TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 21:53
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zwycięstwo

Zwycięstwo

Uczta rozpoczęta w namiocie Holofernesa zaczynała nabierać coraz większego tempa. Wypijano jeden za drugim kolejne puchary wina. Pogański wódz zdawał się w tym nie mieć żadnego umiaru. Natomiast Judyta spożywała i piła jedynie to, co przyniosła do namiotu jej niewolnica. Dbała jednak o to, by zachować należyty umiar, a wino nie zmąciło jasności jej umysłu. 

Judyta nie wzbraniała kolejnych toastów Holefrernesowi. Pozwalała też, by coraz mocniej zachwycał się jej urodą. Tak wzrastała w nim coraz większa namiętność. Uczta przedłużyła się do późnych godzin nocnych. O dość późnej porze słudzy, którzy domyślali się planu swego pana dyskretnie opuścili namiot wodza a nadzorca Bagoas zasznurował jego wejście tak, by nikt nie przeszkadzał Holofernesowi i Judycie pozostającym w jego wnętrzu. 

Plan Judyty

Jednak dalsze wydarzenia potoczyły się w zupełnie innym kierunku niż się domyślano. Holofernes który miał nadzieję na miłosne podboje odurzony winem upadł  na posłanie i zasnął kamiennym snem. Mocarz stał się bezbronny jak małe dziecko. Tym samym nastała sposobna chwila, w której Judyta mogła przystąpić do realizacji swego planu. Wpierw nakazała swej służącej, by ta stanęła przy wejściu do namiotu. Zapowiedziała jej, iż niedługo uda się na modlitwę. To samo oznajmiła słudze Holofernesa. Tym chciała zmylić całe otoczenie. Wprawdzie ufała swej służącej, ale gdyby oznajmiła jej o swych zamiarach ta mogłaby zdradzić ją przez okazywany niepokój lub nieopatrzne słowo. Natomiast nieświadomość dawała gwarancję dla opanowania przez nią nerwów. Natomiast otaczającym ją wrogom zasugerowała, iż chce pozostać sam na sam z Holofernesem, a potem pójdzie jak zwykle poza obóz, by się modlić. Przez to przygotowała sobie łatwą drogę do ucieczki z obozu wroga. Teraz mogła już swobodnie przejść do dzieła, do którego przygotowywała się od dłuższego czasu. Pozostała bowiem sam na sam z Holofernesem w sypialni. Powoli zbliżyła się do łoża, na którym spoczywał wróg. On zmożony pijaństwem twardo spał. Nie przeczuwał niczego. Już wcześniej mocniej niż wino odurzyła go własna pycha. Prowadzony jej głosem na jawie śnił o swym wielkim zwycięstwie. Był go pewien. Nie wiedział tylko, że ta noc nie zakończy się dlań ani świtem ani przebudzeniem lecz będzie jego kresem.

Judyta nim podjęła się realizacji swych zamiarów wzniosła modlitwę do Boga. Nie chodziło przecież o jej własną zemstę, wojnę czy pogoń za sukcesem. Zdawała sobie sprawę, iż znalazła się przed człowiekiem, który wyciągał swe ręce przeciw temu co święte i godził w życie jej ludu, gdyż chciał go odedrzeć z wiary. Sprzeciwiał się planom Boga. Chciał zniszczyć Jego świątynię, a siebie, swego władcę oraz swych bogów postawić w miejsce Boga Abrahama. W jego zamiarach słyszalny był głos pierwotnej pokusy szatana wzywającego do buntu wobec Wszechmogącego, mamiącego obietnicą, wedle której człowiek może być sam dla siebie jak Bóg. Gdy patrzyła na głowę Holofernesa spoczywającego na łożu zdawało się jej, iż to nie głowa człowieka, ale kusiciela, który zjawił się w rajskim ogrodzie, by zwieść ludzi stworzonych przez Boga. Wtedy szatan zranił śmiertelnie ich duszę. Teraz chce dopełnić swego dzieła: przeszkodzić w ratunku jaki przez wiarę Izraela Bóg przygotował dla człowieka. W tej chwili zdawały się jej przypominać słowa obietnicy o klęsce kusiciela. To, co stanie się za chwilę nie będzie wprawdzie jeszcze ostatecznym zwycięstwem nad złem, ale może stanowić ważny krok ku jego pokonaniu. Czy może dokonać tego sama, swoimi siłami? Nie. Ale z pomocą Boga i dzięki Temu, dla którego nie ma nic niemożliwego, nadchodzący poranek może przynieść blask zwycięstwa.

