Życzymy, życzymy
Dzisiejszy edytorial piszę w dniu okrągłych, bo siedemdziesiątych urodzin naszego papieża Leona XIV i chciałbym złożyć mu życzenia. Zwykle w takich sytuacjach próbujemy domyślać się, co byłoby najlepsze dla jubilata i tego właśnie mu życzymy, czasami - bardzo słusznie - życzymy, aby się wypełniła wola Boża w życiu jubilata, bo przecież Pan Bóg chce dla nas tego, co naprawdę najlepsze, ale wcale nierzadko życzymy tego, czego my byśmy dla niego chcieli, co jest o tyle dziwne, że przecież nie o nas chodzi. Ale tacy już jesteśmy i ja dzisiaj pójdę właśnie tą nieładną egoistyczną drogą.
Zanim jednak to nastąpi chciałbym raz jeszcze podkreślić, że papież nie jest po to, żeby nam się podobać, albo spełniać nasze oczekiwania. Jest wybranym przez Jezusa fundamentem Kościoła, którego to Kościoła „bramy piekielne nie przemogą” zgodnie z obietnicą samego Jezusa. Więc papież nie musi nam się podobać, ma pilnować tego, co Jezus mu powierzył. Ale co tu dużo mówić, papież Leon XIV mi się bardzo podoba. Podoba mi się jego spokój, a jednocześnie stanowczość. Podoba mi się jego podejście do Urzędu Piotrowego. Podoba mi się, jak w sposób niepolemiczny koryguje kurs Kościoła obficie czerpiąc z dorobku wszystkich swoich bezpośrednich poprzedników. Podoba mi się takt, z jakim nie pozwala zrobić z siebie Franciszka Drugiego, mimo że wiele środowisk nie ustaje w działaniach w tym kierunku, a jednocześnie kontynuuje franciszkową linię miłosierdzia i troski o pokój. Podoba mi się, jak pracuje jego dyplomacja (patrz odpowiedź na pożal się Boże „skargę” polskiego ministra na biskupów, czy komunikat na temat wizyty premiera Izraela, a już dbałość samego papieża, aby podczas tej wizyty nie uśmiechnąć się nawet półgębkiem była niesamowita). Podoba mi się klarowność jego wypowiedzi, której przyznajmy, trochę nam brakowało wcześniej. Kurczę, wszystko mi się w nim podoba.
Czego więc życzę papieżowi Leonowi XIV? Żeby „tak trzymał”? Tego oczywiście życzę sobie, a papieżowi, aby zawsze czuł moc modlitwy Chrystusowej za Piotra i moc naszej modlitwy i miłości. Życzę mu też sił i zdrowia, które co prawda nie jest wartością najwyższą (jak sugeruje podstawa programowa przedmiotu „edukacja zdrowotna”), ale przyda mu się w prowadzeniu łodzi Piotrowej, która wbrew pragnieniom wielu, nie jest Titanikiem, ale łatwa w sterowaniu też nie.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!