Spotkanie z aniołem Rafałem
Młody Tobiasz był gotów wypełnić polecenie swego ojca. Jednak obawiał się dwóch rzeczy. Nigdy nie widział Gabaela, któremu jego ojciec powierzył swe pieniądze. On także nie znał jego. Jak zatem go rozpozna?
Ponadto Tobiasz nigdy nie był w Medii. Nie zna nawet drogi prowadzącej do tego kraju. Podróż zdawała się przekraczać jego możliwości. Jednak wszystko znalazło rozwiązanie. Tobiasz zostawiając swe pieniądze na przechowanie sporządził dokument. Gabael i on złożyli na nim swe podpisy. Nie chodziło tylko o potwierdzenie czy dowód depozytu, ale o ewentualne uwiarygodnienie człowieka, przysłanego po majątek, gdyby sam nie mógł go odebrać. Spisany dokument podzielono na dwie części. Każdy zachował jedną nich dla siebie. Przychodzący po odbiór pieniędzy miał okazać swoją. Jeśli będzie pasowała do pozostawionej, to będzie znaczyć iż jemu Tobiasz powierzył zadanie odebrania swych pieniędzy. Stąd to, że Gabael nie znał jego syna i nigdy go nie widział nie stanowiło żadnego problemu. Wystarczyło dać młodemu Tobiaszowi część zawartej umowy, by okazał ją po dotarciu do Raga w Medii. A co z kwestią podróży? I to nie stanowiło problemu.
Pomoc w dotarciu do celu
Ojciec wskazał mu wyjście i z tej sytuacji. Jest wielu ludzi, którzy podróżują. Wystarczy poszukać kogoś, kto udaje się w drogę do Medii. Są ludzie, którym można okazać zaufanie. Zresztą Tobiasz nie musi prosić o przysługę. Po dotarciu na miejsce będzie miał czym wynagrodzić swego przewodnika. Wystarczy się tylko w tej kwestii porozumieć. Niewątpliwie znajdzie kogoś, kto zgodzi się na takie warunki i okaże mu pomoc w dotarciu do zamierzonego celu. Słysząc to młody Tobiasz nabrał odwagi i ruszył na poszukiwanie towarzysza podróży. Tak spotkał Rafała – anioła posłanego przez Boga. Nie zdawał sobie jednak sprawy z kim ma do czynienia. Bowiem swym wyglądem Boży posłaniec nie różnił się niczym od otaczających Tobiasza ludzi. Przez to spotkanie Boże zamiary względem obu rodzin zaczęły zmierzać do osiągnięcia swego celu, choć pozornie nic na to nie wskazywało. Toczące się wydarzenia zdawały się wynikać z ludzkich decyzji i przypadkowych spotkań. Nie mniej wszystko to było wpisane w nakreślony przez Boga plan. On wkraczał ze swą mocą w ludzkie życie. Jednak punktem wyjścia dla Jego działania były ludzka roztropność i podjęte działania oparte na zaufaniu Bogu.
Rafał, którego spotkał Tobiasz, od razu wzbudził jego sympatię. Był młody jak on. Robił wrażenie odważnego i ciekawego świata. Budził pragnienie i odwagę podjęcia wyprawy w nieznane w sercu Tobiasza. Do tego okazało się, że nie tylko był wiele razy w Medii, ale i bardzo dokładnie znał drogę do Raga. Wyznał też, że wielokrotnie spotykał się z Gabaelem. Ten niezwykły splot okoliczności zdumiewał. Z jednej strony budził radość i entuzjazm, ale z drugiej był przyczyną niepokoju. Czy nie jest to zbyt piękne by było prawdziwe? A jeśli spotkany człowiek mówi nieprawdę? Jeśli jest oszustem gotowym wyprowadzić Tobiasza na manowce lub po dotarciu do celu odebrać mu jego majątek? Na wszelki wypadek Tobiasz przed wyruszeniem w drogę postanowił o wszystkim opowiedzieć ojcu. Niech on rozstrzygnie, czy spotkany człowiek jest godnym zaufania. Gdy opowiedział mu o całej sprawie ten poprosił go o przyprowadzenie Rafała do domu. Chciał osobiście przekonać się, kim on jest i z jakiego rodu pochodzi. I nie sprawa pieniędzy była dlań najistotniejsza, choć nie była mu wcale obojętna. Bardziej chodziło o życie własnego dziecka.
Gest życzliwości
Kandydat na przewodnika zaskoczył go od samego początku. Po wymienieniu zwyczajowych pozdrowień zaczął bowiem życzyć Tobiaszowi wiele radości. To zdawało się kpiną lub szyderstwem. Przecież ostatnio spotkały go same nieszczęścia. Doświadczył prześladowania, stracił majątek, oślepł. Jak tu mówić o radości. Skąd się jej spodziewać. Nie dostrzegał krzywd wyrządzonych bliźnim, które mogłyby być powodem takiej sytuacji. Przeciwnie, czynił więcej dobra niż inni. Spotkało go zło.
Odpowiedź, którą otrzymał była niejasna. Przybyły gość mówił o możliwości uzdrowienia i wzywał do zaufania Bogu. Były to piękne i łatwe do powiedzenia słowa, ale nie oznaczały niczego konkretnego. Szczególne w sytuacji, gdy mówiący zdawał się być człowiekiem, któremu niczego nie brakuje. Jednak Tobiasz nie zamierzał z nim dyskutować. To co usłyszał wziął za pocieszenie i gest życzliwości. Wysłuchał słów Rafała w milczeniu, a następnie przeszedł do meritum sprawy. Poprosił go o przeprowadzenie jego syna do Medii i opiekę nad nim w czasie podróży. Obiecał odpowiednią zapłatę. Rafał zadeklarował, że zna doskonale trasę. Dobrze było to usłyszeć. Tobiasz zapytał go o jeszcze jedno: jego pochodzenie. Wtedy przedstawił się jako potomek Ananiasza, noszący imię Azariasz. Słysząc to imię przodka ojciec Tobiasza ucieszył się. Znał bowiem Ananiasza i Natana, synów słynnego Szemajasza. Oni byli ludźmi wiernymi Bogu i regularnie chodzili do Jerozolimy wychwalać Boga. Znani też byli ze swej dobroci i szlachetności. I pewnie z powodu sposobu ich życia anioł Rafał mógł określić siebie jako spokrewnionego z nimi. Inaczej zresztą nie mógł się przedstawić, gdyż pełnia prawdy o jego naturze mogłaby wydać się Tobiaszowi oszustwem. Dopiero dokonane dzieło będzie mogło stanowić podstawę do jej przedstawienia. Teraz mógł powiedzieć tylko tyle i jedynie w taki sposób w jaki pytający był w stanie go zrozumieć. W efekcie Tobiasz zgodził się, by Rafał został przewodnikiem dla młodego Tobiasza. Obiecał mu zapłatę: denara za każdy dzień drogi. Obiecał także pokrycie wszystkich wydatków związanych z utrzymania Rafała, jak i swego syna. ■
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!