TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Grudnia 2025, 15:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Sztuka czekania

Sztuka czekania 

Sztuka czekania

Jak Adwent może nauczyć nasze dzieci cierpliwości w świecie „wszystkiego na już”?

Jeden klik i już mamy film. Kilka sekund, a wiadomość ląduje na drugim końcu świata. Chwila i kurier puka do drzwi z jedzeniem. Żyjemy w kulturze natychmiastowej gratyfikacji, która wystawia na próbę jedną z najważniejszych kompetencji życiowych: cierpliwość.
Jako psycholog, pedagog na co dzień widzę, jak trudno naszym pociechom odroczyć nagrodę. Szybko się frustrują, gdy coś nie dzieje się „już” albo „teraz”. Świat cyfrowy przyzwyczaił je, że wszystko dostaje się na żądanie.

Tymczasem cierpliwość nie jest bierną, nudną postawą. To fundamentalna umiejętność, która buduje charakter: pozwala wytrwać przy trudnym zadaniu, zamiast rzucić je po pierwszej porażce; pomaga wysłuchać przyjaciela do końca, tworząc głęboką relację; podtrzymuje wiarę i nadzieję, ucząc zaufania Bogu zamiast oczekiwania „magicznego” spełniania próśb.
Brak cierpliwości rodzi frustrację, niepokój i poczucie zawodu. Jak uczyć jej dzieci?
Właśnie teraz w kontrze do komercyjnego pośpiechu i przedświątecznej gorączki Kościół daje nam genialne narzędzie wychowawcze: Adwent. To liturgiczna szkoła czekania. Świat krzyczy: „Kupuj! Już! Szybko!”, a liturgia odpowiada: „Zatrzymaj się. Czekaj. Wyglądaj”. Adwent ma przy tym wymiar podwójny: przygotowuje nas do świąt Bożego Narodzenia i zarazem uczy czujnego oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa.

Jak, jako rodzice, możemy ten dar przekuć na domowe rytuały?
1. „Odczarujmy” kalendarz adwentowy. Zamiast 24 okienek z czekoladą — kolejnej natychmiastowej nagrody — stwórzmy kalendarz, który naprawdę uczy czekania. Niech w okienkach będą małe zadania i dobre uczynki: „Dziś modlę się za babcię”, „Pomagam rodzeństwu bez przypominania”, „Rezygnuję z telefonu przez godzinę”. Każde otwarte okienko staje się świadectwem aktywnego przygotowania, a nie pasywnej konsumpcji.
2. Praktykujmy rytuał czekania. Nic tak nie uczy wytrwałości jak Roraty i poranna lub wieczorna Msza w ciemności, wyjście na chłód z lampionem, maryjny akcent oczekiwania na Światło. Jeśli codzienne Roraty są logistycznie niemożliwe, niech będzie to wspólna, wieczorna modlitwa przy wieńcu adwentowym. Liczy się regularność i skupienie: czekanie jest procesem.
3. Rozmawiajmy o celu czekania. Dzieci ekscytują się prezentami - to naturalne. Naszą rolą jest cierpliwe przesuwanie akcentu: czekamy nie na coś, ale na Kogoś. Czekamy na Jezusa. Opowiadajmy historię Betlejem. Wykorzystajmy figurki z szopki, niech Dzieciątko pojawi się w niej dopiero w wieczór wigilijny (albo w noc Bożego Narodzenia). To prosta wizualizacja, że na to, co najważniejsze i najpiękniejsze, naprawdę warto poczekać.
Adwent w świecie „wszystkiego na już” to cicha rewolucja. To dana nam przez Boga szansa, by w naszych domach trenować „mięsień” cierpliwości. Niech to będzie czas, w którym zamiast frustracji z pośpiechu, uczymy dzieci (i siebie) pięknej, radosnej sztuki czekania na Tego, który na pewno przyjdzie. 

Grzegorz Zawada

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!