TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 12:16
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Strach się bać

Strach się bać

Od dwóch lat czuję się bombardowana strachem lub wiadomościami, które mają mój strach wzbudzić. Nie ja jedna poczułam się tym zmęczona i nucę przebój bijący rekordy popularności, o tym, że „nie chce się już dłużej bać.
Nie chcę tańczyć do melodii, którą znam. Jestem wolny...” Codziennie od niemalże dwóch lat otrzymuję w każdym serwisie informacyjnym statystyki covidowe. Miliony artykułów na ten temat krążą w sieci i nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim bałaganem informacyjnym. Podejrzewam, że to największy chaos news w historii ludzkości. Po dwóch latach od wybuchu pandemii, nadal nie wiem, co jest prawdą, a co kłamstwem. Dochodzi tutaj popularność wyszukiwanych haseł, sprzedaż tytułów i nagłówków przyciągających wzrok, bardziej klikalnych. Od zawsze z rodziną staramy się zachować zdrowy rozsądek. Co nas martwi? Pandemia odseparowania, depresji, zaburzeń. Przez chaos wszystko wymknęło się spod kontroli.

Fakt, gdyby nie strach, człowiek szybko zakończyłby żywot i to dość tragicznie. Moja córka jest na tyle mała, że ma w sobie naprawdę niewiele strachu i dlatego trzeba pilnować ją na każdym kroku, a i tak zdarzy jej się zdobyć w zabawie zadrapanie lub siniaka. A co, jeśli strach nas obezwładni i staniemy się jego zakładnikiem? Lęk to potężny przeciwnik. Chodzi za ofiarą krok w krok, nie pozwala pozbyć się napięcia, dręczy nawet we śnie. Dobra wiadomość jest taka, że lęki można leczyć i wiele osób z powodzeniem się ich pozbywa.
Mądre głowy w telewizji donoszą nieustannie o możliwości rychłego wybuchu wojny. Wychowani w czci do dziadków jako ocalałych z II wojny światowej, drżymy wewnętrznie. Co teraz będzie? Co z naszymi dziećmi?! Co więcej, jeśli ktoś nie wierzy w wizję konfliktu zbrojnego, zawsze jest jeszcze inflacja, szalejące stopy procentowe i bieda, głód! Krach, utrata pracy, bank zabierze nam wszystko. Żyjemy w trudnych czasach. Szalejący i mutujący się wirus, który jest z nami o wiele za długo niż powinien. Nie wiemy, co stanie się kolejnego dnia za granicą naszego państwa. Wieczorem chcemy odpocząć, ale i wtedy telefon odbiera wiadomości SMS. Alert. Wichura, niebezpieczeństwo. Modlę się o dzień, kiedy to szaleństwo się wreszcie skończy.

Strach odsunął nas od siebie, zasiał niepewność, zachwiał wizję przyszłości albo i nawet nie wizję, a naprawdę w kilka tygodni czy miesięcy zrujnował plany na wiele lat. Polaków przez stulecia ratowała wrodzona odwaga, w ostateczności machnięcie ręką, uśmiech pomimo przeciwności i „jakoś to będzie”. Nikt nigdy nie wiedział, jakie będzie to jakoś, ale wtedy chyba ludzie skupiali się na tym, żeby nie być głodnym, przemarzniętym, a by być razem i cieszyć się względnie dobrym zdrowiem. Zbiorowo ratowała nas modlitwa i wiara, taka niezachwiana i żarliwa. Przetrwała wojny, rozbiory, komunizm. W trudnych chwilach potrafimy się zmobilizować i zjednoczyć, choć pozornie jesteśmy podzieleni. Strach nie raz uderzał w nasz naród i świat. Lepiej obejrzeć się w lustro historii i wyciągnąć wnioski z doświadczeń przodków. Ratuje spokój, rozsądek, wyważone decyzje. Lekkomyślność i wycofanie nie prowadzą do zwycięstwa.
Zwyczaje mogą się zmieniać, ale nie ludzka natura. Gdy żyjemy w długotrwałym napięciu, przestajemy być sobą. Po jakimś czasie ocknęłam się, że przecież miara tego lęku nie jest miarodajna do aktualnej sytuacji. Bać się i zamknąć w domu z bezsennością w pakiecie to coś innego niż życie w ostrożności z informacjami z tyłu głowy.


Katarzyna Krupińska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!