Zanim pojawi się bohaterka
Wśród niektórych chrześcijan pojawiły się wątpliwości i niepokoje czy Księgę Judyty traktować jako część Biblii. Dlatego wobec obaw wiernych Kościół Katolicki przez orzeczenie Soboru Trydenckiego uroczyście wskazał, iż jest ona księgą natchnioną i jako taka należy do zbioru Biblii.
Niektóre wydarzenia i postacie obrastają w pamięci ludzkiej legendą. Czasem oplata je ona tak silnie, że trudno pod jej osłoną odszukać dokładny przebieg faktów. Czy zatem taki opis jest nieistotny, bo nie pozwala nam na odtworzenie pełnego obrazu przeszłości? Niekoniecznie gdyż legenda potrafi pokazać sens tego, co się wydarzyło, pozostawia wzór do naśladowania. Tak właśnie jest w przypadku Księgi Judyty. Już od samego początku czytelnik napotyka historyczne niejasności. Autor tekstu bowiem mówi o królu Nabuchodonozorze jako o władcy zasiadającym na asyryjskim tronie w Niniwie, a przecież był on władcą państwa babilońskiego ze stolicą w Babilonie. Następnie wymieniony jest Arfaksad jako król Medów ze stolicą w Ekbatanie. Kłopot w tym, iż taki władca Medów nie jest znany wśród królów tego narodu. Czy zatem chodzi o kogoś innego, czy też autor tekstu od samego początku chce dać do zrozumienia, iż nie zamierza przedstawić historii czasów, o których mówi, ani nie pisze kroniki wydarzeń? Rzecz dotyczyć będzie zatem zupełnie innego okresu niż wskazany i innych przeciwników narodu Izraela? O współczesnych nie może bowiem mówić wprost z imienia, by nie narażać swego życia.
Dodatkową zagadką jest również sama historia tekstu księgi. Jego analiza wskazuje, iż pierwotnie mógł on zostać zapisany w języku hebrajskim lub aramejskim. Potem przetłumaczono go na język grecki. Mało tego, kopiści nie przekazali nam jednolitego odpisu tłumaczenia tej księgi, przy czym znane zmiany nie wpływają istotne na jego treść. Stawiają jedynie pytanie o pierwotny kształt tekstu. Do dziś z tamtych czasów zachował się jedynie tekst grecki. Znalazł się w zbiorze Septuaginty, czyli greckiego przekładu Biblii Hebrajskiej. Była ona czytana i posługiwano się nią tak na diasporze jak i na ziemi Izraela. Przez Septuagintę księga Judyty dotarła do wspólnoty Kościoła. Żydzi pod koniec I w. zanegowali jej boskie pochodzenie. Wtedy wśród niektórych chrześcijan pojawiły się wątpliwości i niepokoje czy należy księgę tę traktować jako część Biblii. Owe spory ustały około III w. Jednak powróciły wraz z powstaniem protestantyzmu. Dlatego wobec obaw wiernych Kościół Katolicki przez orzeczenie Soboru Trydenckiego uroczyście wskazał, iż jest ona księgą natchnioną i jako taka należy do zbioru Biblii.
