TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 02:06
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Znaki przynależności

Znaki przynależności

Kolejne spotkanie Mojżesza z faraonem miało miejsce o poranku, w chwili gdy egipski władca udał się nad wodę. Bóg znów posłał Mojżesza z wezwaniem do uwolnienia ludu Hebrajczyków z niewoli. Przypominał, że są oni Jego ludem i zostali powołani do tego, by Mu służyli.

Wezwanie to zostało poparte groźbą. Gdyby faraon odmówił posłuszeństwa Bożemu wezwaniu, wtedy Bóg dotknie Egipt plagą much. Ale tym razem nie była to zapowiedź kolejnego znaku stanowiącego konsekwencje ludzkiego nieposłuszeństwa. Zapowiedziany znak miał wskazywać coś więcej. Otóż muchy miały pojawić się jedynie na ziemi zamieszkałej przez Egipcjan. Ziemia Goszen, jaką zajmowali Hebrajczycy miała być od nich wolna. Ten znak miał wskazać na prawdziwego władcę ziemi, jakim jest Bóg. On chronił swój lud, zaś zsyłał klęski na jego przeciwników. Tym, poza niezmierzona potęgą, różnił się od faraona. Bóg troszczył się o swój lud. Klęska much, jaka spotkała Egipt wskazywała na jeszcze jeno: odróżniała Egipcjan, ludzi podległych faraonowi, ludzi pokładających w nim nadzieję, od ludu, jaki swą ufność pokładał w Bogu. Znak ten przypominał, że człowiek, choćby na ziemi był najpotężniejszy, nie jest w stanie dorównać Bogu, a ten, kto pokłada swe nadzieje jedynie w człowieku zmierza w kierunku, w którym nie znajdzie dla siebie ocalenia.

Gdy mnóstwo much wypełniło domy Egipcjan i pokryło ich ziemię, faraon wzburzony wezwał do siebie Mojżesza i jego brata Aarona. Jego słowa wskazywały na uległość wobec woli Boga, jednak była to uległość pozorna. Zgadzał się, by Hebrajczycy złożyli ofiarę swemu Bogu, ale chciał by uczynili to pozostając w ziemi egipskiej. Choć pozwalał im na nowy kult to jednak chciał, by pozostali jego niewolnikami. Boga chciał wykorzystać na użytek swych zamiarów. Pragnął zrobić z Niego narzędzie do dalszego zniewolenia ludzi. Możesz sprzeciwił się temu. Zażądał, by lud udał się na pustynię na odległość trzech dni drogi. Te trzy dni drogi były miarą wolności. Bez niej składana ofiara byłaby fałszywa. Człowiek z sercem związanym łańcuchem niewoli nie jest w stanie oddawać chwały Bogu. Jak bowiem mieliby Izraelici oddawać cześć Bogu na ziemi naznaczonej cierpieniem, niesprawiedliwością i śmiercią? Wpierw musiało przyjść wyzwolenie z tego zła. Jego znakiem było opuszczenie ziemi egipskiej, kraju niewoli. W tych słowach o trzech dniach drogi Mojżesz, choć pewnie o tym nie wiedział, zapowiadał inne trzy dni, dni związane z życiem Jezusa Chrystusa, dni uwalniające wszystkich ludzi z jarzma grzechu i śmierci.

Argumentując za koniecznością opuszczenia Egiptu Mojżesz powiedział, iż ofiara jaką mają złożyć Hebrajczycy urazi Egipcjan, stąd też nie powinni oni jej oglądać. Mogłoby to bowiem doprowadzić do ukamienowania Hebrajczyków. Mówiąc te słowa miał z pewnością na myśli zwierzęta, jakie miano złożyć na ofiarnym ołtarzu.

