A w rodzinie Nowaków...(54)
W sobotę przed godziną 17, w mieszkaniu państwa Nowaków rozległ się dźwięk dzwonka. Pani Nowak wyraźnie ożywiona podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę.
- Dzień dobry, wejdźcie proszę – powiedziała.
Pan Karol pomógł babci Stasi i dziadkowi Stefanowi zdjąć płaszcze i zaprosił ich do pokoju. Ola i Maciek spojrzeli na siebie zdziwieni. Rodzice nie powiedzieli im o odwiedzinach dziadków. Dzieci przywitały się i ucieszyły, bo z dziadkami zawsze jest coś fajnego do zrobienia. Wiedziały już, że rodzice gdzieś wychodzą, bo mama stała już w przedpokoju i czekała aż tata zawiąże sznurowadła.
- Gdzie idziecie? - zapytała rodziców Ola. - Pewnie znowu do teatru.
- Nie - odpowiedziała mama – to zagadka dla was.
- O tak - dołączył tata. - Będzie tam wesoło, z melodią, i na pewno wrócimy zmęczeni, ale w dobrych nastrojach.
- Nic nie rozumiem - zamyślił się Maciek.
Ola też się zamyśliła, a po chwili wspięła się na palce, podskoczyła i przyjęła pozę baletnicy.
- Idziecie potańczyć! - wykrzyknęła z dumą.
- Rozwiązałam waszą zagadkę!
Rodzice przytaknęli, a babcia Stasia pomachała do nich ręką, dając znak, że pora wychodzić.
- Idźcie już. To pierwsza lekcja. Niedobrze byłoby na nią się spóźnić.
I tak słowa babci rozwiały wszelką wątpliwość. Państwo Nowakowie postanowili spróbować swoich sił i zapisali się na kurs tańca towarzyskiego.
Pani Alicja marzyła o tym od dawna. Tańczyła jako dziecko. Chodziła na lekcje rytmiki, a potem w liceum zaliczyła dwa stopnie kursu. Jej mąż tańczył dobrze, ale nigdy nie uczestniczył w zorganizowanej formie nauki tańca. Pani Alicja długo namawiała go na ten eksperyment. Jakiś czas temu przyjęli zaproszenie na ślub kolegi pana Karola z pracy. Bardzo dobrego kolegi. Jest o dwa lata od niego starszy i nikt nie wierzył, że kiedykolwiek się ożeni. A jednak… Pomyślała, że dobrze byłoby nauczyć się nowych kroków.
Gdy rodzice wyszli z domu Maciek spojrzał pytająco na siostrę.
- Skąd wiedziałaś, że rodzice idą potańczyć?
- Nie czytałeś ogłoszenia w szkole? - zapytała Ola wyraźnie zadowolona, że uprzedziła w czymś starszego brata.
- A coś tam widziałem na tablicy, ale jakoś nie doczytałem - odpowiedział Maciek.
Do rozmowy włączyła się babcia Stasia.
- W kalendarzu w kwietniu jest nawet Międzynarodowy Dzień Tańca - powiedziała babcia i wyciągnęła dłoń w stronę dziadka.
- Czy mogę? - zapytał dziadek Stefan kłaniając się nisko babci.
Ola i Maciek patrzyli na swoich dziadków z uśmiechem, a oni tańczyli przez chwilę, choć nie słyszeli żadnej melodii. Widocznie wszystkie potrzebne dźwięki płynęły z ich serc…
- Jak się teraz tańczy? - rzucił w powietrze dziadek. - Powinniście poznać choć podstawowe kroki mazurka, oberka, poloneza, krakowiaka…,
a wy tylko jakiś hip – hop albo co tam jeszcze!
- No właśnie o tym jest to ogłoszenie. Mamy nauczyć się dokładnie tego, o czym mówisz dziadku – mówiła Ola.
- Olka, no co ty! Będziemy się w szkole uczyć krakowiaka? Przecież to straszny obciach! - Maciek jakoś nie był zachwycony tym pomysłem.
- Wcale nie. Jest taki pomysł, że zatańczymy na zakończenie roku szkolnego. To znaczy zatańczą najlepsi, więc muszę się bardzo postarać - tłumaczyła dziadkom Olka.
Dziadek usiadł wygodnie w fotelu, przywołał do siebie wnuków i powiedział, że zaczyna wszystko rozumieć.
- Myślę, że wiem dlaczego ten pomysł zrodził się akurat teraz. W maju mamy ważne daty dla nas, dla Polaków. Jestem pewny, że umiecie tańczyć. Chcę się jednak przekonać, czy powiecie mi coś na temat Konstytucji 3 Maja, zwłaszcza ty Maćku. No tak, wieczór z dziadkami to zabawa i szalone pomysły, czasem jednak jest to lekcja historii.
Ewa Makowska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!