TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 03 Sierpnia 2025, 00:20
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zmagania z przeciwnościami

Zmagania z przeciwnościami

Wprawdzie papież Hadrian II uznał w całości apostolską działalność Cyryla i Metodego, ale wśród niektórych biskupów budziła zawiść i wrogie nastawienie. Jak zareagowali na to Apostołowie Słowian?

Polemiki, które św. Cyryl toczył w Wenecji świadczą, że nie wszyscy obserwatorzy poczynań bizantyjskich misjonarzy podzielali ich punkt widzenia. Działalność Braci na Morawach budziła, jak to często bywa, zawiść i rozmaite wrogie reakcje. Dzieła Boże, nawet jeśli zyskują przychylność wielu, przeważnie realizują się w trakcie zmagań z przeciwnościami i oporem. W tym wypadku niechętnie na osiągnięcia Bizantyjczyków spoglądali bawarscy biskupi, między innymi z Ratyzbony i Pasawy, którzy uważali państwo wielkomorawskie za strefę swojego oddziaływania. Na animozje wewnątrzkościelne nałożył się konflikt polityczny księcia Rościsława z królem Ludwikiem Niemieckim.

Przez Wenecję do Rzymu
Wszystko to skłoniło Braci do przeniesienia się na teren sąsiedniej Panonii (obszar dzisiejszych Węgier). Tamtejszym państwem słowiańskim (usytuowanym w granicach dawnej rzymskiej prowincji) rządził książę Kocel. Przyjęci przez niego misjonarze pracowali owocnie. Zgłaszali się do nich liczni uczniowie - kandydaci do kapłaństwa. Aby uzyskać dla nich święcenia Konstantyn-Cyryl i Metody podążyli w 867 roku do Wenecji, gdzie sporo czasu poświęcili wspomnianym dysputom teologicznym.
Z Wenecji udali się do Rzymu, aby złożyć relację z przebiegu posługiwania papieżowi Mikołajowi I. Istniało bowiem niebezpieczeństwo, że ich misja będzie torpedowana przez ościenną hierarchię niemiecką, dlatego tak ważna była papieska akceptacja i zatwierdzenie owoców pasterskiej pracy.Braci przyjął następca Mikołaja I (zmarł w 867 r.), papież Hadrian II, który uznał w całości ich dotychczasową apostolską działalność, uczniów nakazał wyświęcić na kapłanów, a przedłożone księgi liturgiczne umieścić uroczyście w kościele Najświętszej Maryi Panny ad Praesepe. Było to najwyższym wyrazem aprobaty i szacunku oraz pomyślnym zakończeniem starań podjętych w Stolicy Apostolskiej.

