TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 21:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Szlakiem cysterskim - wywiad

Szlakiem cysterskim

wachack

W czasie wakacji wyruszamy na różne szlaki turystyczne czy pielgrzymkowe.
Wędrując od Bałtyku po Tatry można trafić na szlak łączący dawne i obecne ośrodki cysterskie.

Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć wszystkie miejsca, gdzie od średniowiecza byli albo są nadal cystersi i cysterki, pewnie nie starczyłoby mu tegorocznego urlopu. Nic dziwnego, bo ich dziedzictwo kulturowe jest ogromne i musiałby odwiedzić ponad 40 obiektów. Jak piszą znawcy tematu (tak na marginesie bazą informacji o szlaku jest strona internetowa www.szlakcysterski.org) najciekawsze z nich znajdują się w Małopolsce i na Śląsku. Dodam, że podziwiając kulturę i architekturę cysterską można też podziwiać wspaniałe krajobrazy.

Według św. Benedykta
Pierwsze klasztory na ziemiach polskich powstały w XII wieku w okresie szczególnego rozwoju zakonu cysterskiego w Europie. Mnisi w znacznym stopniu przyczynili się do rozwoju rolnictwa, postępu cywilizacyjnego i do rozwoju kultury materialnej. Już na samym początku ich obecności na terenie dzisiejszej Polski zostało ufundowanych aż 25 klasztorów męskich i 14 żeńskich. Obecnie działają opactwa w Jędrzejowie, Wąchocku, Mogile i Szczyrzycu; przeoraty w Henrykowie, Krakowie, Szklanych Domach, Krzeszowie, Sulejowie i Oliwie. Poza klasztorami cysterskimi i pocysterskimi istnieją również kościoły fundacji cysterskiej.
W klasztorach mnisi prowadzą życie według reguły św. Benedykta i najważniejsza jest dla nich modlitwa i godne sprawowanie liturgii, a więc spotkanie z Bogiem. Łączą je z pracą np. z prowadzeniem sanktuariów, parafii, Domów rekolekcyjnych i gospodarstw.

Ołobockie cysterki
Przyglądając się Szlakowi Cysterskiemu zacznijmy od cysterek, a dokładnie od ich klasztoru, który założony został w Ołoboku, obecnie na terenie naszej diecezji. Klasztor pw. św. Jana Ewangelisty i Najświętszej Maryi Panny ufundował w 1211 roku książę kaliski Władysław Odonic. Dwa lata później arcybiskup gnieźnieński Henryk Kietlicz konsekrował kościół klasztorny i wtedy mógł się wprowadzić konwent z Trzebnicy. Dodam, że czterysta lat później do klasztoru przybyła Maria Kunicka, Polka ze Świdnicy na Śląsku, uczona-astronom, znająca języki obce: hebrajski, grecki, łaciński, francuski i niemiecki. Dzięki swoim wiadomościom z dziedziny astronomii zyskała europejską sławę. Klasztor ołobocki był m.in. szkołą i zakładem wychowawczym dla dziewcząt, które uczyły się tu języka polskiego, niemieckiego i francuskiego, geografii, historii i arytmetyki. Uczyły się także gry na instrumentach muzycznych, tańca, szycia i haftowania. Niestety ząd pruski w XVII wieku zdecydował o kasacie klasztoru.
Teraz z zabudowań klasztornych można zobaczyć fragment skrzydła krużganka. Natomiast w miejscu XIV- wiecznej świątyni stoi kościół parafialny pw. Jana Ewangelisty. Pozostał tam m.in. tron opatki.?Do dziś zachował się drewniany kościół parafialny św. Jana Chrzciciela wybudowany przez cysterki w XVI wieku. Znajdujący się w nim ołtarz główny pochodzi z około 1600 roku, a boczne ołtarze z XVII i XVIII wieku.?Znajdująca się obok kościoła plebania pochodzi z końca XVIII wieku.?Warto też zobaczyć pozostałe obiekty pocysterskie w województwie wielkopolskim, jak Ląd, Łękno-Wągrowiec, Obra, Owińska i Przemęt-Wieleń.

