Teraz mogę odejść (Symeon i Anna)
Bohaterami tego odcinka katechez z cyklu: „pierwszy nas umiłował” (1J 4, 19) będą Symeon i Anna, dwoje starszych ludzi, którzy jako jedyni przedstawiciele narodu wybranego rozpoznali i przyjęli oczekiwanego Mesjasza w jerozolimskiej świątyni.
O Symeonie i Annie wiemy tylko tyle, ile przekazał nam ewangelista Łukasz. O Symeonie mówi on, że „był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela” (Łk 2, 25). Anna jest określona jako „prorokini”, mająca 84 lata wdowa, która „nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą” (2, 37).
Hypa-pante
W chrześcijańskiej tradycji wschodniej wydarzenie, w którym uczestniczą Symeon i Anna nosi nazwę Hypa-pante, czyli Spotkanie Pańskie. Chodzi o moment zapowiedziany przez proroka Micheasza: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie” (Mich 3, 1). Cały naród wybrany przygotowywał się do tego spotkania przez wiele pokoleń, a gdy nadszedł dzień, w którym Józef i Maryja przyszli do świątyni, aby zgodnie z Prawem wykupić pierworodnego syna (por. Wj 13, 12-13), nie było tam ani króla, ani arcykapłana, ani saduceuszów, faryzeuszów czy uczonych w Piśmie. Na Mesjasza czekali tylko, używając dzisiejszych kategorii, kościelny dziadek i babcia. Nie możemy nie pytać - bo to także nas dotyczy - dlaczego Izrael nie rozpoznał „czasu swojego nawiedzenia”? (Łk 19, 44). Czyż nie mieli Tory, którą przez wieki skrutowali, Proroków, których słuchali i Psalmów, które szeptali dzień i noc? To wszystko mieli - jak my mamy i jeszcze o wiele więcej - więc dlaczego nie spotkali swojego Mesjasza?
Zamysły serc
Odpowiedź odnajdujemy w słowach Symeona, które kieruje do Maryi: „Twoją duszę miecz przeniknie - aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 35). Jakie zamysły wobec zapowiedzianego Pomazańca miał naród Izraela? Oczekiwali, że przywróci im wolność polityczną, bo nie dostrzegali, że są zniewoleni złem o wiele poważniejszym niż rzymska okupacja. Uważali się za ofiary niezawinionej przemocy, a samych siebie za sprawiedliwych. Mesjasz był im potrzebny do przywrócenia niepodległego państwa, a nie do przebaczenia win i przemiany serc. Chrystus jednak nie przyszedł do tych, którzy uważają się za sprawiedliwych, ale do tych, którzy uznają się za grzeszników (por. Mt 9, 13). Miecz ma w Biblii wiele znaczeń, a w tym wypadku jest to symbol decyzji, którą trzeba podjąć: wobec spadającego na głowę ostrza trzeba się usunąć w jedną lub drugą stronę. Przyjście Mesjasza oznacza więc – także dla nas - ujawnienie ukrytych intencji naszych serc: czy potrzebuję Jezusa, aby się nawrócić, czy też chcę się Nim posłużyć do realizacji moich - może dobrych i szlachetnych - ale zawsze własnych planów.
Upadek i powstanie
Przywódcy Izraela nie spotkali się z Mesjaszem, bo oczekiwali kogoś zupełnie innego i byli tak mocno przywiązani do swojej idei, że nie byli w stanie jej zmienić, kiedy rzeczywistość jej zaprzeczyła. Pojawił się bowiem człowiek, który wypełnia wszystkie znaki mesjańskie, ale ma jako cel duchowe, a nie polityczne wyzwolenie. Jedynym sposobem spotkania i przyjęcia Jezusa była zmiana tych oczekiwań. Także o tym mówi Symeon: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu” (Łk 2, 34). Zazwyczaj rozumie się ten tekst w taki sposób, że jedni w Izraelu mają upaść, a inni powstać. Jednak kontekst tych słów wskazuje na inną interpretację: każdy, kto spotyka Jezusa, aby powstać musi najpierw upaść. Pierwszym etapem nawrócenia jest bowiem poznanie samego siebie i odkrycie, że to ja jestem „nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i głuchy” (Ap 3, 17), aby następnie powstać mocą Bożego Miłosierdzia. Spotkanie z Jezusem jest najważniejszym i naprawdę jedynie koniecznym wydarzeniem naszego życia: takim, po którym możemy umrzeć, bo już nie musimy się bać: „Teraz pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie” (Łk 2, 29-30).
Ks. Robert Pisula
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!