Były one przecież czczone przez Egipcjan jako bóstwa. Te słowa wskazywały na kolejny krok do wolności, ku której zmierzali Hebrajczycy. Była ona związana z wiarą w Jedynego Boga. By ta zagościła w sercu konieczne było odrzucenie wszelkich fałszywych kultów i wyobrażeń Boga. Nie ma bowiem możliwości, by pogodzić stare wierzenia z wiarą w Boga objawionego. Jego ołtarza nie można ustawiać na równi z ołtarzami bóstw pogańskich, czy też obok z nimi. By zyskać wolność, jaką obdarza Bóg, trzeba dokonać radykalnej zmiany. Konieczne jest odrzucenie pogańskich przekonań, ludzkich wyobrażeń na temat Boga. Znakiem tego jest opuszczenie ziemi, na której są zbudowane świątynie naznaczone pogańskim kultem i udanie się na pustynię - miejsce, które będzie wskazywało na obecność Jedynego Boga, miejsce, gdzie będzie można wsłuchać się w Jego słowo i odpowiedzieć na nie wiarą, miejsce, gdzie On sam wskaże, w jaki sposób należy Go czcić, tak aby człowiek oddawał część żywemu Bogu, a nie samemu sobie lub bóstwom przez siebie wymyślonym.

Faraon uległ tym słowom. Cierpienie związane z obecnością much było zbyt dotkliwe. Ale w jego słowach cały czas brzmiała chęć zatrzymania dla siebie ludu Boga. Wzywał bowiem Mojżesza, by Hebrajczycy idąc w celu złożenia ofiary ku czci Boga nie oddalali się zbytnio od ziemi Egipskiej.

Wobec tych słów Mojżesz obiecał wstawiennictwo przed Bogiem. Wzywał jednak faraona i przestrzegał przed tym, by nie zmieniał swego zdania. Danego słowa Mojżesz dotrzymał, a Bóg wysłuchał jego modlitwy. Muchy zniknęły z ziemi Egipskiej. Jednak, gdy tylko niedogodność ustała, faraon zapomniał o danym słowie. Znów poczuł się pewnym siebie. Nie dotrzymał obietnicy danej Mojżeszowi. Powrócił do swego dawnego oporu wobec Boga. Serce jego znów stało się twarde, jak kamień. Uparcie trwał przy swej decyzji, by Hebrajczycy na zawsze pozostali jego niewolnikami. Tym samym nie pozwalał, by oddawali oni cześć Bogu poprzez złożenie zapowiedzianej ofiary. Chciał, by byli jego własnością, budowali jego potęgę. Za wszelką cenę starał się nie dopuścić, by poznali Boga, jaki objawił się Mojżeszowi. Jednak nie zdawał sobie sprawy, że swym oporem sam prowokuje sytuacje, w których stopniowo objawiała się moc Boga.

Dla objawienia swej mocy Bóg zapowiedział przez usta Mojżesza zarazę, jaka miała dotknąć wszystkie zwierzęta, które wykorzystywali do swych prac Egipcjanie lub też które służyły im za pokarm. Faraon mógł tej sytuacji uniknąć. Wystarczyło jedynie posłuchać Boga. Uwolnić Jego lud. Ale on tego nie chciał uczynić. Ciągle traktował Hebrajczyków jako swoją własność. Dlatego Bóg zsyłając zarazę na zwierzęta dokonał jednocześnie znaku przypominającego faraonowi, iż Hebrajczycy są ludem Boga, Jego własnością. Oto zaraza, jaka przechodząc przez Egipt miała dotknąć jedynie bydło poddanych faraona - Egipcjan, zaś bydło Izraelitów miało pozostać nietknięte. Te słowa musiał egipski władca bardzo dobrze zapamiętać, bowiem gdy zaczęła się spełniać zapowiedź Boża i pomór dotknął zwierzęta stanowiące własność Egipcjan, wysłał swych dworzan, by rozejrzeli się, czy taka sam klęska dotknęła bydło Izraelitów. Ci mogli stwierdzić jedno w zagrodach Hebrajczyków nic nie zginęło, zaraza nie dotknęła ich zwierząt. Znak był oczywisty. Bóg w przeciwieństwie do faraona potrafił ochronić swój lud. Jednak mimo kolejnego nieszczęścia faraon upierał się przy swej decyzji i nie pozwolił odejść Hebrajczykom ze swego kraju.

tekst ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!