Z trzema ołtarzami
Świątynia filialna w Zborowie to perełka architektury drewnianej, ale kiedy staniemy przed jej wejściem głównym zobaczymy mur. Jak to możliwe? Na dodatek z tym miejscem związany jest cud wskrzeszenia opisany na Jasnej Górze.
Zborów to wieś leżąca w dekanacie koźminkowskim około 16 kilometrów na północny - wschód od Kalisza. Znajdujący się w tej miejscowości drewniany kościół pw. św. Michała Archanioła to świątynia filialna parafii pw. Zwiastowania NMP w Dębem, gdzie proboszczem jest ks. prałat Sławomir Kęszka, współautor publikacji „Diecezja kaliska. Parafie, kościoły, kaplice”. W niej znalazłam informacje o świątyni w Zborowie, a jej historia została także umieszczona na tablicy ustawionej przy kościele.
Już w XV wieku
Pierwsze wzmianki o Zborowie, parafii i wybudowanym na jej terenie kościele pochodzące z 1429 roku znajdują się w aktach konsystorza gnieźnieńskiego. Wiadomo również, że Zborów przez kilka wieków był wsią królewską przekazywaną w dzierżawę różnym rodzinom szlacheckim. W okresie międzywojennym należał do Witolda Garczyńskiego, który zmarł w 1924 roku i został pochowany przy kościele. Przyznam, że 10 lat temu pisałam już o Zborowie w związku z cudem, jaki się tam wydarzył za wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej. Teraz przypomniała mi o tym pani Zofia, mieszkanka Zborowa i kościelna, która otworzyła nam kościół. Więcej o cudzie za chwilę, teraz o samej świątyni.
W 1726 roku ówczesny dzierżawca wsi kasztelan rogoziński Józef Molski wzniósł nową, obecnie istniejącą drewnianą świątynię pw. Świętego Michała Archanioła, którą rok później konsekrował sufragan gnieźnieński Franciszek Józef Kraszkowski. Na północnej ścianie nawy znajdziemy polichromię upamiętniającą to wydarzenie z centralnie usytuowanym herbem biskupa Kraszkowskiego (Nałęcz) wykonaną około 1730 -1731 roku w warsztacie wielkopolskim. Umieszczono tam także napis w języku łacińskim, poświęcony konsekracji z jej datą 30 lipca 1730 roku. Pamiątką po tym wydarzeniu są także tzw. zacheuszki, czyli krzyże konsekracyjne namalowane na ścianach kościoła.
Później, z nieznanych bliżej przyczyn, miejscowa parafia została zniesiona, a świątynię przyłączono do parafii w Dębem. Kościół pw. św. Michała Archanioła, przebudowany w 1840 roku, był kilkakrotnie remontowany. I tak w latach 2007 – 2013 poddano go szeroko zakrojonym pracom konserwatorskim dzięki środkom z Europejskiego Funduszu Regionalnego oraz zaangażowaniu parafian.
Drewniana czy murowana?
Jak już wspomniałam świątynia jest drewniana, z oszalowanymi ścianami wzniesionymi w konstrukcji zrębowej. Posiada nawę i niższe od niej prezbiterium, do tego zamknięte trójbocznie i zwrócone ku wschodowi. Z kolei od północy do prezbiterium przylega zakrystia, a przy południowej ścianie nawy znajduje się kruchta.
W 1840 roku do świątyni dobudowana została murowana fasada zachodnia, która zastąpiła dawną ścianę drewnianą. Najprawdopodobniej chodziło o to, by uratować świątynię przed zniszczeniem. Kiedyś na jej zewnętrznej ścianie znajdowała się pochodząca z pierwszej połowy XIX wieku kapliczka z barokowo-ludową sceną pasyjną, taką jaką znamy z Ewangelii, kiedy pod krzyżem umierającego Jezusa stali Maryja i św. Jan. Obecnie ta kapliczka znajduje się w prezbiterium, ale kiedy wejdziemy do wnętrza kościoła, zobaczymy najpierw belkę tęczową z barokowo-ludowym krucyfiksem z drugiej połowy XVIII wieku. Na niej umieszczono napis fundacyjny z datą 1726 rok. Natomiast przy ścianie zachodniej nawy ulokowana została empora chórowa z wizerunkiem Matki Bożej z Dzieciątkiem w otoczeniu aniołów. Na samym dole wizerunku artysta umieścił fragment modlitwy „Pod Twoją obronę”.
