TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 24 Sierpnia 2025, 04:12
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zagłuszona przestroga

Zagłuszona przestroga

W chwili objęcia rządów, a właściwie w momencie, gdy na tron wprowadził go Nabuchodonozor, Sedecjasz miał zaledwie 21 lat. Władzę nad Jerozolimą i Judą sprawował przez 11 lat. Nie pozostawił po sobie dobrego wspomnienia, bo naśladował w bałwochwalstwie swych przodków.

Sedecjasz dał innym takie przyzwolenie i bałwochwalstwo przenikało nie tylko życie arystokratów zgromadzonych na dworze królewskim. Sięgało także stanu kapłańskiego. Trudno się zatem dziwić, iż zataczało również szerokie kręgi pośród prostego ludu. Apostazja i synkretyzm stawały się czymś powszechnym. Wprawdzie wzywano również i Boga Izraela, ale najczęściej był to czczy formalizm. Słowa nie miały żadnego pokrycia w codziennym życiu. Wobec takiego zachowania Bóg nie pozostał obojętny. Napominał i ostrzegał tak lud, jak i króla przez proroków. Wzywał do nawrócenia. Przestrzegał przed konsekwencjami złego postępowania. Ale słowa te lekceważono i wyśmiewano. Judejczycy woleli słuchać fałszywych proroków, głoszących dobrobyt i pokój. Prawda kuła ich w uszy. By jej nie słyszeć ludzie byli nawet gotowi zabijać głoszących ją proroków. To wszystko gromadziło chmury Bożego gniewu nad Jerozolimą. Bóg nie mógł pozostać obojętnym w obliczu nieprawości ludu, któremu ofiarował ziemię świętą; ludu, który notorycznie łamał zawarte z Bogiem przymierze.

Młody władca
Przez kolejne lata jako władca Sedecjasz znajdował się na rozdrożu. Nie miał wielkiego doświadczenia, tego związanego z życiem, jak i tego powiązanego z prowadzeniem polityki. Nie mógł odwoływać się do autorytetu sędziwego wieku, gdyż takiego nie miał. Ponadto zdawał sobie sprawę, iż tron zawdzięczał decyzji wrogiego władcy. Nie mniej nie był pozbawiony ambicji. Znał swe pochodzenie oraz dzieje i znaczenie rodu dawidowego, w który wpisywało się jego życie. Niósł w swoim sercu pragnienie niezależności. Jego młody wiek sprzyjał wielkim marzeniom i pragnieniom. W głowie rodziły się różnorodne pomysły. Czasem zamiary przerastały realne możliwości, ale to nie zawsze potrafił dostrzec.
W pierwszych latach panowania zadowolił się jednak tym, co otrzymał od babilońskiego władcy. Jerozolima leczyła rany niedawnego oblężenia. Miasto zostało upokorzone. W pamięci pozostawał obraz uprowadzonego do niewoli króla Jojakina. Dopełniały go kolumny pędzonych na obczyznę mieszkańców Judy. Zadana rana była bardzo bolesna i nie wydawała się prędko zabliźnić. Dlatego Sedecjasz uznał, iż najrozsądniejszą rzeczą będzie zachować uległość wobec Babilonu i dotrzymywać narzuconych przez zwycięzców traktatów. Lojalność dawała względny spokój i bezpieczeństwo. Gwarantowała utrzymanie władzy i jakiejś niezależności Judy. Do tego namawiała króla część doradców. Realnie oceniali możliwości militarne. Bunt niósł ze sobą widmo klęski.