Pokonała wroga

Dlatego wzniosła modlitwę ku Bogu. Prosiła o siłę dla pokonania wroga. Błagała, by jej czyn przyniósł ocalenie dla Jerozolimy i całego narodu. Błagała o zwycięstwo. I poczuła, że została wysłuchana a zło nie będzie miało ostatniego słowa i zostanie pokonane. Dlatego odważnie podeszła i zdjęła miecz znajdujący się na słupie przy łożu Holofernesa. Następnie chwyciła za włosy niedoszłego kochanka. Poprosiła Boga jeszcze raz o siłę i odwagę. A potem dwukrotnie uderzyła mieczem w kark wroga. Tak odcięła mu głowę i odebrała życie. Tym samym unicestwiła jego niecne zamiary. Położyła kres śmierci, jaką chciał zesłać na jej lud. Następnie okryła jego ciało, by każdy wchodzący do namiotu miał wrażenie, iż śpi po uczcie i miłosnych podbojach. Zaś odciętą głowę zabrała ze sobą i podała swej niewolnicy, by ta schowała ją do koszyka, w którym przyniosła wcześniej pożywienie. Milczenie służącej zdawało się potwierdzać, że domyślała się całej sprawy. A może wynikało z tajemniczej mocy Boga stanowiącej odpowiedź na modlitwę Judyty. Czy owa kobieta domyślała się pełni planów Judyty, czy też myślała, iż ta broniła jedynie swej czci? To zostanie tajemnicą. Nie mniej ufała w pełni swej pani, gdyż bez obaw wraz z nią ruszyła poza teren obozu w stronę miejsca, gdzie zazwyczaj chodziły na modlitwę. I choć nie miała pojęcia, co stanie się ufnie szła za nią. Tym razem jednak nie zatrzymały się jak zazwyczaj na miejscu modlitwy, ale oddaliły się od obozu i skierowały się w stronę Betulii. Szły tak, by nie zostawić żadnych śladów dla wroga. Po niedługim czasie stanęły u bram rodzinnego miasta.

U progu bramy Judyta zawołała, by stróżowie otworzyli jej odrzwia i wpuścili ją do środka. Ten głos wzbudził zdumienie. Jeszcze większe wywołały jej dalsze słowa. Zapowiadała zwycięstwo, jakie zgotował Bóg. Oznajmiała, że za chwilę okaże On swą moc ludowi Izraela. Zaufano jej choć nie spodziewano się, że wróci do opuszczonego miasta. Nie tyle nie wierzono w jej dobre intencje, ale uważano, że w obozie wroga spotka ją śmierć. Tymczasem nie tylko powróciła żywa, ale niosła nadzieję na ocalenie. Dlatego natychmiast wpuszczono ją do środka. Gdy weszła zgromadzili się przy niej wszyscy mieszkańcy miasta wraz ze starszyzną. Ponieważ słońce jeszcze nie rozświetliło nocy zapalono światło. W jego blasku chciano zyskać pewność, iż jest to ta sama kobieta, która opuściła broniącą się twierdzę. Ale jeszcze bardziej niż widoku jej twarzy czekano na wieści, jakie przynosiła. Chciano usłyszeć, w czym objawia się owa moc Boga, którą powracająca Judyta zwiastowała. ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej
 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!