TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Sierpnia 2025, 09:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Topos eremos i rozgadany Bóg

Topos eremos i rozgadany Bóg

Odprawiałem rano Mszę Świętą u Sióstr Służebniczek i patrząc na kartkę z intencjami na cały tydzień zdałem sobie sprawę, że mamy dzisiaj wspomnienie św. Jana z Dukli
- pośród różnych określeń, które Kościół mu przyznał również pustelnika, ale o tym Świętym akurat pamiętałem (brewiarz pomaga ;), natomiast tym co do mnie dotarło akurat w tym momencie był fakt, że w sobotę będzie wspomnienie Świętych Andrzeja Świerada i Benedykta, też pustelników (między innymi – kiedyś ci Święci byli bardzo wszechstronni). Powiedziałem więc siostrzyczkom, że to chyba taka wskazówka dla nas, żeby sobie w tym tygodniu znaleźć jakąś swoją dziuplę (jeden z atrybutów świętych pustelników w ikonografii) i spróbować takiego doświadczenia.

Bardzo jakoś ta refleksja wbiła się albo wpasowała w to, co ostatnio Pan Bóg mi pokazuje, bo kilka dni wcześniej dosłownie wypadła mi z półki (jak się na nią pakuje wszystko bez ładu i składu to prędzej czy później coś z niej spadnie, ale nie twierdzę, że to zawsze wskazówka od Pana Boga) jedna z książek mojego ukochanego profesora z czasów wrocławskiego seminarium śp. ks. Romana E. Rogowskiego, znanego miłośnika i piewcy gór, w tym wypadku „Ewangelia w słońcu pośród gór”. Jak to się czyta, a musicie wiedzieć, że każdy króciutki rozdzialik to refleksja oparta o osobiste doświadczenie profesora ze zdobywania jakiejś góry w najróżniejszych miejscach świata, to przychodzi tak wielka ochota, żeby się zerwać, rzucić wszystko i NATYCHMIAST wyruszyć gdzieś w góry. Zresztą, zobaczcie sami, następny akapit od ks. Rogowskiego.

Melnik! Wino i chleb! Szliśmy kiedyś przez urokliwe piramidy z piaskowca i weszliśmy do pięknej, tajemniczej osady. To był Melnik. W cieniu kasztanowców zamówiliśmy chleb, wino i „kebabczeta”. Urokliwa, uśmiechnięta dziewczyna podała nam najpierw chleb i wino, i zanim zdążyła przygotować „kebabczeta”, wypiliśmy wino i zjedliśmy chleb do ostatniej kruszyny. Co za chleb, co za wino! Teraz jesteśmy na szczycie Wichrenu (2915 m), w masywie Pirynu. Jest pogodnie, wieje łagodny, południowy wiatr przynosząc gdzieś z Olimpu zapach ziół i kadzideł. „Góry to uduchowione miejsca – pisał jeden z najlepszych alpinistów niemieckich, Kurt Diemberger. - Emanują z siebie jakąś moc” Na pewno! Stoimy na szczycie zachwyceni. „Świadomość boskości zaczyna się od zachwytu” - podpowiada Abraham J. Heschel. W tej chwili doświadczamy tego!

I co? Da się usiedzieć? Mnie tylko odpowiedzialność za parafię i troska o powierzone mi dusze trzyma na miejscu ;) Ale zew topos eremos, czyli miejsca pustynnego, wyciszonego, do którego sam Pan Jezus wysyłał swoich uczniów, jest bardzo silny. I, jak widzicie, co i rusz się gdzieś przejawia. Na przykład ks. Grzegorz Strzelczyk, którego lubię słuchać (dzięki Włodziu) mówiąc o wypoczynku powiedział, że akurat w jego sytuacji wygląda to tak: „będę sam, przez tydzień, z jakimiś kozicami i świstakami, itd., itd., i z Panem Bogiem, który jest w tym wszystkim jakoś gadający i wiem, że po tym tygodniu ja będę prawie nowy, z odgarnięciem mnóstwa ciemnych rzeczy, które się we mnie kłębią”.

Macie w sobie apatię, przesyt, zmęczenie, znużenie, ciemne rzeczy, które się w was kłębią? Znajdźcie sobie jakąś dziuplę, jakieś topos eremos i pozwólcie się Bogu rozgadać.

Ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!