To co mam świętego
„To co mam, to co mam świętego, tego mi nie zabierze nikt tobie nic, tobie nic do tego, jestem tu, jeśli chcesz się bić”.
Wiem, wiem to refren piosenki, która mówi o miłości do kobiety, a nawet coś wspomina o słodkim grzechu, ale na potrzeby tego tekstu umówmy się, że interesuje nas tylko zacytowany fragment, ok? Myślę, że łatwo się domyślić, jaki temat chcę dzisiaj poruszyć i natychmiast tłumaczę dlaczego. Otóż, strasznie mi jest przykro, że tak wielu moich rodaków tak łatwo pozwala sobie odebrać świętości. Że tak wielu natychmiast uczepiło się tego materiału filmowego o rzekomych winach św. Jana Pawła II, jakby nie mogli się doczekać, żeby tylko się pozbyć, sam nie wiem czego. Uwierającego balastu świętości? Przekonania, że można do końca być heroicznym? Bo łatwiej będzie żyć, jeśli się okaże, że jednak każdy ma coś tam na sumieniu, świętych nie ma, więc spokojnie można wrócić do swojej szarej strefy moralności, w której podstawą jest to, że pierwszy milion trzeba ukraść?
Jest mi przykro również, że wielu innych moich rodaków, również tych w sutannach (nie tylko czarnych) nabrało wody w usta, jakby z ostrożnością wyczekiwali na dalszy rozwój wypadków. Myślę, że św. Jan Paweł II zasługuje na choć trochę kredytu i wystawienia twarzy w jego obronie, on naprawdę ma z czego spadać (jeśli już ma spadać), ale najpierw potrzeba na to prawdziwych dowodów, a nie świadectw z akt bezpieki, które – w takiej właśnie kolejności – najpierw ponoć miały być spalone, potem miały być kloaką, w której porządni ludzie nie powinni się taplać, a teraz stają się wyrocznią w sprawie św. Jana Pawła II. I co ciekawe, komuniści, którzy przecież chcieli zabić Jana Pawła II, nie skorzystali nigdy z takiego oręża w swojej dyspozycji, aby go skompromitować. Być może nawet oni uważali wówczas, że postępował zgodnie z obowiązującym prawem i stanem świadomości co do pedofilii? Wreszcie jest mi też bardzo przykro, że tworzy się kolejny front podziału i pojawiła się nowa pałka, którą się można wzajemnie okładać po głowach. Żal na to wszystko patrzeć.
A teraz moje zdanie. Po pierwsze, dla mnie świętość Jana Pawła II została potwierdzona przez Boga, a konkretnie przez cud, który dokonał się za jego wstawiennictwem. Jak twierdził postulator procesu kanonizacyjnego, księga cnót Jana Pawła II
miała ponad 1000 stron, a cud wybrano spośród setek tysięcy zgłoszonych z całego świata uzdrowień i łask, z których jeszcze kilka innych spełniało wszystkie warunki cudu. Jan Paweł II był heroiczny na wielu polach, choć oczywiście na pewno nie we wszystkim.
Po drugie. Zadałem sobie trud przeczytania całego raportu w sprawie kardynała McCarricka, z którego jasno wynika, że Jan Paweł II nie mógł mieć wiedzy o przestępstwach pedofilskich amerykańskiego hierarchy i jeśli ktoś z uporem maniaka, ciągle się powołuje na ten przykład, nie może być w dobrej wierze. Natomiast na łamach „Rzeczpospolitej” ukazała się bardzo szczegółowa analiza dwóch przypadków pedofilii w archidiecezji krakowskiej z czasów, kiedy jej pasterzem był Karol Wojtyła i jej autor Tomasz Krzyżak, (na którego się nieraz wyzłośliwiałem na tych łamach i którego trudno uznać za „sługusa” Kościoła) doszedł do zgoła odmiennych wniosków, niż autor głośnego reportażu. Muszą się znacznie bardziej wysilić, aby podważyć świętość Jana Pawła II i przede wszystkim muszą się wykazać elementarną rzetelnością i nie popełniać błędu anachroniczności.
Po trzecie. Nikt na świecie nie jest nieomylny i bezbłędny i nie był nim również Jan Paweł II, który miał świadomość własnych słabości. W swoim testamencie napisanym 6 marca 1979 roku napisał m.in. „Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności”. A potem jeszcze dopisał: „Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy”. Ja ufam, że Pan go wysłuchał i stoję tutaj, na ubitym polu. Jeśli ktoś chce się bić. Na prawdziwe argumenty.
Ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!