Romańskie kościoły i klasztory
Jednym z najbardziej interesujących klasztorów jest Wąchock położony mniej więcej cztery godziny jazdy od Kalisza. Nam ta miejscowość kojarzy się z dowcipami i sołtysem, którego pomnik można zobaczyć na miejscu. Jednak Wąchock kryje w sobie klasztor cysterski, a dokładnie opactwo. Historycy jako datę jego fundacji najczęściej przyjmują 1179 rok. Do opactwa należy niedaleko położony przepiękny XII – wieczny kościół cysterski z parafią w Sulejowie. Tuż obok znajdują się ruiny klasztoru. Więcej o opactwie można przeczytać w rozmowie z cystersem br. Tymoteuszem, który przyjął nas w murach wąchockiego klasztoru.
Innym czynnym opactwem jest Mogiła w diecezji krakowskiej. Prawdopodobnie około 1218/1219 r. Iwo i Wisław Odrowążowie podjęli się ufundowania klasztoru i Iwo darował mnichom swoją wieś Mogiłę. Według legendy jej nazwa pochodzi od miejsca spoczynku Wandy, córki Kraka, która nie chciała poślubić niemieckiego księcia. Teraz zespół architektoniczny opactwa złożony jest z bazyliki, klasztoru, pałacu opackiego, przeoratu oraz budynków gospodarczych. Od strony zachodniej przylega do niego późnogotycki drewniany kościół św. Bartłomieja oraz bramna dzwonnica z 1752 r. W klasztorze zachowały się m.in. pomieszczenia braci konwersów - dawna fraternia z XIII w. została zamieniona na katakumby. Przez skarbiec można przejść do biblioteki z 1535 roku, która przetrwała do naszych czasów w swojej pierwotnej formie (są tylko dwie takie w Polsce).

Mapa i piwo
Blisko Mogiły położona jest miejscowość Szczyrzyc w diecezji tarnowskiej. Najstarszy znany dokument o tej miejscowości i cystersach pochodzi z 1238 roku. Dzięki późniejszym dokumentom wiemy, że Bolesław Wstydliwy zezwolił cystersom na sprowadzanie osadników, zakładanie miast i wsi. Obecnie w tej niewielkiej miejscowości można zobaczyć pocysterski barokowy kościół pw. Wniebowzięcia Matki Bożej i św. Stanisława Biskupa. Budynek klasztorny można podziwiać z wirydarzem z czterech stron otoczonym krużgankami. W dawnym spichlerzu klasztornym obecnie mieści się przyklasztorne muzeum, w którym wśród cennych zbiorów można podziwiać XIX-wieczną kopię mapy świata, powstałej w XIII wieku w klasztorze benedyktynów w Epsdorff. Jest to jedyny egzemplarz w Polsce.?W jednej z sal muzeum można zobaczyć dzieje warzenia piwa, bo w klasztorze mieścił się najstarszy browar w Polsce.
Następnym czynnym klasztorem, i to położonym blisko Wrocławia, jest Henryków, przeorat opactwa w Szczyrzycach. O tym miejscu pisał już kiedyś redaktor naczelny, dlatego zainteresowanych odsyłamy do numeru 4(412) „Opiekuna”.

***

Pozostało jeszcze wiele miejsc, które warto odwiedzić. Wyruszając nad morze do Trójmiasta albo na półwysep Helski można dotrzeć do Oliwy, dzielnicy Gdańska, i posłuchać słynnych ze 7876 piszczałek i letnich koncertów organowych. Albo wyjeżdżając w stronę Kielc można dotrzeć do pierwszego klasztoru cystersów w Jędrzejowie, gdzie znajduje się grób bł. Wincentego Kadłubka, biskupa i autora „Kroniki polskiej”.
Wędrując po tych szczególnych dla cystersów i Polski miejscach warto pamiętać, że „Podróżowanie Szlakiem Cysterskim to nie tylko zwiedzanie klasztorów cysterskich, ale i swoista wyprawa w przeszłość, pełna refleksji nad duchowym życiem blisko natury, tak odległym i odmiennym od tego w obecnych czasach. Zapoznanie się z bogactwem cysterskiego dziedzictwa pozwoli współczesnemu człowiekowi pogłębić wiedzę o europejskich korzeniach i da inspirację do tworzenia teraźniejszości i przyszłości” (Deklaracja Kapituły Generalnej Zakonu Cystersów).

