Symfonia modlitwy i zachwyt niezłomnością, czy jednak jatka?
Ależ szybko nam się zakończył okres Bożego Narodzenia w tym roku i nawet jeśli w kościołach pozostawimy dekoracje świąteczne i kolędy będą nadal rozbrzmiewać, to jednak normalność i codzienność nie pozwalają się odłożyć na później. Domagają się naszej uwagi. Choć, jeśli się chwilę zastanowić, to może się okazać, że wcale nie taka normalność. Ale spróbujmy może zastanowić się najpierw jaką normalność proponuje nam, przynajmniej w założeniach, właśnie rozpoczęty nowy rok.
Papież Franciszek ogłosił go rokiem modlitwy przygotowującym do Jubileuszu 2025 Roku. Posłuchajcie, co napisał na ten temat: „W tym czasie przygotowań, już teraz raduję się myślą, że rok 2024, poprzedzający wydarzenie jubileuszowe, będzie można poświęcić wielkiej „symfonii” modlitwy. Przede wszystkim, aby odnowić pragnienie znajdowania się w obecności Pana, słuchania Go i adorowania. Ponadto, modlitwy, dla dziękczynienia Bogu za tak wielkie dary Jego miłości dla nas i za Jego dzieło stworzenia, które skłania wszystkich do szacunku oraz do konkretnego i odpowiedzialnego działania w celu jego ochrony. Modlitwy, głosu „jednego serca i jednego ducha” (por. Dz 4, 32), która realizuje się w solidarności i w dzieleniu się chlebem powszednim. Modlitwy, która pozwala każdemu mężczyźnie i każdej kobiecie na tym świecie, zwrócić się do jedynego Boga, aby wyrazić Mu to, co jest złożone w tajemnicy serca. Modlitwy, uprzywilejowanej drogi do świętości, która prowadzi do życia kontemplacją również pośród działania. Będzie to zatem intensywny rok modlitwy, w którym serca otworzą się, aby otrzymać mnogość łask, czyniąc z „Ojcze nasz”, modlitwy, której nauczył nas Jezus, program życia dla każdego swojego ucznia”. Warto też pamiętać, że ciągle obchodzimy 800-lecie pierwszej żywej szopki św. Franciszka w Greccio i jest to świetna okazja, aby klimat Bożego Narodzenia jednak przedłużyć i pokój Chrystusowy wprowadzać.
Natomiast jeszcze poprzedni Sejm ogłosił rok 2024 Rokiem Arcybiskupa Antoniego Baraniaka, metropolity poznańskiego, salezjanina, niezłomnego obrońcy wiary katolickiej, Kościoła i Polski wobec prześladowań komunistycznych. Pierwszego stycznia minęło 120 lat od jego urodzin. W uchwale Sejmu czytamy: „We wrześniu 1953 roku został aresztowany w Warszawie przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki jako jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników prymasa Wyszyńskiego. W więzieniu przy ulicy Rakowieckiej został poddany różnorodnym i wymyślnym torturom fizycznym i psychicznym. Komuniści chcieli wymusić na nim zeznania, które obciążyłyby prymasa Wyszyńskiego i umożliwiły wytoczenie mu procesu. Mimo okrutnych tortur pozostał wierny - nie zdradził Kościoła, Prymasa Tysiąclecia ani Polski. Od grudnia 1955 roku, mając już zniszczone zdrowie, przetrzymywany był w domu salezjańskim w izolacji. Wolność odzyskał w październiku 1956 roku. Do końca życia nie powrócił do pełni zdrowia”. Dodajmy jeszcze, że przez dwa lata był przesłuchiwany 145 razy. I nie dał się złamać. Co za wspaniały przykład niezłomności wiary i lojalności wobec Boga, Kościoła i Prymasa. Mamy więc naprawdę wielkie sprawy do podjęcia w tym nowym roku, jako ludzie wierzący. Mamy czym się fascynować!
A jak będzie? Nie wygląda to wszystko najlepiej, jeśli popatrzeć w telewizor, a zwłaszcza to, co się wokół telewizji dzieje, ponowne rzucanie „na żer” tematów religii w szkole (przy okazji mam nadzieję, że bez względu na efekty ideologicznej przepychanki naprawdę zrobimy wszystko, aby wydobyć z niej jak największy pożytek) czy Funduszu Kościelnego, choć rozumiem, że dla nowej ekipy rządzącej to najlepsze i w sumie najłatwiejsze rozgrywki do podgrzania emocji i robienia wrażenia, że spełniane są obietnice wyborcze. Nie wiem jak się to wszystko potoczy. Wiem na pewno, że będziemy potrzebować wielkiej symfonii modlitwy i niezłomności takiej jaką miał arcybiskup Baraniak. No może chociaż jej ułamka.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!