TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 16:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

W trosce o wiarę

W trosce o wiarę

Śmierć Elizeusza nie położyła kresu wołaniu Boga, by Naród Wybrany powrócił do Niego. Owo wołanie docierało do ludzkich uszu przez głos proroków. Przestrzegało przed grożącą klęską, będącą konsekwencją lekceważenia Bożego Prawa.

Ale ludzkie serca pozostawały twarde. Izraelici coraz bardziej skłaniali się ku bałwochwalstwu i nieustannie podążali za zdrożnymi pragnieniami własnego serca. Podobnie działo się też pośród ludu Judei. Mieszkańcy Ziemi Obiecanej odwracali swe twarze od Boga, który obdarzył ich życiem i ziemią, a zwracali się ku nicości jaką byli pogańscy bogowie. Byli w tym konsekwentni. Pokolenia Izraela jako pierwsze zebrały owoce swego postępowania. Jak chmury burzy nadciągnęły ku nim od północy wojska Asyryjczyków. Ich armia wkroczyła do kraju i szybko dotarła do jego stolicy Samarii. Po jej zdobyciu, na polecenie asyryjskiego władcy Sargona II, przesiedlono Hebrajczyków na ziemię wrogów, zaś na ich miejsce osiedlono pięć obcych narodów.


Pogańskie korzenie
Pozostawiono jedynie niektórych Izraelitów wraz z kapłanem, by nie zaniedbano kultu Boga Izraela. Uczyniono tak w obliczu klęsk, które spotkały osiedlone przez Sargona ludy. Uważano bowiem, w myśl pogańskich zasad, iż jest to zemsta bóstwa czczonego na tej ziemi za to, że zaprzestano oddawać mu czci. Boga Jedynego potraktowano jako jednego z wielu bogów. Tak z osiedlonych ludzi i pozostawionych Izraelitów ukształtował się lud który czcił tak Boga Izraela, jak i pogańskie bóstwa. Z czasem stał się on jednym narodem, określanym od nazwy zajmowanego terenu i jego stolicy mianem Samarytan. Ich religia skoncentrowała się ostatecznie na Bogu Izraela, lecz wiele jej elementów miało pogańskie korzenie.
Niedługo przed ostateczną klęską Izraela, czyli Państwa Północnego i jego stolicy Samarii, na tron Judy, zwanej też Państwem Południowym wstąpił Ezechiasz. Był on synem Achaza, a zarazem potomkiem króla Dawida. Jego ojciec nie był wierny Bogu Izraela i nakazał zbudować w Świątyni Jerozolimskiej ołtarz na wzór ołtarzy pogańskich. On jednak nie naśladował jego błędnej postawy.


