Szukając woli Boga
Mimo braku głosu proroków Hebrajczycy nie znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Miejscowość, w której się zgromadzili na modlitwę, dawała im pewną podpowiedź, która stała się pomocą ludzi, którzy w obliczu czekającego ich niebezpieczeństwa szukali wsparcia u Boga.
Mispa była bowiem związana z wielkimi tradycjami Izraela. Miejscowość ta podczas podziału ziemi i miast pomiędzy poszczególne plemiona Izraela, została powierzona Judzie. To wydarzenie związane ze zdobyciem Ziemi Obiecanej mówiło jasno: ta ziemia została dana Izraelitom z woli Boga. On zaś w obietnicach jest niezmienny.
Prawo do ziemi
Wprawdzie Hebrajczycy pobłądzili i wielu z nich zdradziło Boga, ale czas pokuty, jakimi były bolesne doświadczenia prześladowań, już minął. Co więcej, zgromadzeni w Mispie byli ludźmi wiernymi Bogu. Teraz w ich myślach zdawał się na nowo rozbrzmiewać głos Jozuego i przodków: chcemy być wiernymi Panu, chcemy wypełniać Jego nakazy. Dziś oni powtarzali bezgłośnie te słowa w swych sercach. One stanowiły fundament prawa dziedziczenia i posiadania ziemi nadanej im przez Boga. A co z tymi, którzy chcieli ją im odebrać? Co z rozkazami wydanymi przez obcych władców chcących zagrabić ową ziemię i ludzi na niej żyjących? Chcieli lud Boga i Jego ziemię traktować jako swoją własność. W swej pysze stawiali się w miejsce Boga. Dlatego ich rozkazy nie miały znaczenia ani mocy. Przecież byli tylko przemijającymi ludźmi. Ich słowo w żaden sposób nie mogło równać się ze słowem Boga. Nie miało stwórczej mocy. Choć ich nakazy rozgłaszali heroldowie przy dźwiękach trąb, to dla ich wypełnienia trzeba było wysyłać silne oddziały wojsk i używać przemocy. A i to często okazywało się bezskuteczne. Natomiast słowo Boga raz wypowiedziane spełnia się skutecznie, choć czasem wymagało to - patrząc ludzkimi kategoriami - dłuższego czasu. Tak Mispa przypominała zgromadzonym przez Judę Machabeusza Izraelitom, iż mają oni prawo do swej ziemi, bo z woli Boga stanowiła ona ich dziedzictwo. Nie dał im jej jakikolwiek ziemski władca, ale tu przyprowadził ich Bóg po wyzwoleniu z niewoli egipskiej. Mispa rozbrzmiewała również całą ich historią, wydarzeniami, pośród których pojawiali się ludzie zwani prorokami, pomagający swym orędziem dostrzec Hebrajczykom w poszczególnych wydarzeniach działanie Boga. Tak zgromadzeni tu ludzie przypomnieli sobie, że tę ziemię z woli Boga pod wodzą Jozuego zdobyli dla nich przodkowie i bronili jej prowadzeni przez posyłanych im przez Pana wybawców zwanych sędziami.
Do Mispy wielokrotnie przychodzili ich ojcowie, by podejmować ważne decyzje związane z zarządzaniem krajem. Tu zbierano się, by opowiadać dawne dzieje szczepów stanowiących lud Izraela. Tak przypominano kolejnym pokoleniom ich korzenie, historię. Odkrywano przed nimi ich tożsamość i sens istnienia. Tu wreszcie oddawano cześć jedynemu Bogu, sprawując kult w kolejne święta upamiętniające wielkie dzieła Boga, te z przeszłości, jak i współczesne. W Mispie prorok Samuel ustanowił Hebrajczykom pierwszego króla, Saula – pomazańca Bożego, a w późniejszych czasach Asa zbudował na tym miejscu twierdzę strzegącą granicy. Tu rezydował Godliasz, namiestnik władający Judą w imieniu Babilończyków, zaś gdy kraj ten znajdował się pod zwierzchnictwem perskim Mispa stanowiła siedzibę perskiego gubernatora. Tym samym ta miejscowość stanowiła żywą księgę dziejów ludu Boga. Teraz Juda Machabeusz postanowili dopisać do niej kolejną kartę.
Świątynia w rękach pogan
Zanim to uczyniono, w obliczu tak ważnego dzieła i przed podjęciem istotnych decyzji, Hebrajczycy przystąpili wpierw do modlitwy i podjęli post. Zgodnie ze zwyczajem nałożyli na siebie wory pokutne. Posypali swe głowy popiołem. Na znak żałoby porozdzierali szaty. Te gesty wskazywały na stan, w jakim znalazł się lud Boga. Już one same w sobie były wołaniem o litość. Jednocześnie były przebłaganiem za grzechy własne, jak i całego ludu. Wyrażały również nadzieję na przebaczenie. Były bowiem znakiem nawrócenia i powrotu z drogi oddalenia od Boga. Odejście doprowadziło Judejczyków jedynie do nędzy moralnej i fizycznej. Tak nie chcieli żyć. Dziś jedyną szansę na zmianę i ocalenie widzieli w Bogu i Jego Prawie. Teraz pragnęli usłyszeć odpowiedź Boga. Czy przyśle im kolejnego proroka? Pamiętali o obietnicy, iż przyjdzie czas, gdy Bóg wzbudzi im proroka takiego jak Mojżesz. Ale to jeszcze nie teraz. Nie mniej owa obietnica podpowiedziała im, gdzie mają szukać woli Boga. To Księga Prawa. Skoro poganie zadają takie pytanie nieistniejącym bóstwom, milczącym posągom, to czy oni, dzieci Boga, nie mogą szukać Jego wskazań w słowach spisanych pod Bożym tchnieniem?
Pytań mieli wiele. Chcieli zacząć od kwestii ofiar, które powinni złożyć Bogu. Mieli przy sobie szaty kapłańskie, zebrane dziesięciny i pierwociny plonów. Ale nie mieli dostępu do świątyni, by w niej złożyć Bogu należne dary i godziwie sprawować kult. Byli też pośród nich Nazirejczycy. Oni wiernie wypełnili złożone Bogu śluby. Teraz powinni udać się do świątyni i tam złożyć ofiary związane z zakończeniem ich ślubów, ale i to było niemożliwe. Jak zatem przestrzegać wszystkich przepisów zapisanych na polecenie Boga przez Mojżesza i jego następców w Księdze Prawa, gdy świątynia Jedynego Boga znalazła się w rękach pogan i odstępców? Skoro nie mogli się tam udać to co mieli czynić? Czy jest inne miejsce, gdzie mieliby udać się dla złożenia ofiar, gdzie mogliby skierować Nazirejczyków? Nie, to można było uczynić jedynie w Świątyni Jerozolimskiej, lecz ta została splugawiona i znieważona przez pogan, a jej kapłani odepchnięci od służby Bożej i poniżeni. Do tego bezmiaru nieszczęść doszedł jeszcze zgubny zamiar pogan, by wygubić Izraelitów. Nadchodzący z północy żołnierze nieśli ze sobą śmierć i niewolę. Czara goryczy zadawała się przepełniać. Rozwiązaniem była walka o odzyskanie świątyni i ocalenie ludu. Tę rozpoznawano jako wolę Boga. Powstańcy wiedzieli, że w stosunku do wroga dysponują nikłą siłą Dlatego jedyny ratunek widziano w niebiosach. Jeśli Bóg ich nie wspomoże nie mają żadnych szans.
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!