Tekst i foto Renata Jurowicz



Zobacz koniecznie:

  • cysterskie kościoły w poszczególnych miejscowościach
  • klasztor i muzeum ojców cystersów w Wąchocku
  • rokokowe organy w bazylice w Oliwie (Gdańsk)


W stronę średniowiecza


wachack

Rozmowa z bratem Tymoteuszem, cystersem z opactwa w Wąchocku.

Opactwo w Wąchocku leży na trasie Szlaku Cysterskiego. Jak to się stało, że szlak powstał?
Po prostu znaleźli się ludzie świeccy, którzy wyszli z taką inicjatywą. Kiedy żył opat ojciec Eustachy, poparł ją, a ona się rozwinęła.

Dlaczego cystersi zdecydowali się na utworzenie szlaku?
Zdecydowali się na poparcie jego powstania z dwóch przyczyn. Jedna była prozaiczna, brak środków. Klasztor jest duży, wymagania konserwatora zabytków też duże i jakikolwiek remont wymaga dużych nakładów finansowych. Po prostu nie stać nas na wszystko. Kiedy osoby świeckie wyszły z propozycją, by nam pomóc, zgodziliśmy się. Jeszcze jest druga kwestia. Chodzi o to, by ludzie mieli okazję poznać kulturę, tradycję i duchowość, bo dzisiaj w świecie mamy ogromny głód, by być blisko Boga. Mało tego, jest jeszcze wielka niecierpliwość, by już było widać efekty rozwoju duchowego. Więc taki szlak przede wszystkim pozwala wychodzić do ludzi z ofertą poznania duchowości cysterskiej, naszego dziedzictwa i możliwości poczucia sacrum w tym miejscu.

Wąchock to jeden z najlepiej zachowanych cysterskich klasztorów. Co brat uważa za najciekawsze w tym opactwie?
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że pierwsze tutaj jest miejsce sakralne, dlatego pierwszy i najciekawszy jest Chrystus. Ile razy byśmy Go nie spotykali w Najświętszej Eucharystii, zawsze będzie najwspanialszy, nieodkryty i niezgłębiony. Po drugie: jeżeli przyjeżdżamy do takiego miejsca jak tutaj, to jeden znajdzie architekturę romańską, inny wyjdzie do ogrodu i powie, że ma możliwość obejrzenia dzikiej przyrody, bo na naszym opactwie gniazdo mają pustułki. A jeżeli ktoś jest pasjonatem, będzie dopytywał i wtedy mogę mu opowiedzieć więcej.

Jakie ciekawe fakty brat może dopowiedzieć?
Architektura to XII wiek, 1179 rok fundacji. Opactwo zbudowane jest z piaskowca białego, czerwonego, typowego dla Toskanii, bo budowniczowie, którzy tu przyszli, byli z Marimundu (Francja), ale pochodzili z Włoch. Tam właśnie wchodził gotyk, ale oni przynieśli styl romański. Tu jest styl romański typowo włoski: jest układ pasowy, okienka są niewielkich rozmiarów, wysokie i dość wąskie.

Powstanie tego opactwa, i innych klasztorów cysterskich, wiąże się ze średniowieczem, które często dla nas jest niezrozumiałe.
Średniowiecze najczęściej kojarzymy z powstaniem uniwersytetów, szkół albo jako ciemne, gdzie było zacofanie i palenie na stosach. Przesadzamy w jedną stronę, albo w drugą. By zrozumieć średniowiecze, trzeba zrozumieć mentalność tamtych ludzi. Trzeba zadać sobie pytania, czego się bali, czego oczekiwali. Nieraz turystom mówię, że pod posadzką krużganków znajdują się pochówki, ludzie tego nie rozumieją, jak można było tak zrobić. Zastanawiają się też, dlaczego były dwa wejścia z krużganków do kościoła? Na te pytania możemy odpowiedzieć tylko wtedy, kiedy wejdziemy w mentalność tamtych ludzi.
Stoimy przed drzwiami do zakrystii, które były zamurowane i odkute dopiero w latach 50. XX wieku. Tu jest wielka symbolika. Widać trzy półokręgi, a one zawsze w średniowieczu muszą się kojarzyć z Trójcą Świętą. To znak, że wchodzimy do miejsca świętego. Tu zaczyna się sacrum.

