TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 19:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wzrost niegodziwości

Wzrost niegodziwości 

Miarą odstępstwa Izraela od wiary była misja, którą Jazon powierzył mieszkańcom Jerozolimy delegowanym na zawody sportowe w Tyrze.

Zawody sportowe w Tyrze były organizowane co pięć lat, na wzór igrzysk olimpijskich. Wśród publiczności obserwującej zmagania sportowe zasiadał władca syryjski. Jazon chciał, by posłani przez niego ludzie zaprezentowali się jako członkowie społeczności antiocheńskiej. Dlatego dano im 300 drachm. Te mieli złożyć w ofierze dla Heraklesa, czczonego przez uczestników zgromadzenia jako bóstwo. Wysłańców wprawiło to w niemałe zakłopotane. Przecież było to jawne bałwochwalstwo. Uznali, że nie mogą wykonać powierzonego im zadania zaleceń Jazona. Nie chcieli jednak narazić się królowi i Jazonowi. Co zrobić z danymi im pieniędzmi? By uniknąć zdrady, a jednocześnie nie ryzykować życiem, postanowili ofiarować te pieniądze jako dar na budowę okrętów wojennych. Tym samym nie popełnili wiarołomnego czynu zleconego im przez bezbożnego arcykapłana. Pozostało jednak otwartym pytane, czy i  na jak długo innym uda się postępować ich wzorem i unikać udziału w pogańskim kulcie, z którym złączone było całe życie otaczającego ich hellenistycznego świata. Sprawa była o tyle niepokojąca, iż ów świat coraz mocniej i bezwzględniej wkraczał w ich codzienność. I nie mała była w tym rola tych, którzy uważali się za elity Izraela.


Powitanie
Konflikt stron nasilał się wraz z walką o władzę. Ta toczyła się tak pośród pogan, jak i pomiędzy samymi Hebrajczykami. Pierwszym sygnałem była koronacja Ptolemeusza VI Filometora. Antioch do udziału w tych uroczystościach wyznaczył swego dowódcę Apoloniusza. Ów przyniósł niepokojące wieści. Zasiadający na egipskim tronie władca był nieprzyjazny syryjskiemu królowi. Można było zatem spodziewać się z jego strony ataku. W razie najazdu droga wojsk była jedna. Prowadziła przez ziemie Izraela. Antioch uznał, iż nie należy czekać biernie. By ugruntować swą władzą i umocnić pozycję na terenach, które uważał za swoje ruszył do Jafy, a stamtąd skierował się do Jerozolimy. Obecny w niej Jazon witał go z wielkim entuzjazmem. W końcu Aniochowi zawdzięczał swą władzę. Zadbał też, by w powitaniu towarzyszyło mu całe miasto. Drogę iluminowano pochodniami. Głośno wznoszono okrzyki pochwalne. Starano się podkreślać lojalność wobec Syryjczyka. Zdawano sobie bowiem sprawę, iż jeśli poparcie nie zostanie wyrażone po dobroci, to Antioch będzie starał się wymusić je za pomocą swych żołnierzy. Tego nikt nie chciał. Szczególną gorliwość okazywał Jazon. Wiedział dobrze, że jeden fałszywy ruch może sprawić, iż zostanie zdjęty ze swego urzędu. I wydawało się, że cały spektakl udało się odegrać sprawnie, a przybysz wziął go za dobrą monetę. Sprawiał nawet wrażenie zadowolonego, gdy wraz ze swymi żołnierzami powrócił do Fenicji. Mógł być pewny lojalności Jerozolimy i sprawującego nad nią władzę Jazona. Nic nie wskazywało na to, by ci ludzie byli gotowi poprzeć Ptolemeusza.


Oferta Jazona
Po trzech latach od tej wizyty Jazon postanowił posłać kolejne pieniądze do skarbca królewskiego. Miały one zapewnić mu władzę na dalsze lata i zgodę na prowadzenie dalszych działań związanych z hellenizacją Jerozolimy. Był pewny swego. Ponadto liczył na chciwość Antiocha. Nie przewidział tylko jednego, że ta chciwość będzie powodem jego klęski. Jako posła wybrał Menelaosa, brata Szymona. Nie wziął pod uwagę, że i ten – podobnie jak jego brat –, miał spore ambicje i bardzo pragnął władzy. Do tego był świadkiem tego, że urząd arcykapłana można kupić. Jedyną kwestią była cena. Wiedział co ofiarował królowi Jazon. Dla osiągnięcia swego celu postanowił nie oszczędzać. Gdy przybył przed oblicze władcy wpierw roztoczył przed nim obraz wielkich wpływów, które posiadał w Jerozolimie. By uwiarygodnić swą opowieść przedłożył jednocześnie swą ofertę: pragnął objąć urząd arcykapłana i gotów był dla osiągnięcia tego celu wpłacić do królewskiej kasy sumę większą niż ten, który go posłał. Przebijał go o 300 talentów. Ta oferta była jasna i zrozumiała. Przekonała Antiocha. Tak Menelaos osiągnął swoje. Otrzymał pisma z nominacją. Z nimi powrócił do Jerozolimy.
Tak kolejny nikczemnik sięgnął po to, co święte. Jedyne, czym się kierował, była żądza władzy i próżność. Dla osiągnięcia sukcesu zdusił swe sumienie, niegodziwie zdobywając urząd arcykapłana. I gotów był na wszystko, by go utrzymać. To jak wielka była niegodziwość Menelaosa ukazały kolejne wydarzenia. Zdawał sobie sprawę, iż Jazon będzie dążył do odzyskania swej pozycji. Co więcej, może próbować przebić jego ofertę. Dlatego pełen złości i jadu nienawiści przystąpił do działania. Nie wystarczyło mu pozbawienie Jazona urzędu. Skazał go na wygnanie i zmusił do ucieczki do kraju Ammonitów. Paradoksalnie, Jazona spotkało to samo, co uczynił swemu bratu. Krzywda, którą wyrządził drugiemu w niedługim czasie wróciła do niego i uderzyła w jego życie.
Natomiast Menalaos po rozprawieniu się ze swym wrogiem poczuł się na tyle pewnie, iż zdecydował nie dotrzymać obietnicy danej Antiochowi. Nie wpłacił nic z pieniędzy, które obiecywał. A może po prostu wcale ich nie miał? I próżne były interwencje syryjskiego dowódcy Sostratosa, który rezydując w twierdzy Akra pilnował porządku w Jerozolimie i był odpowiedzialny za pobór podatków. Sytuacja była na tyle zaskakująca, iż dla jej wyjaśnienia obu wezwano na dwór królewski. Wyjeżdżając, Sostratos mianował na dowódcę straży złożonej z Cypryjczyków niejakiego Kratesa, natomiast Menelaos zlecił swemu bratu Lizymachowi, by ten zastępował go w pełnieniu funkcji arcykapłańskich.


Pokonanie konkurenta
Ostatecznie Menelasowi udało się sprawę wyciszyć lub też wywiązać się z zaciągniętych zobowiązań, ale najprawdopodobniej utracił życzliwość króla. Wiedział też, że ma jeszcze jednego konkurenta, jakim był Oniasz. Szukał zatem sposobności, by go zgładzić. Nie miał jednak powodu ani możliwości. Miał jedynie nadzieję, że konflikty jakie targały królestwem Antiocha osłabią tego władcę. Postanowił zatem czekać, aż nadarzy się okazja by pozbyć się Oniasza i umocnić swą pozycję. Czekał tylko na jakąś okazję lub pretekst oraz rozglądał się za człowiekiem, który mógłby mu być pomocnym w pokonaniu konkurenta. ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!