TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 17:37
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Świętowanie odzyskanej wolności

Świętowanie odzyskanej wolności 

Przygotowania nad odnowieniem i poświęceniem Świątyni zostały zakończone. Po nich nastał bardzo ważny dzień, którego data wpisała się wszystkim w pamięć. Wiązał się on z dziesiątym miesiącem kalendarza hebrajskiego. Ów miesiąc nosi nazwę Kislew, a przypada na przełomie listopada i grudnia w kalendarzu gregoriańskim. 

Dokładnie był to 25. dzień miesiąca Kislew. A rzecz miała miejsce w 148 roku panowania Gerków, czyli w 164 r. przed Chr. Wtedy to Hebrajczycy o poranku zgromadzili się na Placu Świątynnym, by uczestniczyć w złożeniu ofiary na nowym ołtarzu. Zadbano, by wszystko odbyło się w zgodzie z przepisami zawartymi w Prawie Mojżeszowym. Data złożenia ofiary była symboliczna. Ofiara została złożona w tym samym dniu i o tej samej porze, o jakiej poganie niegdyś zbezcześcili ołtarz poświęcony Bogu Izraela. Wtedy serca pobożnych Żydów napełniła groza na wieść o profanacji. Dlatego wierni Bogu trzymali się od tego miejsca z daleka. Dziś zgromadzili się razem, pełni radości. Wsłuchiwali się w głosy instrumentów muzycznych, przyłączali się do śpiewu psalmów i hymnów ku czci Boga. Serca mieli przepełnione wdzięcznością Bogu. W czasie składania ofiary wszyscy upadli na twarz. Tym razem jednak był to gest oddania chwały Bogu, pochylenia się przed Jego majestatem. Towarzyszyła mu modlitwa uwielbienia. Oto oni, jako ludzie wolni mogli modlić się w odnowionej Świątyni, dziękować Bogu za wszystko, co dla nich uczynił. 

Poświęcenie ołtarza
Uroczystości związane z odnowieniem Świątyni obchodzono przez osiem dni. Tyle trwało poświęcenie zbudowanego ołtarza. Z radością składano ofiary. Wpierw całopalną. W tym przypadku wszystko trawił ogień. Pozostawał jedynie dym, który wznosił się ku niebu. Tak symbolicznie podkreślano, iż ofiara przeznaczona jest dla Boga. Po niej nastąpiła ofiara biesiadna. Jej część spożywali uczestnicy modlitw. Uczta podkreślała ich związek z Bogiem i innymi uczestnikami zgromadzenia. Całość wieńczyła ofiara uwielbienia. Sławiono przez nią Boga za Jego dobrodziejstwa. Owa ofiara zdawała się być przedsmakiem chwały Nieba; zapowiedzią tego, w czym przyjdzie uczestniczyć ludziom w wieczności, gdzie będą wysławiali majestat Boga. Teraz mogli zaledwie przeczuwać tę chwilę, ale przez składaną ofiarę już w niej uczestniczyli. Dla tej modlitwy mieli coraz więcej powodów. Najważniejszym z nich było to, że mogli modlić się w odnowionej Świątyni.

Powszechną radość podkreślała dekoracja Świątyni. Jej fasadę zdobiły małe tarcze i wieńce. Oczy wszystkich zgromadzonych cieszyły wstawione na nowo bramy. Gotowe były pomieszczenia dla kapłanów, które na nowo zaopatrzono w wyrwane niegdyś drzwi. Tym samym wszystko było gotowe do tego, by oni znów mogli pełnić swą służbę. I to nie tylko w tym dniu, ale – jak miano nadzieję – na zawsze. Tym samym zakończył się czas hańby i poniżenia. Upodlony naród powstał z kolan, a Świątynia Boga, wokół której mógł się gromadzić, jaśniała swym dawnym blaskiem. Wydarzenie to uznano za tak ważne, iż zdecydowano się wpisać je do kalendarza corocznie obchodzonych świąt. Tę decyzję podjęło całe zgromadzenie Izraelitów, któremu przewodzili Juda i jego bracia. Postanowiono, by owo święto obchodzono co roku przez osiem dni, licząc od 25. dnia miesiąca Kislew. 

