Świątynia pełna tajemnic
Wejście do kościoła przypomina pałacową bramę, schody prowadzące do prezbiterium kojarzą się z zamkowymi, a godziny odlicza ręcznie nakręcany zegar.
Kościoła w Kostowie nie widać z drogi między Kępnem a Byczyną. Kilka kilometrów przed tym drugim miastem, jest to już województwo opolskie, trzeba skręcić w prawo i bardzo wąską drogą można dojechać do parafialnej świątyni pod wezwaniem św. Augustyna.
Pracujące ściany
Kościół zbudowany został w latach 1909-1911 z fundacji tutejszego właściciela pałacu i majątku, hrabiego Franciszka Ballestrema na podmokłym, bagnistym gruncie. Właśnie dlatego mury kościoła są tak grube (1,5 m grubości), a prawdopodobnie jeszcze grubszy jest fundament. Być może wykorzystano przy budowie także specjalne pale lub uprzednio wysuszono grunt - niestety co do procesu budowy brak szczegółowych danych. Mimo wszystko skutki takiej lokalizacji są widoczne - pęknięcia na murach świątyni, szczególnie u szczytu okien, czy organów można dojrzeć gołym okiem. Parafia św. Augustyna jest bardzo mała, co prawda, jak mówi Ksiądz Proboszcz, zameldowanych na tych terenach jest tysiąc osób, ale ponad połowa z nich wyjechała, głównie do pracy za granicę. Sytuacja jest tym trudniejsza, że wspólnota posiada trzy kościoły, w tym jeden drewniany, które są zabytkami. Wróćmy jednak do świątyni pw. św. Augustyna. Jest to kościół neobarokowy (nie ma tak wielu zdobień jak świątynie barokowe), jednonawowy z elementami wykonanymi z piaskowca (m. in. wejście przypominające bramę pałacu, ambonka, czy schody prowadzące do prezbiterium). Piaskowiec był bardzo drogim materiałem, jednak do majątku hrabiego należała gorzelnia i ponad 700 hektarów gruntu, poza tym ród Ballestremów był najbogatszym wówczas na Śląsku właścicielem kopalń i wielu innych firm przynoszących wielkie dochody, dlatego pozwolono sobie na takie rozwiązania. Chór i podtrzymujące go filary zostały zbudowane z egzotycznego gatunku drewna, na którym do dzisiaj, mimo iż od budowy kościoła minęło ponad sto lat, można znaleźć ślady żywicy.
Augustyn, Maryja i Józef
Po przekroczeniu bramy kościoła znajdujemy się w przestronnym i jasnym (dzięki dużym, jasnym oknom) wnętrzu. Do prezbiterium prowadzą schody z balustradami niczym na zamkowe wnętrza, znajduje się ono około 1,5 metra wyżej niż część przeznaczona dla wiernych. Przed prezbiterium znajdują się dwie kaplice boczne, w prawej w tym roku przygotowano symboliczny Grób Pański, stoi tu także chrzcielnica, której pokrywa została ozdobiona napisem upamiętniającym Mikołaja Ballestrema. W lewej natomiast znajduje się obraz Świętego Józefa, prawdopodobnie starszy od samego kościoła, oraz figury: św. Franciszka oraz Maryi i Jezusa (z Najświętszymi Sercami na piersi).
W ołtarzu głównym znajduje się obraz patrona kościoła oraz parafii - św. Augustyna, który zasłania obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Oba prawdopodobnie pochodzą z okresu budowy kościoła. Nad nimi znajduje się figura Matki Bożej z Dzieciątkiem w koronie, a poniżej, na odwrocie wyjmowanej z ołtarza deski, przymocowano pieczęciami Biskupa wrocławskiego niewielki dokument upamiętniający konsekrację ołtarza. Po lewej stronie prezbiterium znajduje się zakrystia, a po prawej pomieszczenie z osobym wejściem, oddzielone drewniano-szklaną ścianką, w której zasiadał hrabia - fundator świątyni podczas nabożeństw. Wprost do wejścia do tego pomieszczenia prowadziła dróżka z pałacu. Ciekawostką jest ambona (ta współczesna, znajdująca się w prezbiterium, a nie ta dawna znajdująca się powyżej głów wiernych), ozdobiona tablicami z Dziesięcioma Przykazaniami, jednak ich podział jest co najmniej wątpliwy. Według tradycji na jednej tablicy znajdowały się trzy przykazania dotyczące powinności wobec Boga, a na drugiej siedem dotyczących obowiązków wobec siebie i bliźniego. Tu twórca zdobienia podzielił je dokładnie na pół - po pięć na każdej tablicy.
Krypta i niewyjaśniona śmierć
Pod prezbiterium znajduje się krypta, która obecnie służy za kaplicę przedpogrzebową, a jest tam pochowany fundator świątyni oraz najprawdopodobniej jego bratanek, a nie tragicznie zmarły syn, jak głosiły legendy krążące po tej okolicy. Wyjaśnili to, mieszkający na stałe w Berlinie, potomkowie Ballestremów, którzy odwiedzili niedawno Kostów. Szczegółów nikt jednak nie potrafi podać, zmarły chłopak miał niewiele ponad dwadzieścia lat i nie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci. Z krypty trumny były transportowane przed ołtarz za pomocą windy, niedawno poddanej remontowi, dzięki czemu obecnie działa bez zarzutu.
Kolajna tajemnica wiąże się z relikwiami św. Andrzeja Boboli, które obecny Proboszcz znalazł przypadkiem podczas porządkowania strychu na plebanii. - Nie wiem, kto je tam umieścił, ale Andrzej Bobola to święty, który chce modlitwy i lubi być szukany. Kiedy zmarł, przez czterdzieści lat nikt nie wiedział, gdzie jest pochowany, aż objawił się we śnie przeorowi jezuitów i kazał się szukać - mówi ks. Rafał Grześkowiak.
Ślady po kulach
Na wieży kościoła znajduje się niepozorny zegar, który przez wiele lat nie działał. Podczas wojny jego tarczę w kilku miejscach podziurawiły kule, a ponadto nikt nie kawapił się do remontu zegara, który dodatkowo trzeba ręcznie regulować i nakręcać. Jak mówi Proboszcz, remont nie był łatwy, nie tylko ze względu na trudności z mocowaniem zegara na wieży. Trudno było znaleźć kogoś, kto znałby się na takich mechanizmach. W końcu znalazł się fachowiec, który przeszkolił jednego z miejscowych parafian i od tej pory raz w tygodniu panowie wspinają się na wieżę nakręcać i regulować zegar, żeby zawsze był punktualny. Bicie tego zegara słychać w całej okolicy, bo mechanizm wybijając godzinę uderza w kościelny dzwon.
***
Dlaczego wokół świątyni w Kostowie jest tyle nieścisłości i tak mało szczegółowych informacji? Jak mówi Proboszcz, brakuje wielu materiałów źródłowych, o ile jakieś były, a wszyscy, którzy mogliby coś więcej wiedzieć o dawnej historii kościoła albo już nie żyją, albo wojenne losy rzuciły ich w zupełnie inne strony. Nawet współcześni potomkowie Ballestremów nie wiedzą wiele o historii tej świątyni.
Tekst Anika Djoniziak
Foto Monika Rubas
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!