Wielkanocne zadziwienia
Byłem u kolegi na rekolekcjach i w pewnym momencie zauważyłem spore ożywienie na plebanijnym korytarzu. Najbardziej ożywieni byli ks. proboszcz i jego kotka Kika. Powodem zainteresowania tego dość egzotycznego duetu była sikorka, która z drugiej strony drzwi wejściowych uczepiła się przy biegnącym środkiem szklanym pasie i uparcie dzióbała w szybę. Kotka szalała, ale nie mogła hmmm… nic zrobić? Natomiast ksiądz nie mógł się nadziwić, czemu ten ptaszek tak bezsensownie stukał w tę szybę, bo drzwi były niedawno umyte i żadnego pokarmu tam nie miało prawa być, a sikorka mimo odganiania i odstraszania ciągle wracała. I tutaj wszedłem do akcji ja, bo sobie przypomniałem, że szyba jest lustrzana od zewnątrz, więc my widzimy sikorkę i kotka się oblizuje, ale sikorka nie widzi nas, tylko… inną sikorkę. I najwyraźniej próbuje się zaprzyjaźnić.
Kilka dni temu czytałem u naszego ulubionego profesora psychiatry pana Łukasza Święcickiego refleksję o tym, że najinteligentniejsza z małp, czyli szympans, nie rozpoznaje siebie w lustrze (choć badania nie są w tej kwestii jednoznaczne), podczas gdy uchodzący za raczej średnio mądrego orangutan jak najbardziej. Bycie bardziej inteligentnym czy mądrzejszym wcale nie musi oznaczać, że właściwie postrzegamy siebie… Że siebie rozpoznajemy… Że dobrze rozeznajemy.
Sikoreczka, która ma zapewne ptasi móżdżek (bo jaki inny miałaby mieć), widziała w lustrze kogoś innego, a ja się zastanawiam, kogo my zobaczyliśmy w lustrze w ten Wielkanocny Poranek. Po przeżyciu czterdziestodniowego postu, po rekolekcjach parafialnych, po postanowieniach, po wyrzeczeniach, po skromniejszym ucztowaniu i obfitszym dzieleniu się w jałmużnie… Widać jakieś nawrócenie? Widać jakieś zmiany? Zobaczyliśmy w lustrze kogoś innego? Czy, niestety, znowu trzeba się zgodzić ze śp. Grzegorzem Ciechowskim, że „tak, tak, ten w lustrze to niestety ja, tak, tak, ten sam…”
Cóż, nawet jeśli znowu wyszło tak, jak zawsze, to trzeba się z tym, kogo widzimy w lustrze zaprzyjaźnić, trzeba go zaakceptować i uwierzyć, że Chrystus umarł za niego i zmartwychwstał dla niego. Że pusty grób ciągle pozostaje faktem i ciągle jest dla nas szansa na opuszczenie naszych grobów, zanim znajdziemy się w nich naprawdę.
A skoro się już tak uważnie przyglądamy, to mam nadzieję, że dotyczy to również bieżącego numeru „Opiekuna”. Jak mówi stary slogan na określenie utrudnień w ruchu podczas remontu, czy przebudowy dróg: „zmieniamy się dla Was”. Mamy nadzieję, że poruszanie się po nowej szacie graficznej „Opiekuna” nie okaże się zajęciem zbyt karkołomnym, a zmiany spotkają się z waszym uznaniem. Ciągle wierzymy, że obecność w domu katolickiej prasy w wersji papierowej może być atutem: jeśli ktoś po nią sięgnie nie znajdzie tu treści niepożądanych czy wręcz wrogich, co jest głównym zagrożeniem Internetu. A co znajdzie?
Uznaliśmy, że naszą grupą docelową jest populacja 30+, czyli małżonkowie z dziećmi, które stają się nastolatkami i oczywiście seniorzy. Właśnie dlatego, oprócz rubryk, które zawsze cieszyły się popularnością, pojawią się teksty do nich adresowane: jak formować siebie (na przykład w Żywym Różańcu), jak formować dzieci i młodzież, a nawet jak pielęgnować rośliny. Ufamy, że znajdziecie coś dla siebie i czekamy na wasze propozycje.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!