TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 22 Lipca 2025, 07:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Świadectwo matki

Świadectwo matki

Męczeństwo kolejnych braci, jak i kolejne egzekucje, dokonywało się na oczach ich matki. Oprawcy byli bezwzględni. Zmusili ją do przyglądania się cierpieniom jej dzieci. Nakazali oglądać ich śmierć. Czynili tak, gdyż chcieli złamać ich opór. Może na widok jej bólu któryś z nich odstąpi od wierności Bożym prawom. A może ona złamie się i zacznie prosić, by synowie zrezygnowali ze swego oporu.

Kaci za nic mieli jakiekolwiek ludzkie uczucia. Gotowi byli na każde okrucieństwo. Jedynie na czym im zależało to za wszelką cenę osiągnąć swój cel: wymazać wiarę z ludzkich serc, doprowadzić do wyrzeczenia się Boga tych, którzy w Niego wierzyli. Sami zagłuszyli swe sumienia, dlatego byli gotowi stosować wszelkie środki, które w ich mniemaniu byłby skuteczne. Ale mimo to okazali się bezsilni, co szczególnie ukazał dalszy przebieg wydarzeń. Ich znaczenie i wagę podkreślały słowa, które zostały wypowiedziane przez prawdziwych bohaterów i zwycięzców. Zapisano je jako świadectwo wierności.

Niepojęte działanie Boga
Wspomniana matka siedmiu braci nie była osobą bezduszną. Nie miała serca z kamienia. Kochała wszystkie swoje dzieci. Szczerze pragnęła ich dobra. Dojrzałość i głębia jej miłości ukazały się w obliczu próby, jakiej została poddana tak ona, jak i jej synowie. Ona, jak każda matka, cieszyła się sukcesami i osiągnięciami swych synów. Pamiętała, jak stawiali pierwsze kroki. Była świadkiem tego, jak odkrywali swe zdolności. Gotowa była dla nich na każde poświęcenie. Przecież nosiła w swoim łonie i zrodziła siedmiu synów. To nie były łatwe chwile. Ale nigdy, od chwili gdy poczęło się pod jej sercem życie każdego z nich, nie przeszło jej przez myśl, by uczynić im jakąkolwiek krzywdę. Byli krwią z jej krwi i ciałem z jej ciała. Jej, jak i jej męża. Jednak nigdy nie traktowała ich jak swą własność czy cząstkę samej siebie. Życie każdego z nich było darem, które Bóg powierzył jej i jej małżonkowi. Zrodziła i wychowała każdego. Ucząc życia nade wszystko wpoiła im w serca wiarę w Boga, posłuszeństwo Jego słowu. Tak czynił też ich ojciec.
Jak znalazło się w jej łonie ich życie? Jako matka siedmiu synów doskonale zdawała sobie sprawę, jakie drogi prowadzą do poczęcia dziecka. Jednak mimo ludzkiego doświadczenia wiedziała również, że samo działanie ludzi to nie wszystko. To nie oni, ojciec i matka, są źródłem życia ich dzieci. Ono nie od nich pochodzi, a jest im jedynie powierzone. Za każdą swą brzemiennością dostrzegała tajemnicze i niepojęte działanie Boga. Coraz głębiej doświadczała niezwykłej tajemnicy, misterium życia. Każda chwila, w której poczynało się w jej łonie dziecko, była jednocześnie chwilą nawiedzenia Boga. To On obdarzał życiem jej kolejne dzieci. Powierzał jej swój najcenniejszy skarb. I nie była w tym szczególnie uprzywilejowana. Tak było w życiu każdej matki. Tak działo się w chwili poczęcia każdego człowieka.

Wezwanie do wierności
O tym powiedziała głośno w obliczu męczeństwa swych synów. Tymi słowami umacniała własną wiarę i wiarę swoich dzieci. Mówiła do nich słowami w języku ojczystym. Tymi, w których zostały spisane święte księgi, którymi razem modlili się do Boga, którymi opowiadali historię swego narodu. Czyniła tak nie tylko dlatego by ją rozumieli. Chciała im w ten sposób przypomnieć to wszystko, co składało się na tradycję ich wiary, owe najcenniejsze skarby jakie otrzymali w swym domu, położone przez rodziców jako fundamenty ich życia. W ten sposób, treścią swych słów, jak i językiem, w którym mówiła, chciała jeszcze raz umocnić wiarę swych dzieci, przypomnieć im, kim są i wezwać, by nie wyparli się swej tożsamości, wiary i narodu, do którego należeli.
Ciała, jakie jej synowie otrzymali do Boga, są cenne i dobre. Tak należy je szanować, tak jak należy szanować życie każdego człowieka. Ale one nie są naszą własnością. To dar pochodzący od Stwórcy. On nie tylko dał początek każdemu ludzkiemu życiu. On nakreślił również jego plan, wyznaczył początek i koniec. W tym wszystkim najważniejsza jest Jego wola, Prawa które nadał ludziom. Ich przestrzeganie prowadzi do tego, by życie człowieka było spełnione, miało swą wartość. Czymże byłby ten, który zdradziłby swego Stwórcę? Jaki jest sens ratować swe własne ciało, wyrzekając się Tego, który nam je dał. Może i można tak czynić, tylko po co? I w imię czego? Cenne jest ciało, zdrowie i życie. Lecz wiara jest cenniejsza i ważniejsza od nich. Zabójcy, którzy teraz domagają się jej wyrzeczenia, wydają się być potężni, ale wobec majestatu Boga są bezradni. To On daje życie. Oni potrafią jedynie zadawać śmierć. Bóg kształtuje ludzkie ciało. Oni potrafią jedyne je ranić i niszczyć. Nie warto więc dawać im posłuchu. Nie można dać się im zwieść, omamić ich czczym obietnicom. Byłaby to największa głupota. Tym bardziej, że Ten, który powołał do istnienia człowieka, ma moc go wskrzesić. Tego mogą być pewni jej synowie narażając życie na śmierć z powodu wierności Bożym nakazom. Wobec ich ofiary Bóg nie będzie obojętny. Otrzymają oni od Niego nowe życie. Jak ono będzie wyglądać? O tym nie mówiła. To było rzeczą znaną Bogu. Ona mówiła jedynie o tym, co wiara dyktowała jej sercu. Bóg nie da unicestwić wiernych mu ludzi. Wprawdzie muszą oni wpierw przejść przez doświadczenie męczeńskiej śmierci, ale ta będzie niczym pieczęć potwierdzająca, że umiłowali Boga nade wszystko i są godnymi przywrócenia im życia przez Boga.

Dojrzałość macierzyńskiej miłości
Tak owa dzielna kobieta wzorem proroków wzywała swych synów do wierności Bogu. Umacniała też i swe serce, by w żaden sposób nie odwieść ich od obranej, ani samej z niej nie zejść. Wiara dawała jej wolność większą niż pęta wewnętrznej niewoli, które próbowali nałożyć na nią niegodziwcy. Dawała też jej dojrzałość macierzyńskiej miłości. Dzięki niej w żaden sposób nie próbowała zatrzymać dla siebie swych dzieci, ale w godzinie próby, jak Abraham, była gotowa złożyć ich na ołtarzu wierności Bogu i Jego słowu. Wiara rodziła w niej nadzieję, że Bóg nie pozostanie obojętny, ale przywróci życie tym, którzy je dla Niego ofiarują. Przez wiarę, nadzieję i miłość ponownie w bólach rodziła swych synów. Tym razem nie dla przemijającego świata i ziemskiego życia, lecz dla chwały nieba i życia wiecznego w bliskości Boga. ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!