TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 11 Sierpnia 2025, 14:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Teraz Cię zobaczyłem (Hiob)

Teraz Cię zobaczyłem (Hiob)

W serii biblijnych katechez o pierwszeństwie miłości Boga w naszym życiu (por. 1J 4, 19) dzisiaj ostatnia postać ze Starego Testamentu i Księga nazwana jego imieniem. Hiob nie posiada żadnych historycznych konotacji – jest symboliczną figurą człowieka niewinnego. Księga Hioba to próba zmierzenia się z pytaniem o sens niezasłużonego cierpienia; ma formę przewodu sądowego, w którym występuje oskarżyciel (szatan), kilku świadków (przyjaciele Hioba) i sam oskarżony (Hiob), na końcu głos zabiera Sędzia (Bóg).

Dobro przyjęliśmy z ręki Boga
Hiob, zamożny ojciec wielodzietnej rodziny, jest: „prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu” (Hi 1, 8). Jednak szatan obwinia go o interesowność: „Czyż za darmo Hiob czci Boga?” (Hi 1, 9) i otrzymuje pozwolenie na wypróbowanie jego intencji: najpierw zabiera mu rodzinę i majątek, a następnie zsyła na niego bolesny trąd, który w Biblii jest synonimem grzechu. W ten sposób Hiob staje wobec poważnego kryzysu, który stawia pod znakiem zapytania jego wyobrażenie Boga. Albowiem, według żydowskich przekonań, zdrowie i materialne powodzenie są wyrazem sprawiedliwej dobroci Stwórcy, który w taki sposób wynagradza prawość człowieka. Jednak, co za Bóg wchodzi w przymierze z wrogiem, daje mu władzę nad sprawiedliwym, aby odebrał mu wszystko bez żadnej winy z jego strony?! Narracja Księgi nie pozostawia przecież żadnych wątpliwości, że to sam Bóg jest pierwszą przyczyną tego, co spotkało Hioba.

Czemu zła przyjąć nie możemy?
Kryzys Hioba wyraża sylogizm: jeśli Bóg pozostaje bierny wobec cierpienia, to są możliwe tylko dwie opcje: albo jest zły, albo bezsilny - obie negują samą ideę Boga i zaprzeczają Jego istnieniu. Przyjaciele, którzy starają się wesprzeć Hioba, nie są w stanie rzucić światła na jego zmaganie. Ich opinie rozpinają się pomiędzy dwoma skrajnościami: z jednej strony poszukują w Hiobie ukrytego grzechu, który uzasadniłby karę Bożą. Z drugiej strony wskazują na absolutną transcendencję Stwórcy, którego moralność przekracza całkowicie ludzkie pojęcie dobra i zła, a zatem nie podlega dyskusji i przewiduje tylko jedną reakcję: nieme i ślepe posłuszeństwo. Rozwiązaniem dramatu nie może być także ucieczka w tajemnicę, która każe Hiobowi zawiesić wszelkie pytania i nie daje mu żadnej nadziei na odpowiedź.

Dotąd znałem Cię ze słyszenia
Światłem dla cierpiącego Hioba jest Słowo, które uświadamia mu, że jego znajomość Boga opierała się na przekazanej mu tradycji, a nie na osobistym doświadczeniu. Nieszczęścia, które się na niego zwaliły popchnęły go do dialogu z Bogiem, którego owocem jest wyznanie: „Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzało Cię moje oko” (42, 5). Jest nieprzekraczalna granica pomiędzy poznaniem Boga, bo inni mi o Nim opowiedzieli i ja to przyjąłem, a spotkaniem z Nim w konkretnych, często bardzo bolesnych wydarzeniach własnego życia. A zatem, jakiego Boga ujrzał Hiob w swoim cierpieniu? Zobaczył, że Bóg jest dobry i jest Ojcem wtedy, gdy obdarza go zdrowiem i obfitością dóbr, jak i wtedy, gdy obsypanego trądem rzuca go na kupę gnoju, aby drapał się skorupą.

Prawdziwy Hiob
Niewinnie cierpiący Hiob – podobnie jak inne postaci biblijne, np. Sługa Jahwe z Księgi Izajasza – jest zapowiedzią i figurą Jedynego Sprawiedliwego, który został przewidziany dla nas od założenia świata. Jezus Chrystus, wcielony Syn Boży, przyjął całkowicie niezasłużone cierpienie, aby dla każdego, kto uwierzy w Niego stało się ono miejscem i czasem osobistego spotkania z Bogiem i poznania Go twarzą w twarz. Tym, którzy przyjmują Słowo Boga, daje Ono „moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1, 12), to znaczy poznali Go nie tylko jako sprawiedliwego Stwórcę i Pana, ale także jako Ojca. W Chrystusie stało się możliwe przyjmować z ręki Boga nie tylko dobro, które rozumiemy, ale także zło, którego nie rozumiemy (por. Hi 2, 10). Bez Chrystusa niezawinione cierpienie nas miażdży, w Nim i z Nim możemy powtarzać za Hiobem: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!” (1, 20).

Ks. Robert Pisula

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!