Przygotowanie do wojny
W pragnieniach swego serca i w swych czynach był bliższy Dawidowi, królowi pełnemu wiary. Widział, że następcy Dawida, poczynając Salomon, który pod koniec życia skłonił swe serce ku grzechom bałwochwalstwa, sprzeniewierzali się Bogu i coraz bardziej ulegali bałwochwalstwu, prowadząc ku niemu swych poddanych. Widział też dramat rozgrywający się za północną granicą Judy: klęskę króla Ozeasza i bolesny los dziesięciu pokoleń ludu wybranego. Nie chciał, by podobny los spotkał jego poddanych. Rozumiał, iż taki bieg wydarzeń był konsekwencją niewierności Prawu jakie Hebrajczycy otrzymali od Boga za pośrednictwem Mojżesza. Zdawał sobie sprawę, że Asyryjczycy w swym marszu nie poprzestaną na zdobyciu Izraela. Niewątpliwie skierują się dalej i użyją swej siły przeciw Judzie. Ona bowiem stała na drodze do zdobycia Egiptu. A niewątpliwie zdobycie tego kraju było ich marzeniem. Dawało ono bowiem pełnie władzy. Przewidując taki rozwój sytuacji chciał bronić swoich poddanych. Postanowił przeciwdziałać grożącemu niebezpieczeństwu. Wiedział, że należy uczynić wszystko, co jest w ludzkiej mocy, by przygotować się do wojny.
Los kraju zależał od losu Jerozolimy. To ją zatem trzeba było przygotować do wojny. Dla obrony ważne były solidne mury miasta, zaś drugie to zaopatrzenie w wodę. Tę dawało źródło Gichonu. Prowadził do niego podziemny tunel. On był szansą i jednocześnie zagrożeniem. Dawał mieszkańcom miasta możliwość wyprawy po wodę podczas oblężenia, ale jednocześnie pozwalał wrogom na przedarcie się wnętrza twierdzy bez przebijania jej murów. By uniknąć tego niebezpieczeństwa, król nakazał zamaskowanie źródła i zasypanie starego tunelu oraz wykopanie nowego, który doprowadzałby wodę do sadzawki, a jednocześnie utrudniał przedostanie się wrogów do miasta. Jego korytarz miałby być wąski i kręty. Taka konstrukcja nie stwarzała trudności dla przepływającej wody. Nie trzeba było też po nią chodzić. Gromadził się w sadzawce położonej wewnątrz miasta. Natomiast nawet pojedynczemu człowiekowi trudno było przejść przez ów tunel, a co dopiero większej grupie wojska. A nawet gdyby się tam dostała, łatwo było ją zablokować i spacyfikować.


Los w ręku Boga
Czyniąc wszystko, co w ludzkiej mocy by przygotować się do obrony Ezechiasz zdawał sobie sprawę ze swych ograniczeń. Był tylko człowiekiem. Tak on, jak i wszyscy obrońcy miasta. Ale wiedział też i wierzył, że los Judejczyków jest w ręku Boga; że Bóg zawsze gotów jest bronić swego ludu, jeśli ten jest Mu wierny. Król pamiętał o Przymierzu, jak i obietnicach złożonych Dawidowi. Wsłuchując się w nie pojmował przyczyny licznych klęsk i nieszczęść, jakie w ostatnich czasach trapiły Judejczyków. Tkwiły one w zdradzie Boga. Tę znaczyły pogańskie ołtarze oraz miejsca kultu Baala i bogini Aszery.
Dlatego postanowił oczyścić swe królestwo z wszelkich przejawów bałwochwalstwa. Nakazał usunąć symbole pogańskich bóstw. Były to stele, czyli kamienie utożsamiane z bóstwami oraz aszery, czyli drzewa uznawane za święte. Zwrócił też uwagę, iż przechowywany w świątyni miedziany wąż, sporządzony na polecenie Mojżesza podczas wędrówki przez pustynię, był przez Judejczyków otaczany czcią jak bóg. Posunięto się nawet do tego, iż zaczęto mu składać ofiary kadzielne. Nadano mu też imię: Nechusztan. I choć słowo to było złożeniem dwóch wyrazów: „wąż” i „miedź”, to zaczęto je traktować jak imię własne, a przedmiot uważać za boga. By pokazać tym, którzy czcili kawałek miedzi ich głupotę, król Ezechiasz kazał ów przedmiot połamać na kawałki. Uznał, że choć przypominał on niezwykłe wydarzenia z czasów wędrówki po pustyni, to lepiej by go nie było, niż miałby prowadzić ku odstępstwu od wiary i bałwochwalstwu. Tak chciał wskazać rodakom, iż siłę wiary dającej życie należy czerpać nie z martwych przedmiotów czy kultów będących ludzkim wymysłem, ale z oparcia się na Prawie Bożym danym Izraelowi przez Mojżesza pod Synajem. Ono ukazywało wolę Boga. Dzięki wierności temu Prawu Hebrajczycy stali się Ludem stanowiącym własność Boga. Zatem jeśli według niego będą żyć, to Wszechmocny będzie ich bronił tak jak broni się swej własności.

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!