TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 00:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wielka Guadalajara i mała Matka Boża

Wielka Guadalajara i mała Matka Boża

meksyk

Bésame, bésame mucho, 
Como si fuera esta noche 
la última vez. 
Bésame, bésame mucho, 
Que tengo miedo perderte, 
perderte otra vez.

Ale mamy zagadkę na sam początek, prawda? Myślę jednak, że dla wielu Czytelników powyższe słowa natychmiast podkładają się pod słynne nuty nieśmiertelnego przeboju. A można je przetłumaczyć następująco: „Całuj mnie, całuj mnie mocno, jakby ta noc miała być ostatnią. Całuj mnie, całuj mnie mocno, gdyż boję się stracić cię, stracić cię znów”.Tłumaczenie trochę kiepskie, ale chciałem, byśmy wiedzieli, o czym mówi piosenka, którą śpiewali m. in. The Beatles, Frank Sinatra, Elvis Presley, a także Andrea Bocelli w roku 2006, a w tym roku Natalie Cole. Co ta piosenka ma wspólnego z Guadalajarą? Już wyjaśniam. Jej autorką jest Meksykanka Consuelo Velázquez, o której czasem się mówi, że pochodzi właśnie z Guadalajary, do której dzisiaj się wybieramy. Ale nie jest to do końca prawdą, a przypominam o tym, ponieważ Consuelo Velázquez tak naprawdę urodziła się w Ciudad Guzman, tak tak, w mieście, gdzie odbył się Kongres Józefologiczny i nawet widzieliśmy tabliczkę na domu, gdzie ujrzała światło dzienne autorka słynnego przeboju. Dodam jeszcze, że piosenka powstała około roku 1940, kiedy Consuelito, jak ją nazywają Meksykanie, nie miała nawet 20 lat i jak później wyznała, napisała ją zanim jeszcze kogokolwiek... pocałowała! A wracając do Guadalajary, to rzeczywiście autorka „Bésame mucho” wkrótce po urodzeniu, tam właśnie się przeniosła z rodziną i tam dorastała. 

Komu służy dobry klimat?

Guadalajara obchodzi swoje święto 14 lutego. Cóż, Bésame mucho” i urodziny obchodzone w święto zakochanych mogłyby wskazywać na wysokie natężenie ruchu strzałek amora i rzeczywiście musi tak być: z niektórych danych wynika, że miasto liczy półtora miliona mieszkańców, a cały zespół miejski 4 miliony, ale dane te są z pewnością nieaktualne. Taksówkarz, który odwozi nas na lotnisko (na kokpicie jego samochodu stoi mała figurka św. Judy Tadeusza: kiedy wskazuję ją i kiwam z uznaniem głową, pan kierowca natychmiast pokazuje mi jeszcze wiszący obok różańca na lusterku wstecznym breloczek z tym samym Świętym i kolejny na kluczach, również z Judą), twierdzi, że jest na pewno osiem milionów. Jakby nie liczyć, jest to drugie co do wielkości pod względem zaludnienia miasto Meksyku. Największa jest oczywiście stolica Mexico City, która dzisiaj prawdopodobnie ma więcej mieszkańców niż Rzeczpospolita Polska... Ponieważ Guadalajara leży na wysokości 1500 m n.p.m. cieszy się doskonałym klimatem i nie spotyka się tutaj takiego smogu jak w stolicy, choć ruch samochodowy jest tu pewnie jeszcze bardziej chaotyczny. Wszyscy mówią, że żyje się tutaj świetnie i miasto nazywane jest „Perłą Zachodu”, jedynie nasi piłkarze, którzy na miejscowym stadionie podczas Mistrzostw Świata w 1986 r. cztery razy wyciągali piłkę z siatki w meczu z Brazylią, twierdzili, że to wina morderczego klimatu... Jeśli mnie pamięć nie myli, to w tym meczu pochodzący ze Śląska Wrocław Tarasiewicz strzelił w poprzeczkę i to był jedyny dobry moment tego meczu. Może to od wtedy Wrocław jest partnerskim miastem Guadalajary? Oczywiście żartuję, choć partnerstwo istnieje naprawdę, ale nerwy mnie biorą, bo gdy piszę te słowa wiem, że w kolejnych mistrzostwach, w Brazylii, na pewno z Brazylią nie zagramy. Z nikim nie zagramy.