Czy w średniowieczu wszystko co robiono kojarzono z Bogiem?
My w XXI wieku możemy powiedzieć, że zrobiliśmy coś ze względu na nasze widzimisię, sztuka jest dla sztuki, a oni zawsze mieli jakiś cel. Jeżeli nie był to cel uświęcenia, łączności z samym Stwórcą, to był to cel funkcjonalny. Wejdziemy do karceru, gdzie można zobaczyć topory. Turyści najczęściej mówią, że służyły do ćwiartowania, ucinania głów, itd. Ludzie wtedy nie byli aż takimi barbarzyńcami. To są typowe topory do ciesielki. Wtedy robienie desek było bardzo trudne. Robiono tzw. dranice. zerokim toporem w drzewo wbić odpowiedni klin i oderwać płat drewna wzdłuż słojów. Stare drzewo było wypełnione żywicą i to było naturalne zabezpieczenie przed wodą. Takie dranice były idealnym elementem do pokrycia dachów. To były pierwsze dachówki.
Wróćmy do duchowości. W karcerze znajduje się płyta nagrobna pierwszego opata. By zrozumieć mentalność średniowiecza wystarczy na nią spojrzeć. Tu jest wpisany pastorał opleciony łańcuchami, a wewnątrz nich jest symbol nieskończoności. Nie ma żadnej postaci. W średniowieczu dla ludzi śmierć nie była czymś strasznym, końcem wszystkiego, ale przejściem do życia. Patrząc dalej - każda pętelka na płycie jest oddzielona odrębnym kręgiem, bo stanowimy we wszechświecie unikat ze swoją godnością, a zarazem wszyscy jesteśmy połączeni.
W zakrystii widać szafę, a na niej identyczny ornament, który mówił o życiu. Po co ktoś tak ją zdobił? Z tego, co wyczytałem, są dwie opcje. Pierwsza bardziej prawdopodobna mówiła, że przechowywano tu relikwie świętych, którzy ciągle żyją. Druga, że przechowywano tu Najświętszy Sakrament. Oczywiście nie wiem, która jest prawdziwsza, ale bardziej przekonuję się do relikwii. To jest chrześcijańska symbolika zmartwychwstania. W ten sposób rozumiemy kwestię pochówku pod krużgankami. Dla nich nieważne było, gdzie zostali pochowani, bo oni wierzyli, że żyją.

Dlaczego mnisi zbudowali aż dwa wejścia z krużganków do kościoła?
Codziennie z kościoła na krużganki wychodziła procesja i śpiewano Psalm 130 „Z głębokości wołam do Ciebie Panie, Panie wysłuchaj głosu mojego”. Żywi śpiewali za tych, którzy tutaj pod posadzką są pochowani. Kiedyś tu nie było okien tylko otwarte krużganki, które przypominały, że modlę się nie tylko za tych, po których idę, ale mój głos wychodzi stąd i modlę się za cały świat. Wychodzę z kościoła i wracam do kościoła. Wychodzę od Chrystusa i wracam przez Chrystusa do Chrystusa. Śmierć nie kończy wszystkiego, płyta nagrobna jest drzwiami do nowego życia.

