TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 27 Sierpnia 2025, 01:05
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Utopia niezależenia od nikogo

Utopia niezależenia od nikogo

Przypomnijcie sobie ten fragment z Ewangelii wg św. Łukasza, kiedy Pan Jezus opowiada taką przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów.

I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.

Nie przypominam jednak dzisiaj tych słów, żeby się odnosić do gromadzenia bogactw, co pewnie jest najbardziej naturalną interpretacją tej perykopy, bo bardziej mi chodzi o takie przekonanie, a nawet pewność, że człowiek jest w stanie się zabezpieczyć przed wszystkim. A także o takie zabezpieczanie się w życiu, aby być zupełnie autonomicznym i od nikogo nie zależeć. A już zwłaszcza od Boga. Istnieją dzisiaj osiedla, zamknięte i pilnie strzeżone, gdzie ludzie mieszkają od lat, ale nawet nie znają najbliższych sąsiadów. Bo ich nie potrzebują. Bo jeśli im zabraknie soli, czy cukru, to nie idą do sąsiada, ale dzwonią, albo co jeszcze bardziej prawdopodobne, on line zamawiają serwis Glovo, albo inne Pyszne jedzenie i kurier im tę sól czy cukier dowozi. Bo lepszy anonimowy kurier z Internetu niż jakieś zobowiązanie i stwarzanie wrażenia, że się jest w czymś zależnym od jakiegoś sąsiada, który jeszcze może zacznie się spoufalać. Więc mam swoje „wielkie magazyny”, w których mam wszystko, a jak trzeba to pobuduję sobie większe, a poza tym mam Internet i nikogo nie potrzebuję.

Na szerszą skalę mamy tę postawę w hodowli sztucznego mięsa i inwestowaniu milionów dolarów, aby się uniezależnić od natury i już nie prosić jakiegoś Boga o urodzaje, czy dobrą pogodę. Jeszcze wykorzystamy komary dla „przenoszenia” szczepionek dla tych krnąbrnych, którzy nie wierzą w dobrodziejstwa zgotowane im przez wiedzących lepiej i widzących dalej, zbudujemy sztuczną zasłonę dookoła ziemi, która pomoże nam ograniczyć zmiany klimatyczne i będziemy mieć wszystko pod kontrolą. I o wszystkim będziemy decydować sami. Niestety pozostanie tylko ten problem, że „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie”, no ale nie wszystko da się od razu załatwić.

Albo po prostu przyjdzie takie nieszczęście, jak w tych dniach: deszcze, burze, nawałnice i trąby powietrzne. Powodzie, podtopienia, brak prądu. Brak Internetu, brak Glovo, nawet super elektryk nie wyjedzie z garażu, chyba, że jak u Pana Samochodzika jest amfibią. I nagle okaże się, że nie jestem sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem, że potrzebuję pomocy innych ludzi. Że ostatecznie moje losy są w rękach Boga, nawet jeśli w Niego nie wierzę.

Ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!