,,Byliśmy parą w zaprzęgu’’
W Rzymie Konstantyn-Cyryl wstąpiwszy uprzednio do jednego z greckich klasztorów położonych w Wiecznym Mieście, 14 lutego 869 roku opuścił ten świat i swojego brata, któremu na pożegnanie przekazał znamienne słowa: ,,Oto bracie byliśmy parą w zaprzęgu, jedną bruzdę ciągnąc, a teraz ja padam u zagrody, dnia swego dokonawszy. Ty zaś bardzo lubisz Górę (Olimp), przecież nie porzucaj dla tej góry nauczania naszego, bo przez nie możesz jeszcze lepiej osiągnąć zbawienie”.
Zawiera się w nich prosta i przejmująca prośba o kontynuację rozpoczętego dzieła, porównanego do wykonywanej zgodnie przez parę gospodarskich zwierząt, zapewne wołów, orki. Wprawdzie jeden w zaprzęgu padł ze zmęczenia u progu rzymskiej zagrody, ale drugi powinien trudzić się dalej, ponieważ, i to jest niesłychanie istotne, motywu i racji podejmowanego wysiłku nie stanowią doczesna kariera i możliwe jej błyskotliwe efekty, ani nawet duszpasterskie sukcesy, na których tak bardzo koncentruje się uwaga i opinia naszych czasów, ale wzgląd i troska na własne zbawienie i nagrodę wieczną. Tak istotnie jest, o tym nauczał św. Augustyn, św. Grzegorz Wielki i inni Ojcowie.
Pasterz pracując dla zbawienia owiec, dbać musi zarazem o zbawienie własne, a jest to rzeczą tym dla niego trudniejszą, że odpowiada właśnie za pomyślne spełnienie wiecznego powołania osób, do których został posłany. Tu nie ma żartów. Wszyscy, i pasterze, i owce zmierzają na sąd Boży. Zbawienie pasterza zależy od tego, jak trudził się dla zbawienia owiec, czy okazał się doskonale wierny Najwyższemu Pasterzowi i jaką drogą prowadził ludzi odkupionych i zdobytych Jego Krwią. W świetle powyższej prawdy wątpliwe i złudne okazują się te wszystkie codzienne i zwyczajne zabiegi podyktowane przeważnie przyziemnym koniunkturalizmem i potrzebami pragmatycznej taktyki.
Wracając do wypowiedzi św. Cyryla, uzmysławia on bratu, że konkurencja dla pasterskiego obowiązku jest duża: upodobanie do kontemplacji w ulubionym Olimpie, ale odpowiedzialność Apostoła powinna zwyciężyć. Ciekawe, że podobnego porównania użył w stosunku do siebie i kardynała Karola Wojtyły w 1967 roku wielki Prymas Tysiąclecia: ,,Jesteśmy jak dwa konie pociągowe polskiego Kościoła. Społem ciągnijmy ojczysty wóz’’. Konstantyn-Cyryl spoczął w Rzymie w kościele św. Klemensa, a jego grób rychło zasłynął z dziejących się przy nim licznych cudów, w których Rzymianie rozpoznali niebiańskie potwierdzenie rzeczywistej świętości Apostoła Słowian.

Upokorzony i uwięziony
Tymczasem Metody miał jeszcze w tym życiu stoczyć niejedną walkę. Mianowany w 869 roku przez Hadriana II arcybiskupem starożytnej metropolii w Sirmium nad Sawą, objął swoją jurysdykcją słowiańskie terytoria nad Sawą, Drawą i Dunajem, a także ziemie historycznej Panonii, które znał z czasów wcześniejszej działalności w państwie Kocela. O Panonię wkrótce jednak rozgorzał ostry spór z jej dotychczasowym kościelnym rządcą, arcybiskupem Salzburga. Niemiecki hierarcha nie chciał podporządkować się decyzji Rzymu i przekazać pasterskiej pieczy Metodego obszarów, które dalej uważał za część własnej metropolii. Nie godził się na terytorialne uszczuplenie prowincji i ograniczenie charakteru swojej kościelnej pozycji. Poparli go hierarchowie bawarscy, biskupi Ratyzbony, Fryzyngi i Pasawy, którzy przyłączyli się do opozycji wobec arcybiskupa-misjonarza. Konflikt przybrał na sile, gdy Metody osobiście przybył do Panonii, aby egzekwować tam swoje obowiązki. Niemcy postanowili wówczas uciec się do przemocy. Wykorzystali obecność Metodego na synodzie w Ratyzbonie w 870 roku i oskarżając o herezję upokorzyli, a następnie zamknęli na trzy lata w klasztorze benedyktynów w Reichenau.
O tym, jak bezpardonowo poczynali sobie z wyjątkowo zasłużonym dla Kościoła pasterzem świadczy list papieża Jana VIII do biskupa Pasawy Hermeryka: ,,Jesteśmy przekonani, że dla opłakania twojej nieprawości nie wystarczyłoby źródła łez, jak [powiada] prorok Jeremiasz. Czyż to bowiem zuchwałość twoja nie przekroczyła, że już nie powiemy biskupa, ale raczej srogości lub nawet zwierzęcej dzikości jakiego świeckiego tyrana, skoroś brata i współbiskupa naszego Metodego karał więzieniem i przez długi czas trzymał pod gołym niebem podczas najsroższej zimy i śniegu i oderwałeś go od zarządu powierzonego mu Kościoła, ba, do tego stopnia doszedłeś do zapamiętania, że na synod biskupi zawleczonego byłbyś uderzył biczem końskim, gdyby cię nie powstrzymano?’’. CDN ■

Ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!