Zemsta króla
Zanim spojrzymy na dzieje Judyty, tytułowej bohaterki wspomnijmy o wydarzeniach ukazanych przez autora księgi stanowiących tło jej życia i dzieła. Wszystko zaczyna się od opowieści o dekrecie Nabuchodnonozora. Powodem jego wydania była wojna toczona ze wspomnianym Arfaksadem. Nabuchodonozor wezwał mieszkańców Persji, Libanu, Samarii i Judy oraz Egiptu, by wsparli go w walce. Jednak oni zlekceważyli te słowa, gdyż byli pewni klęski Babilończyka. Tymczasem sprawy przybrały nieoczekiwanie inny obrót. Wojna zakończyła się zwycięstwem Nabuchodonozora. Gdy opadła euforia sukcesu król postanowił zemścić się na nieposłusznych mu narodach. Zadanie to zlecił darzonemu wielkim zaufaniem dowódcy wojskowemu Holofernesowi. Ów człowiek odgrywał tak znaczną rolę na dworze królewskim, że nazywano go drugim po królu. Dla zrealizowania zaplanowanej wyprawy przeznaczono wielkie skarby i zaangażowano potężne siły. Tak ruszyła potężna armia łamiąca sukcesywnie opór kolejnych przeciwników. Marsz rozpoczął się w Niniwie. Niedługo potem przekroczono Eufrat. Pokonano Madianitów. Zajęto Damaszek. W obliczu nadciągającego wroga przerażeni mieszkańcy Tyru i Sydonu, Jamnii, Aszdodu i Aszkelonu oraz innych miast wybrzeża wysłali poselstwo i prosili o ugodę. Dlatego Holofernes bez walki wszedł na ich terytoria. Następnie obsadził swymi ludźmi ich miasta. Potem zburzył wszystkie świątynie oraz sanktuaria mieszkańców wybrzeża i nakazał im czcić Nabuchodonozora jako boga. Gdy to uczynił ruszył na teren doliny Ezdrelonu i rozbił obóz pomiędzy Gaibal a Scytopolis.
Nie trzeba było długo czekać na dotarcie wieści o tych wydarzeniach do mieszkańców Judei. I tu spotyka nas kolejne zaskoczenie. Otóż autor księgi wspomina o owych ludziach jako o tych, którzy niedawno powrócili z niewoli, odbudowali swą stolicę i zniszczoną Świątynię, wznieśli ołtarz oraz poświęcili sprofanowane naczynia świątynne. Nie trzeba wiele wiedzieć o dziejach Izraela, by zdawać sobie sprawę iż taka sytuacja nie mogła mieć miejsca za panowania Nabuchodonozora. Przecież to on zburzył Świątynię w Jerozolimie i uprowadził mieszkańców tego miasta do niewoli. Za jego życia nie miał miejsca ich powrót, odbudowa miasta czy Świątyni lub przywrócenie sprawowanego w niej kultu. Jeśli sprawa ta jest dla nas oczywista, to tym bardziej była ona taka dla współczesnych autorowi księgi.
Potęga przeciwnika
Czy mógł to był wynik jego niewiedzy? To też nie jest możliwe. Pisał o zbyt ważnych wydarzeniach, by nie znał czasu w jakim się rozegrały. Raczej świadomie mieszał pewne dawne fakty, nawiązując do wydarzeń znanych jemu, odnosząc je do dawnych wrogów i nieprzyjaciół Narodu Wybranego. Opis uzurpacji władzy nad narodami, podbój pełen przemocy, niszczenie sanktuariów i narzucanie swej religii wydaje się odpowiadać czasom panowania Antiocha IV Epifanesa. Ten władca w II w. przed Chr. rozpoczął religijne prześladowania Hebrajczyków.
Jest jeszcze jeden ważny zabieg. Autor księgi celowo przerysowuje potęgę przeciwnika. Chce zaznaczyć, iż sprawa po ludzku wydawała się nie do wygrania. Już od samego początku stawiamy sobie pytanie, czy ten niewielki i ledwie odrodzony naród poradzi sobie z grożącym mu niebezpieczeństwem? Widać też trudny dylemat. Jeśli Żydzi pójdą na ugodę to ocalą miasto, ale stracą Świątynię. Jeśli zaś zechcą podjąć się walkę z nadciągającym przeciwnikiem mogą spodziewać się z racji dysproporcji sił klęski. Sytuacja zdaje się być bez wyjścia. Wiara wskazuje, by walczyć. Rozum, że obrona zakończy się zagładą. Czy ma sens? Czy istnieje jakieś inne wyjście z sytuacji w jakiej się znaleźli? Czy słabszy może pokonać silniejszego? ■
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej
Zdjęcie: Dolina Ezdrelonu
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!