Doradcy Sedecjasza
Jednak taki stan rzeczy nie utrzymał się długo. W otoczeniu Sedecjasza pojawili się ludzie, którzy uważali, iż nie wolno pogodzić się z narzuconymi przez Babilończyków zasadami. Należy się im przeciwstawić i zrzucić ich jarzmo. Ufali w potęgę murów miasta. Dawali się karmić obietnicami oferowanymi przez fałszywych proroków. Wzywali do sprzeciwu. Pewnie swoje trzy grosze miała w tym wszystkim dyplomacja egipska. Znad Nilu szły zapewnienia o pomocy. Proponowano potajemny sojusz wymierzony we wspólnego wroga. Przybyły do Jerozolimy faraon Psametyk II zaoferował gwarancje i obietnice pomocy. Czynił tak, gdyż zdawał sobie sprawę, iż przesuwanie się wpływów Babilonu ku południowemu zachodowi zagraża jego państwu. Nie chciał, by kraj piramid został zepchnięty do roli prowincji zależnej lub podbitej przez mocarstwo z północy. Postanowił bronić jego pozycji. Jednocześnie nadarzała się okazja, by sprawę rozegrać cudzymi rękami, a do tego na obcej ziemi. Chciał z Judy uczynić przedpole, broniące Egiptu przed Nabuchodonozorem, nawet jeśli miałby na tereny Judy wysłać swe wojska.
Przed owym sojuszem przestrzegał Sedecjasza prorok Jeremiasz, ale król był głuchy na jego słowa. Obietnice faraona rozbudziły jego wyobraźnie. Pojawiły się przed oczyma wyobraźni jak barwny ptak. Władca nie zdawał sobie sprawy z ich złudności. W jego błędnej ocenie sytuacji utwierdzali go młodzi doradcy i fałszywi prorocy. Miraż potęgi Judy opartej na ramieniu Egiptu wzrastał w siłę.

Uwięziony prorok
Na reakcję Nabuchodonozora nie trzeba było długo czekać. Satrapa doskonale zdawał sobie sprawę, gdzie tkwią korzenie buntu Sedecjasza. Jednak nie chciał bezpośrednio uderzyć na Egipt. Pamiętał, że ten militarny błąd popełnili Asyryjczycy. Postanowił oczyścić przedpole i uporządkować południowo zachodnią granicę imperium, jaką w jego pojęciu była Juda. Za żadną cenę nie można było dopuścić, by jej tereny zostały zdominowane przez egipskiego wroga. Natychmiast uruchomił tryby wojennej machiny. Jego wojska szybko wkroczyły na tereny Judy. W niedługim czasie skoncentrowały się na oblężeniu Jerozolimy. Zamknięto pierścień wokół miasta. Rozpoczęto oblężenie. Jego początek przypadł na dziewiąty rok królowania Sedecjasza. Początkowo mury miasta dawały pewne schronienie. Nie obawiano się nawet usypanych wałów oblężniczych. Dodatkowym atutem było górskie położenie miasta. Nie mniej czas zaczął działać na niekorzyść obrońców. Byli odcięci od kontaktu ze światem zewnętrznym.
Coraz większym problemem stawała się sprawa zaopatrzenia w żywność. Jej zapasy zaczynały topnieć. Wśród mieszkańców miasta, jak i pośród rady królewskiej, głosy były podzielone. Jedni uważali, że należy się poddać. Inny wzywali do obrony za wszelką cenę. Pośród tego sporu stanął prorok Jeremiasz, który przestrzegał przed dalszą obroną i nadziejami wiązanymi z Egiptem. Wzywał do poddania miasta. Przypominał, że oblegający są narzędziem kary za grzechy Judejczyków, kary wymierzonej przez samego Boga. Jedynym ratunkiem jest kapitulacja. Tego głosu nie chciano posłuchać. Stronnicy walki doprowadzili do uwięzienia Jeremiasza. Mogło się ono skończyć głodową śmiercią, gdyby nie potajemna decyzja Sedecjasza, by uwięzionemu prorokowi dawać chleb i wodę. Król bowiem przychodził potajemnie słuchać proroka. Nie pozwolił też, by go zgładzono. Czy owe decyzje wynikały z przebłysków głosu sumienia? Możliwe, że tak. Nie mniej Sedecjasz nie miał odwagi, by usłyszane słowa przełożyć na decyzje i czyny. Nie ufał Bogu. Bał się o swe życie. Nie poddał miasta.

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!