Wzór miłosierdzia
Świętość Matki Teresy jest tak blisko nas - mówił papież Franciszek i to właśnie dało się czuć w tych dniach w Rzymie. Kiedy rankiem w niedzielę dotarliśmy na Plac św. Piotra wypełniali go już pielgrzymi z różnych zakątków świata. Sama Święta spoglądała uśmiechnięta na wszystkich.
Wśród zgromadzonych było bardzo wiele osób z Indii. Ich stroje przykuwały uwagę. No i oczywiście bardzo dużo sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości. Było również wiele organizacji i zgromadzeń posługujących za wzorem Matki Teresy. Świadczyły o tym transparenty, które trzepotały nad głowami. W grupie, w której pojechałam na kanonizację także były osoby, które są zaangażowane w dzieło Matki Teresy (ale o tym później). Oczekiwanie na Mszę św. wypełniła modlitwa różańcowa. I wreszcie nadeszła oczekiwana chwila. Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Angelo Amato na początku liturgii zwrócił się z prośbą do Ojca Świętego o kanonizację założycielki Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości. Następnie przedstawił krótki życiorys Matki Teresy. Po odśpiewaniu Litanii do Wszystkich Świętych, papież wygłosił uroczystą formułę kanonizacyjną. I wtedy rozległy się brawa, uczestnicy Mszy św. owacyjnie przyjęli jego słowa.
Dwie siostry Misjonarki Miłości przyniosły relikwie nowej Świętej do ołtarza. Relikwią jest krew Matki Teresy umieszczona w drewnianym relikwiarzu w kształcie krzyża. Jedną z sióstr była jedna z pierwszych postulantek, przyjętych do zgromadzenia przez Założycielkę.
Świętość to nie luksus, to zadanie
Matka Teresa powtarzała, że świętość, to nie jest luksus dla wybranych. To jest zadanie dla każdego z nas. Zachęcała, żeby zaczynać od uśmiechu, gdyż jest to takie dobro, którym możemy się dzielić z każdym i zawsze. I te słowa przypomniał właśnie papież Franciszek: „Być może nie znam ich języka, ale mogę się uśmiechnąć”. Wzywając, by nieść w sercu jej uśmiech i obdarzać nim tych, których spotkamy na naszej drodze, zwłaszcza cierpiących. - W ten sposób otworzymy perspektywy radości i nadziei wielu ludziom przygnębionym oraz potrzebującym zrozumienia i czułości - mówił Ojciec Święty. W homilii Franciszek podkreślał, że „Matka Teresa przez całe swoje życie była hojną szafarką Bożego miłosierdzia”. Stała się „dyspozycyjną dla wszystkich poprzez przyjęcie i obronę życia ludzkiego, zarówno nienarodzonego, jak i opuszczonego oraz odrzuconego”. Zaangażowała się w obronę życia, nieustannie głosząc, że „ten, kto się jeszcze nie narodził jest najsłabszym, najmniejszym, najbiedniejszym”. - Pochylała się nad osobami konającymi, porzuconymi, by umarli uznając godność, jaką obdarzył je Bóg; mówiła możnym ziemi, aby uznali swoje winy w obliczu przestępstw ubóstwa, które sami stworzyli. Miłosierdzie było dla niej solą nadającą smak każdemu z jej dzieł oraz światłem rozjaśniającym ciemności tych, którzy nie mieli nawet łez, aby opłakiwać swoje ubóstwo i cierpienie. Jej misja na obrzeżach miast i na peryferiach egzystencjalnych pozostaje do dzisiaj wymownym świadectwem bliskości Boga wobec najuboższych z ubogich - wskazywał papież Franciszek.
Nawiązując do pierwszego czytania niedzielnej liturgii: „Któż pojmie wolę Pana?” (Mdr 9, 13). Ojciec Święty pochylił się nad postacią Matki Teresy oraz nad znaczeniem posługi wolontariuszy. - To pytanie z Księgi Mądrości, które usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu, przedstawia nam nasze życie jako tajemnicę, do której nie posiadamy klucza interpretacji. Historia ma zawsze dwóch bohaterów: z jednej strony Boga, a z drugiej ludzi. Naszym zadaniem jest odkrycie Bożego powołania, a następnie przyjęcie Jego woli. Ale, aby ją przyjąć bez wahania, postawmy sobie pytanie: jaka jest wola Boża w moim życiu? W tym samym fragmencie z Księgi Mądrości znajdujemy odpowiedź: „ludzie poznali, co Tobie miłe” (w. 18). Aby zweryfikować dane nam od Boga powołanie, musimy zadać sobie pytanie i zrozumieć, co się Jemu podoba. Wiele razy prorocy głosili, co miłe jest Panu. Ich orędzie znajduje doskonałą syntezę w wyrażeniu: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” (Oz 6, 6; Mt 9, 13). Bogu miłe są wszelkie uczynki miłosierdzia, ponieważ w bracie, któremu pomagamy rozpoznajemy oblicze Boga, którego nikt nie może oglądać (por. J 1,18). Ilekroć pochylamy się nad potrzebami braci, nakarmiliśmy i napoiliśmy Jezusa; przyodzialiśmy, wsparliśmy i nawiedziliśmy Syna Bożego (por. Mt 25, 40), czyli dotknęliśmy Ciała Chrystusa - mówił Ojciec Święty.