Święta Rodzina i Archanioł
W świątyni na pewno naszą uwagę „przykują” trzy późnobarokowe ołtarze z około 1730 roku, które są trójpoziomowe, polichromowane z bogatą dekoracją rzeźbiarską. I tak z ołtarza głównego, z późnobarokowego obrazu spogląda na nas Święta Rodzina, a na jego dole można odczytać napis: „Odnowiony kosztem Józefy i Kaspra Wróblewskich w roku 1836”. A ponad tym wizerunkiem znajdziemy jeszcze przedstawienie patrona świątyni, czyli Świętego Michała Archanioła, który zabija smoka i jest naszym potężnym obrońcą przed szatanem. Ten obraz pochodzi z pierwszej ćwierci XVIII wieku.
W nawie kościoła umieszczono dwa ołtarze boczne. Ten po lewej stronie przypomina nam o przemienieniu Pańskim, ponieważ zawieszono w nim późnobarokowy (z drugiej ćwierci XVIII wieku) obraz ukazujący to wydarzenie. A kiedy podniesiemy wzrok trochę wyżej, zobaczymy wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. Z kolei w drugim bocznym ołtarzu mamy obraz „Ofiarowanie Jezusa w świątyni” namalowany w połowie XVIII wieku. Naszą uwagę w świątyni zwraca też ambona klasycystyczna z początku XX wieku, która jest ośmioboczna i typu koszowego. A co w niej szczególnego? Drzwi wejściowe - ksiądz mający głosić słowo Boże wchodził na nią po schodach znajdujących się kiedyś w zakrystii. Szczególna jest również barokowa kropielnica wykonana z piaskowca w XVII wieku, stojąca na końcu nawy, właściwie pod chórem. Ktoś umieścił na niej datę jej powstania i ma ona „spiłowane” fragmenty obrzeża, jakby ktoś symbolicznie „ostrzył” sobie o nią miecz, szablę lub rapier. A może kryje się za tym inna czekająca odkrycia historia? Jednak teraz o innym kamieniu znajdującym się w tym kościele. Przywieziony został z samej Groty na Górze Gargano, gdzie objawił się Święty Michał Archanioł - ten sam, który jest patronem świątyni. Ksiądz Proboszcz umieścił go w relikwiarzu.
Cudowne wskrzeszenie
Na koniec jeszcze o wspomnianym na początku cudzie. W 1564 roku grupka chłopców bawiła się w sąd. Wybrali spośród siebie sędziego, kata, obrońcę i oskarżyciela. W rolę oskarżonego wcielił się Walenty Żeromski, syn rządcy miejscowego majątku. Jak mówią zapiski: ,,Winowajcę osądzono na śmierć - powieszenie. Chłopcy założyli Walentemu na szyję powróz i chłopiec został powieszony na wierzbie”. Radość towarzyszy zabawy była ogromna, ponieważ Żeromski tak zabawnie ruszał nogami doskonale „udając” wisielca. Ale gdy jego twarz dziwnie się zmieniła, chcieli zdjąć chłopca, jednak im się nie udało. Wieczorem rodzice zaczęli szukać Walentego, i „znaleźli go po długich poszukiwaniach wiszącego na wierzbie”.
Zrozpaczeni ofiarowali swoje dziecko Maryi Jasnogórskiej obiecując, że udadzą się w pielgrzymce do niej do Częstochowy. I stał się cud, Jasnogórska Pani wyprosiła życie dla chłopca, Walenty otworzył oczy i wstał żywy. Wydarzenie zostało opisane w Księdze cudów na Jasnej Górze. Na dodatek jeden z fresków w świątyni jasnogórskiej „głosi” właśnie ten cud. Kto chciałby przeczytać o nim więcej wystarczy, że poszuka na stronie internetowej „Opiekuna” artykuł „Jasnogórska i cud w Zborowie”. ■
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!