TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 27 Sierpnia 2025, 04:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wielkie święto w parafii

Wielkie święto w parafii

Zbliża się i w mojej parafii dzień Pierwszej Komunii Świętej, jak już pewnie wiecie, jeden z moich najukochańszych dni w roku. Zawsze mi zależało, żebym nie musiał dzielić dzieci na dwie grupy, żeby ta uroczystość mogła być jedna jedyna dla całej parafii. Na szczęście żaden mój biskup, ani w kraju, ani zagranicą, nigdy nie doszedł do wniosku, że nadaję się na wielką parafię, w związku z czym nie musiałem się mierzyć z problemem zbyt wielkiej liczby dzieci i zawsze mogłem mieć jedną ceremonię (jedynie szaleństwo pandemii było tutaj wyjątkiem, ale co wtedy było normalne?).

Bardzo mi też zależy, aby każde dziecko mogło przyjąć po raz pierwszy Pana Jezusa mając obok siebie swoich rodziców, co nie zawsze jest akceptowane, bo coraz więcej mamy przypadków par niesakramentalnych, które nie mogą przyjąć Komunii i nie jest łatwo wytłumaczyć im, że tutaj chodzi o dziecko i o jego dobro, a nie o to, co powiedzą inni, gdy zobaczą, że rodzice nie przystępują do Komunii i jak to będzie wyglądać na filmie z uroczystości. Dziękuję Bogu, że póki co spotykam się ze zrozumieniem, a wdzięczność i radość dzieci, które w tym momencie mają obok siebie mamusię i tatusia, którzy na co dzień nie są razem, jest dla mnie najlepszym potwierdzeniem takiego wyboru. Oczywiście zdarzają się różne kuriozalne sytuacje, na przykład kiedyś w Italii podeszła do mnie pewna mama dziecka pierwszokomunijnego i powiedziała mi, że świetnie to wszystko wymyśliłem i ona się cieszy, że tak to będzie wyglądać, ale może by się udało, żebym „do tego kielicha z konsekrowanymi komunikantami, włożył gdzieś z boku dwa niekonsekrowane dla niej i dla jej partnera, bo ojciec dziecka i tak nie będzie na Komunii”. Kiedy patrzyłem na nią zdumiony z jednej strony jej propozycją, a z drugiej jednak jej wiedzą i właściwym użyciem terminów takich jak niekonsekrowany komunikant i jeszcze sam się zastanawiałem, jak jej odpowiedzieć, żeby jej w żaden sposób nie urazić, ona sama zaczęła kiwać głową ze zrozumieniem i sobie odpowiedziała: „A nie, rozumiem, rozumiem! Jakby ksiądz włożył te niekonsekrowane razem z konsekrowanymi, to one przez dotyk by się...” Pokręciłem głową, że to jednak nie tak, ale dobrze pani wyczula, że nie mogę czegoś takiego zrobić. A potem się okazało, że rodzony tatuś jednak się pojawił i oboje towarzyszyli dziecku, nawet jeśli Komunii przyjąć nie mogli. I żebyście widzieli twarz tego dziecka!

Mimo że chcemy, aby wszystko wyszło jak najpiękniej, to naprawdę nie jest istotne, jeśli czasami coś zazgrzyta. Lubię czasami przypomnieć historię Karola Wojtyły, który do Pierwszej Komunii przystąpił tuż po śmierci swojej mamy. To musiało być bardzo traumatyczne przeżycie, a jakby tego było mało, to w niewielkich Wadowicach zabrakło butów, które dzieci zakładały na ceremonię. Na szczęście mama jednej z koleżanek Karola uprosiła miejscowego handlarza, Żyda, który jeździł po towar do większych miejscowości, aby zrobił dodatkowy kurs w poszukiwaniu stosownego obuwia. Niemal w ostatniej chwili dostarczył on z Bielska eleganckie, białe buciki, niestety tylko w fasonie dziewczęcym z klamerką. I tak, jak możemy zobaczyć na komunijnym zdjęciu, dziewięcioletni Karol do Pierwszej Komunii przystąpił... w dziewczęcych butach. A jednak ani śmierć mamy, ani dziewczęce buty, nie przeszkodziły w najważniejszym: Pan Jezus tak mocno wszedł w jego serce, że potem wszyscy wiemy co było dalej. Nawet jeśli coś nie wyjdzie, to nie ma to żadnego znaczenia, bo i tak stanie się to co najważniejsze: Jezus zagości w ich sercach. Nawet pisząc to się wzruszam. I wcale się tego nie wstydzę.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!