Szczególnym miejscem w opactwie jest kapitularz. Jak brat tłumaczy zwiedzającym jego znaczenie?
Kapituła to głowa, ale też baza kolumny. Tutaj były dwie głowy. Pierwsza to nasza reguła, która jest naszą matką, w znaczeniu wychowawczyni. Oczywiście jest ona oparta na Ewangelii Chrystusowej. Drugą głową jest głowa ojca opata, nie w sensie fizycznym, ale jako osoby pełniącej funkcję. Oczywiście opat miał dużą władzę w klasztorze, ale nigdy nie zarządzał sam. Kapitularz w klasztorze to miejsce zgromadzenia braci konwentu. Po co? Na pulpicie z jednej strony leżała reguła, z drugiej Pismo Święte, ponieważ bez niego nie można rozumieć reguły. Z jednej strony ktoś czytał regułę, z drugiej strony Pismo Święte, a opat wyjaśniał ich znaczenie.
W kapitularzu był też początek i koniec każdego życia cysterskiego, ponieważ tu kapituła decydowała o przyjęciu nowicjusza do opactwa. Tu następowały obłóczyny, czyli nałożenie szat. Jeśli ktoś był wyświęcany na kapłana, tutaj otrzymywał błogosławieństwo opata, był ubierany do Mszy prymicyjnej. W kapitularzu był też koniec życia mniszego, ponieważ po śmierci tu są wystawione szczątki zmarłego i modlimy się przy nim. Kapitularz nie służył do modlitwy na co dzień.
Obecnie w kapitularzu nie ma tylko głosowań, decyzji o przyjmowaniu i obłóczyn. One są w chórze zakonnym za klauzulą z tego względu, że krużganki są udostępnione turystom. Nie chodzi o to, by ukryć obrzęd, ale to nasza wewnętrzna uroczystość.

Jak więc obecnie wygląda życie codzienne cystersów?
Tak jak życie zwykłego człowieka. Oczywiście modlimy się w kościele. Jak wszyscy jemy w refektarzu. Pracujemy fizycznie w ogrodzie, gospodarstwie, gdzie mamy świnie, krowy i kury. Prowadzimy też kawiarenkę dla turystów. Oprócz tego oczywiście jest praca duszpasterska w parafii i trzech szkołach. Wszystko dzieje się tak, jak w życiu każdego człowieka: jest odpoczynek, praca, modlitwa i wyciszenie. Teraz przygotowywana jest wystawa fotografii o cystersach. Jedna będzie w lipcu o Krakowie Mogile, druga o Alei Jerozolimskiej, a w październiku o Wąchocku.

Reguła cystersów jak benedyktyńska opiera się na haśle „ora et labora”
Nam się kojarzy „Ora et labora” jako podstawowe hasło, ale ono tak nie brzmi, tylko „Módl się i pracuj, i nie bądź smutny”.  Chodzi o radosne przeżywanie swojego powołania. Ktoś, kto przeżywa je w smutku, ale nie mówię tu o smutku powodowanym utrapieniem, tylko o smutku przygnębiającym, to nie jest dobra oznaka i nie prowadzi ku zbawieniu. Taki smutek jest siostrą beznadziei.

Ilu ojców i braci należy do opactwa w Wąchocku?
Kilku pomaga na Ukrainie, jeden w Norwegii, jeden jedzie na Białoruś, jesteśmy też w Winnikach koło Stargardu Szczecińskiego i Sulejowie. Wszyscy są przydzieleni do opactwa w Wąchocku. W sumie jest ponad 30 osób.
Historia z placówką w Winnikach jest bardzo ciekawa. To placówka zakładana od zera. Pewien pan nas znalazł i powiedział, że chce przekazać 30 ha ziemi plus budynek mieszkalny i gospodarczy za dożywocie. Teraz on tam mieszka, a my się nim opiekujemy. W Winnikach jest prowadzone gospodarstwo, dom rekolekcyjny i pustelnia.

W klasztorze pochowany jest major Jan Piwnik, dlaczego ojcowie zdecydowali się na to?
Major Piwnik, żołnierz wyklęty, był sprowadzony w latach 80. XX wieku. Wtedy wybuchł oddolny ruch patriotyczny. Ogromna rzesza ludzi przybyła na Wykus. Ze względu na obawy, że może dojść do utrudnień ze strony władzy, zdecydowano, że właśnie w tym miejscu będzie godnie spoczywać. Tu każdy może przyjść. Druga kwestia związana jest z osobą majora  – on tu działał w Armii Krajowej, z tego terenu byli żołnierze jego oddziału. Teraz codziennie do klasztoru przychodzi pani Marysia i zapala znicz w miejscu spoczynku Majora. Ona też była w Armii Krajowej, jej brat zginął, był w oddziale Ponurego. Zresztą Wąchock ma bardzo duże tradycje patriotyczne, począwszy od Powstania Styczniowego.

rozmawiała Renata Jurowicz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!