Dotknąć ciała Chrystusa
Papież wskazał, że dla Matki Teresy miłosierdzie było solą nadającą smak każdemu z jej dzieł. Podkreślił również, że dla miłosierdzia nie ma alternatywy. Zaznaczył, że ci, którzy służą braciom, są ludźmi miłującymi Boga, nawet gdyby o tym nie wiedzieli, dodając, że w życiu chrześcijańskim nie chodzi tylko o udzielenie pomocy wtedy, kiedy jest ona potrzebna. A wolontariusze nie oczekują za swą pracę żadnego podziękowania i wynagrodzenia. Wyrzekają się tego wszystkiego, bo odkryli prawdziwą miłość. - Jakże wiele serc pokrzepiają wolontariusze! Jakże wiele podtrzymują rąk; ileż osuszają łez; jak wiele miłości rozlewanej jest w ukrytej służbie, pokornej i bezinteresownej! Ta chwalebna służba udziela głosu wierze i wyraża miłosierdzie Ojca, który czyni siebie bliskim wobec osób znajdujących się w potrzebie - podkreślił papież.
Tego dnia w wielojęzycznej modlitwie wiernych zanoszono do Boga modlitwy za najuboższych, za prześladowanych chrześcijan, a także za ludzi sprawujących władze, by zawsze szukali prawdziwego dobra człowieka. Podsumowując Ojciec Święty podkreślił: „Bogu miłe są wszelkie uczynki miłosierdzia, ponieważ w bracie, któremu pomagamy rozpoznajemy oblicze Boga, którego nikt nie może oglądać (por. J 1, 18). Ilekroć pochylamy się nad potrzebami braci, nakarmiliśmy i napoiliśmy Jezusa; przyodzialiśmy, wsparliśmy i nawiedziliśmy Syna Bożego (por. Mt 25, 40). W sumie dotknęliśmy ciała Chrystusa”. Modlitwa „Anioł Pański” zakończyła niedzielną uroczystość. Papież Franciszek zawierzył wstawiennictwu Matki Teresy uczestników Jubileuszu Wolontariuszy i Pracowników Dzieł Miłosierdzia mówiąc: „Zawierzam was wstawiennictwu Matki Teresy: niech ona nauczy was codziennie kontemplować i adorować Jezusa ukrzyżowanego, aby Go rozpoznać i służyć Mu w naszych potrzebujących braciach. Prośmy o tę łaskę także dla tych wszystkich, którzy łączą się z nami za pośrednictwem mediów, we wszystkich częściach świata”.
Poniedziałkowe dziękczynienie
Następnego dnia w liturgiczne wspomnienie Świętej Matki Teresy kard. Pierto Parolin, Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej odprawił Mszę św. dziękczynną za kanonizację założycielki Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości. Przypomniał on, że Matka Teresa lubiła nazywać siebie „Ołówkiem w ręku Boga”. - Ale jakie poematy miłosierdzia, współczucia, pocieszenia i radości potrafiła tym małym ołówkiem napisać! Poematy miłości i czułości wobec najbiedniejszych z biednych, którym poświęciła swoje życie - zaznaczył Sekretarz Stanu dodając, że ona jak nikt inny „otworzyła oczy na cierpienie” innych, objęła je spojrzeniem pełnym współczucia, a to spotkanie z cierpieniem tak nią wstrząsnęło, że w pewnym sensie przeszyło jej serce na wzór Jezusa. W Matce Teresie odkrywamy nierozłączną więź między heroicznym świadczeniem miłosierdzia i jasnością w głoszeniu prawdy: „działanie zakorzenione w głębi kontemplacji, tajemnicę dobra czynionego w pokorze i bez znużenia, owoc miłości, która boli”. Kaznodzieja przypomniał, że w chwili śmierci Matki Teresy, w Kalkucie na kilka minut zgasło światło. - Na tej ziemi była przejrzystym znakiem wskazującym niebo. W dniu jej śmierci niebo chciało położyć pieczęć na jej życiu i powiedzieć nam, że nowe światło zapaliło się nad nami. Teraz, po „oficjalnym” uznaniu jej świętości, to światło świeci jeszcze bardziej ostro. Niech to światło, które jest ponadczasowym światłem Ewangelii, nadal oświetla naszą ziemską pielgrzymkę i ścieżki tego naszego trudnego świata. Święta Tereso z Kalkuty, módl się za nami! - wołał kard. Parolin.
Jak już wspomniałam, w naszej grupie było kilka osób należących do Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata „Maitri”. Ruch jest federacją wspólnot osób świeckich działających przy parafiach Kościoła katolickiego w kilku miastach w Polsce i Czechach. - Naszą misją jest niesienie pomocy najbiedniejszym społecznościom, przede wszystkim dzieciom żyjącym w ubóstwie w krajach globalnego Południa i wokół nas. Swoją misję wypełniamy poprzez działalność charytatywną adresowaną do konkretnych, znanych z imienia i nazwiska potrzebujących, pomoc humanitarną, której skuteczność zapewniana jest przez współpracę z polskimi misjonarzami znającymi lokalne potrzeby i realia oraz działania promocyjne i informacyjne skierowane do polskiego społeczeństwa, mające na celu zwiększenie wrażliwości na problemy, z którymi zmagają się mieszkańcy krajów rozwijających się - mówiła pani Danuta zaangażowana od samego początku w ruchu „Maitri”. Jeszcze przed stanem wojennym wraz z kilkoma osobami pojechała do Indii, by przez kilka dni pomagać Misjonarkom Miłości przy chorych. - Do dziś żywe jest we mnie wspomnienie spotkania z Matką Teresą na adoracji Najświętszego Śakramentu - wspominała dodając, że nie mogło ich zabraknąć na kanonizacji. To wielki dzień dla nas wszystkich, którym leży na sercu dobro innych. Ruch „Maitri” wraz z innymi podjął się adopcji serca, organizuje zbiórki na rzecz potrzebujących.
Tekst Arleta Wencwel
Foto Grzegorz Gałązka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!