sam wzbogaci się na tym handlu, a zdobyta majętność będzie pomocna we wstępowaniu na kolejne szczeble kariery. Jednak jego wysiłki spełzły na niczym. W sporze o zwierzchnictwo nad targiem nie mógł pokonać arcykapłana Oniasza.

Podstępne słowa Szymona

W tej sytuacji postanowił szukać pomocy u obcych. Wyruszył do wodza wojsk stacjonujących w Celesyrii (czyli południowej części Syrii) i Fenicji. Był nim Apoloniusz, syn Terazeasza. Szymon przybył doń jako donosiciel. Opowiadał o ogromie majątku złożonego w skarbcu Świątyni w Jerozolimie. Podsycał wyobraźnię słuchającego. Na pytanie o ilość pieniędzy odpowiadał wykrętnie, mówiąc, iż nie wie jaka to suma, gdyż tej nie da się policzyć. Tak umiejętnie podsycał płomień chciwości w sercu słuchającego i rozpalał jego wyobraźnie. Jednocześnie dopowiadał, iż to, co zgromadzono znacznie przewyższa potrzeby kultu, a prawdziwe wydatki są przez kapłanów ukrywane. On zatem nie przychodzi, aby zaszkodzić sprawie kultu. On jedynie zawiadamia, że w skarbcu zgromadzono nadmiar majątku, podczas gdy państwo Seleucydów jest w wielkiej potrzebie i władcy brakuje środków na potrzebne reformy. Skoro w tych wydatkach ponoszą udział wszyscy, to dlaczego nie sięgnąć do skarbca świątynnego. Przecież i on powinien podlegać władzy królewskiej.  

Podstępne słowa Szymona znalazły posłuch w sercu Apoloniusza. On dobrze wiedział, czego potrzebuje władca. Miał jednocześnie pretekst wkroczenia do Jerozolimy, a zarazem zasłonę przed oskarżeniami o świętokradztwo. Nie sprawdzał, czy Szymon mówił prawdę. Nie liczył się z ludźmi, którzy składali ofiary na rzecz Świątyni. Wystarczyło mu tylko to, że znalazło się kolejne źródło pieniędzy i to zdaje się że dostatnie dla realizacji zamiarów króla Seleukosa IV. Gdy zdał władcy relację ze swej rozmowy z Szymonem natychmiast uzyskał zgodę na zagarnięcie skarbu obecnego w Świątyni. Szczegóły sprawy pozostawiono w jego ręku. Apoloniusz dla realizacji tego celu wyznaczył człowieka imieniem Heliodor. Oczywiście nikt głośno nie mówił o celu jego wizyty w Jerozolimie. To mogłoby wywołać zamieszki. Sprawę postanowiono przeprowadzić z zaskoczenia. Dlatego Heliodor miał pojawić się jako wysłannik króla posłany w celu wizytacji miast znajdujących się na terenie Celesyrii i Fenicji. Przybywał w imieniu władcy, aby sprawdzić, czy wszędzie należycie przestrzegane jest prawo nadane przez monarchę. Gdy tylko przybył do Jerozolimy udał się na spotkanie z Oniaszem. Został życzliwie przyjęty przez arcykapłana i mieszkańców miasta. Wtedy przedstawił powód swej wizyty, a właściwie jej pretekst: ujawnił donos złożony namiestnikowi. ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!