Mariachi i tequila

Guadalajara nie tylko ma dobry klimat, ale też mówi się o niej, że jest przesiąknięta, jeśli można tak powiedzieć, meksykańskością. To z tych okolic wywodzi się znana na całym świecie, nie tylko z filmu „Desperado” czy „Spacer w chmurach” muzyka mariachi, grana na skrzypcach, gitarach, trąbkach i mandolinach przez gentlemanów w ogromnych kapeluszach na głowach. Z Guadalajary wywodzi się typowy meksykański taniec ludowy tańczony w parach Jarabe Tapatío, no i wreszcie tequila, czyli wódka z agawy, ma swoją stolicę zaledwie 60 km stąd w mieście noszącym nazwę... Tequila. Podobno najlepsza jest taka kolejność zwiedzania Meksyku, która najpierw przewiduje stolicę kraju, a później Guadalajarę. Dlaczego? Ponieważ jeśli ktoś najpierw spędził kilka dni w tym ostatnim mieście, a potem udaje się do Mexico City będzie rozczarowany. Oczywiście, Matka Boża z Guadalupe ma swoją „siedzibę” w stolicy i dla każdego katolika, a zwłaszcza księdza to bardzo ważny atut, ale to wcale nie znaczy, że w Guadalajarze nie czci się Matki Jezusa. Czci się, i to jak! 

Meksykański Michelangelo

Zanim jednak przejdziemy do Matki Bożej z Zapopan, bo w tym wizerunku jest tu ona szczególnie czczona, zatrzymajmy się na chwilę przy Hospicio Cabanas. Przez wiele lat był to właśnie szpital ufundowany w 1791 roku, co czyni go jednym z najstarszych i największych kompleksów medycznych w całej Ameryce Łacińskiej. Jego fundatorem był, nigdy nie dość przypominania takich faktów z historii, ówczesny arcybiskup Guadalajary i oprócz szpitala mieścił się w nim również sierociniec. Było tak, z przerwami, aż do 1980 roku, kiedy potężny budynek (164 na 145 m) oficjalnie stał się Instytutem Kultury. Szczególnie przyciągają turystów oczywiście słynne murales, czyli freski Jose Clemente Orozco. Tu znowu ciekawostka, również ten uznawany za jednego z najważniejszych meksykańskich artystów urodził się w Zapotlan el Grande. Pozostawił on po sobie liczne freski w Meksyku, jak również w USA, ale za jego opera magna uważa się właśnie 57 fresków namalowanych w latach 1937-1939 w tzw. Głównej Kaplicy Hospicio Cabanas. Chyba najbardziej widać tam jego fascynację cierpieniem. Choć warto zobaczyć konkwistę i ewangelizację Ameryki przez pryzmat tego krytycznego wobec meksykańskiej rewolucji socrealisty, to jednak użyte przez miejscowego przewodnika porównanie do Michelangelo zdecydowanie go przerasta. 

Mała - Wielka Matka Boża z Zapopan

Naszą krótką wycieczkę w uroczo meksykańskiej Guadalajarze kończymy zapowiedzianą wizytą u Matki Bożej. Zapopan to elegancka część aglomeracji Guadalajary i tam właśnie znajduje się cudowna figurka mierząca zaledwie 35 cm i ulepiona z masy kukurydzianej. Opowiada się, że pierwszym cudem wybłaganym przy tym wizerunku (przyniesionym na pole bitwy przez franciszkańskiego zakonnika) miało być zawarcie pokoju i dlatego Matkę Bożą z Zapopan, która od 1734 roku patronuje archidiecezji Guadalajara, a od 1942 roku również miastu, nazywa się również Przynoszącą Pokój, Ewangelizatorką albo po prostu „La Generala” co kojarzy się z generałem płci żeńskiej. Matka Boża z Zapopan, która co roku odwiedza 130 parafii, gromadzi niesamowite tłumy na procesjach, podczas których wraca do świątyni. Zastanawiam się, ilu ludzi na swoich największych koncertach zgromadzili tacy odtwórcy piosenki „Bésame mucho” jak Beatlesi czy Presley... Tak z ciekawości, bo kiedy taksówkarz odwoził nas na lotnisko w Guadalajarze 12 października, za kilka godzin miała się rozpocząć właśnie jedna z takich przemierzających od 5 do 12 kilometrów procesji z Matką Bożą z Zapopan wracającą od rodzin do świątyni.

- Ilu będzie ludzi? - zapytaliśmy.

- Nawet do 3 milionów – odpowiedział kierowca dotykając czule krzyżyka wiszącego na lusterku różańca.

I co ty na to, Elvis?

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!