Czas obchodów nowego święta przypominał osiem dni Święta Szałasów, które upamiętniało pobyt Izraelitów na pustyni i było związane ze zbiorem owoców w Ziemi Obiecanej. To święto obchodzili niedawno temu, ale jeszcze musieli świętować je w ukryciu w górach i grotach. Byli pełni obawy przed ścigających ich wrogami, choć nieśli w sercu nadzieję, że i oni – jak niegdyś ich ojcowie wędrujący przez pustynię i zmagający się z jej niebezpieczeństwami – dojdą do celu. Dziś go osiągnęli. Nie musieli się ukrywać, czy bać ani wstydzić swej wiary. Mogli otwarcie świętować, wznosić modlitwy i składać ofiary. Swą misję szczęśliwie doprowadzili do celu. Pragnęli teraz by kolejne pokolenia wspominały to wydarzenie i dzięki temu umacniały swą wiarę, pomnażały nadzieję i coraz głębiej miłowały dobrego Boga. 

Dalsze prace w świątyni
Po ustanowieniu święta, gdy minął już czas jego pierwszych obchodów, wszyscy przystąpili do dalszych prac. Wynikały one z wniosków wyciągniętych z wydarzeń które rozegrały się w przeszłości na Wzgórzu Świątynnym, nazywanych przez powstańców Syjonem. Podkreślano, iż miejscu temu należny jest szacunek, bo jest miejscem kultu. Wprawdzie w dziejach tego była niejedna dramatyczna chwila, gdy wrogowie niszczyli je – jak w czasie najazdu babilońskiego – ale po powrocie z wygnania nikt nie przypuszczał, iż nie tylko wtargną tu poganie, lecz wprowadzą swe kulty w miejsce czci Boga Izraela. Tak jednak się stało. Skoro raz się to zdarzyło, to rzecz może się powtórzyć i w przyszłości. By do tego nie dopuścić zdecydowano wzgórze otoczyć murem, wzmocnionym przez wieże. Wyznaczono też żołnierzy do pilnowanie świętego miejsca. Mieli oni bronić go przed wszystkimi, którzy próbowali je zbezcześcić. Na polecenie Judy wzmocniono też twierdzę w Bet-Sur i Idumei. Hebrajczycy zdawali sobie bowiem sprawę, że odniesione zwycięstwo nie stanowi gwarancji pokoju i trzeba być przygotowanym na wypadek ponownego ataku na wolność, ojczyznę i Świątynię. Słuszność ich postępowania potwierdziły dalsze wydarzenia związane ze zmianami na syryjskim tronie. Po śmierci Antiocha Epifanesa rządy objął jego syn, noszący po ojcu imię Antioch. Nadano mu przydomek Eupator. Wskazywał on, iż człowiek ten został zrodzony z „dobrego ojca”. Podczas jego panowania zdarzył się dramatyczny incydent: odebrał sobie życie Ptolemeusz zwany Markonem, człowiek sprzyjający Żydom. Uważał on, iż należy wynagrodzić Hebrajczykom wyrządzone krzywdy. To stało się przyczyną stawienia mu zarzutów przez niechętnych względem niego ludzi. Sugerowano Eupatorowi, iż ten człowiek działa na szkodę państwa. Wypominano mu opuszczenie Cypru i przyłączenie się do Antiocha Epifanesa. Z tej racji nazywano go zdrajcą. Złośliwe słowa zatruły mu życie tak mocno, iż by się od nich uwolnić zażył truciznę. Jego śmierć otworzyła ścieżkę, na której znów do głosu i wpływów zaczęli dochodzić ludzie nieprzychylni Judejczykom. 

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!