TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 11 Sierpnia 2025, 11:51
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wielka wiara (Syrofenicjanka)

Wielka wiara (Syrofenicjanka)

Kolejny odcinek naszej serii o pierwszeństwie miłości Bożej poświęcimy bezimiennej kobiecie, która prosiła Jezusa o ratunek dla opętanej córki. Ewangelista Marek nazywa ją Syrofenicjanką (7, 26).

Kananejka. To określenie wskazuje, że pochodziła z Fenicji, a konkretnie z obszaru między Tyrem, a Sydonem. Mateusz nazywa ją kobietą kananejską (15, 22), co jest zamierzonym anachronizmem, bo po dawnej ludności Kanaanu pozostała już tylko zła sława - pogańskiego, rozpustnego życia oraz religii znieprawianej przez sakralną prostytucję i ofiary z dzieci. Była poganką, nieprzestrzegającą Prawa, nieznającą Tory, nie będącą w Przymierzu z Bogiem. Należała do ludu, z którego pochodziła okrutna królowa Izebel (1Krl 16, 31), czczącego Baala i Aszerę. Fakt, że do Jezusa przychodzi matka, a nie ojciec - jak to było w zwyczaju - oznacza, że kobieta albo jest wdową, albo mąż ją opuścił, co jest prawdopodobne, biorąc pod uwagę stan córki. Działanie w niej złego ducha także coś mówi o patologicznej sytuacji tej rodziny.

Droga upokorzenia
Mateusz przedstawia spotkanie Syrofenicjanki z Jezusem w formie zwięzłej katechezy o trzech etapach dochodzenia do dojrzałej wiary.
Kananejka błaga Jezusa o uzdrowienie córki, nazywając go Synem Dawida i Panem (15, 22), co dowodzi, że słyszała o Jego cudach. Lecz „On nie odezwał się do niej ani słowem” (23). Wydaje się, że Jezus całkowicie ignoruje nieszczęsną matkę i jej potrzeby.
Mimo tego, kobieta tak głośno domaga się uwagi, że uczniowie proszą: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami” (23). Tym razem otrzymuje zdecydowanie negatywną odpowiedź: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (24) - pogance nic się od Niego nie należy.
I to nie zniechęca Syrofenicjanki, która pada do nóg Jezusa: „Panie, dopomóż mi” (25). Tym razem replika jest jak bicz: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom” (26). Jezus Żydów nazywa dziećmi (gr. teknon), a wobec pogan stosuje obiegowe określenie pies.

Uzdrowienie i wyniesienie
Po ludzku taka seria upokorzeń kończy się tym, że obrażona kobieta wchodzi w postawę ofiary: „Jesteś taki jak wszyscy - jak ten, który nas zostawił!”. Ale ona reaguje zupełnie inaczej - „Tak, Panie” - uznaje, że nic jej się nie należy i apeluje do dobroci i hojności Jezusa: „lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci” (Mk 7, 28). Kananejka akceptuje swoje miejsce pod stołem, ale ufa, że tam także sięga miłosierdzie Boga. Jezus jest tak zachwycony jej „wielką wiarą”, że nazywa ją pełnym szacunku tytułem „niewiasto” i spełnia jej prośbę: „Od tej chwili jej córka była zdrowa” (Mt 15, 28). Marek do dziewczynki odnosi termin paidion, który Nowy Testament używa na określenie dzieci Bożych. Dar ofiarowany córce Syrofenicjanki sprawia, że z pozycji poniżenia zostaje wyniesiona do godności dziecka Boga.

To nasza historia
Syrofenicjanka uczy nas, jak w spotkaniu z Chrystusem pogańska religijność może przemienić się w prawdziwą wiarę. Jak ona prosimy Go o pomoc, ale tylko według naszego scenariusza. Nie chcemy w naszym życiu zmieniać nic, poza tym, co sami uznajemy za korzystne. Kananejce chodzi „tylko” o zdrowie córki i to jej wystarczy. Ale nie wystarczy Bogu, bo On ma dla nas dary o niebo (dosłownie!) większe. Aby uczynić nas zdolnymi do ich przyjęcia, Pan musi najpierw skruszyć serce gotowe tylko na własne rozwiązania. Dlatego przeprowadza Kananejkę (i nas) przez serię bolesnych doświadczeń, aby zostawiła ciężki bagaż własnego „Ja” i była otwarta na większe dary. Pan bowiem nie tylko uzdrowił jej dziecko, ale uczynił je obie córkami Boga: „współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy” (Ef 3, 6). Ona - obca i daleka - stała się domownikiem Ojca i została zaproszona do stołu wraz z Jego dziećmi. Dopiero wtedy, gdy zgodzimy się, że nasze właściwe miejsce jest pod stołem, wtedy będziemy gotowi do udziału w najwyborniejszej Uczcie, jakiej „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć” (1Kor 2, 9).

Ks. Robert Pisula

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!