TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 19:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Solidarny zryw

Solidarny zryw

Pierwszym osiągnięciem Judy Machabeusza było zgromadzenie licznego wojska. Doskonały efekt dało przemyślane działanie. Potajemnie wezwał tych, którzy byli wierni Bogu, aby pozostawili swoje domy, opuścili rodzinne osady i przyłączyli się do niego.

Powstała armia złożona była z około sześciu tysięcy mężów. Była to znaczna siła. Lecz nie w niej powstańcy pokładali swą ufność, choć nie lekceważyli jej znaczenia, lecz w Bogu. Dlatego zgromadzeni jako jedno wojsko, nim podjęli walkę, skierowali swe błagania i modlitwy do Wszechmogącego.

Modlitwa z wiarą

Powstała armia prosiła Boga o okazanie miłosierdzia tak dla gnębionego i cierpiącego ludu, jak i dla zagrożonej zniszczeniem zbezczeszczonej świątyni. Czy będzie On milczał, gdy przelano już tyle niewinnej krwi? Gdy ofiarami mordu padły niewinne dzieci? Czy Jego uszy dalej będą znosić bluźnierstwa wypowiadane przez pogan i odstępców? Czy nie nadszedł czas, by kara na jaką zasłużył Izrael dopełniła się? Czy Bóg dalej będzie tolerował panoszące się zło, czynione przez pogan i odstępców?

Owa modlitwa niosła się z serc rozpalonych wiarą, przekonanych, że Bóg ich wysłucha i okaże swą moc. I rzeczywiście tak się stało. Tak działania, podjęte przez ludzi pragnących pełnić wolę Boga, zbiegły się z Jego planami. Tym samym nadszedł upragniony czas zmiłowania. Męczennicy przeważyli szalę gniewu Boga, a ich ofiara otworzyła bramę pojednania. Wyznaczono kres panoszenia się zła. A odpowiedź Boga znalazła wyraz w działaniu podjętym przez Judę i zgromadzonych wokół niego ludzi. Rozpoczęli oni walkę stając w obronie Prawa Bożego. Już jej pierwsze dni były naznaczone sukcesami. Juda uderzał z zaskoczenia. Wkraczał do wiosek i miast, atakując swych przeciwników. Niszczył ich osiedla ogniem. Zastawiał na ich drodze pułapki i uderzał z zaskoczenia, rozbijając wrogie oddziały. Tak budził strach i grozę pośród swych przeciwników.

Solidarność i wsparcie

Siła i sposób działania Judy sprawiły, iż nadano mu przydomek Machabeusz, co znaczyło młot. To określenie wskazywało na wiązane z nim oczekiwanie, by rozkruszył potęgę przeciwnika w pył. Ono mogło też przylgnąć doń z czasem jako charakterystyka jego postaci i czynów; symbol bohatera, którego obraz nakreślił autor w Pierwszej Księdze Machabejskiej w pieśni poprzedzającej opis czynów Judy.  On  porównywał go do potężnego olbrzyma obleczonego w pancerz i groźnego wojownika pojawiającego się niczym potężny lew. W tych słowach nawiązywał do pokolenia Judy i błogosławieństwa wypowiedzianego nad jego protoplastą przez patriarchę Jakuba. Pewnie też myślał o królu Dawidzie, męstwie i potędze tego, któremu Izrael zawdzięczał swą świetność. I musiałby nie być semitą, gdyby nie napisał z nutą przesady, iż sława Judy Machabeusza była znana aż po krańce ziemi.

Czynił tak dlatego, by owe wielkie słowa poruszyły wyobraźnię czytelnika i wzbudziły szacunek do opisywanego bohatera. Nie mniej nie zostały one napisane bez podstaw, co poświadcza podana dalej relacja o czynach dokonanych przez Judę. Warto też zaznaczyć - jak podkreśla to biblijny tekst - iż swe osiągnięcia zawdzięczał on solidarności i wsparciu, jakiego doświadczył ze strony swoich braci. Oni jednogłośnie stanęli przy nim i wsparli go we wszystkim. Tym samym wiara i wspólnie podjęta walka w obronie narodu Izraela wydały w swoim czasie dobre owoce wolności i niepodległości narodu oraz przywrócenia pełnej swobody religijnej.

Starcie

Pierwszym poważnym przeciwnikiem Judy był niejaki Apoloniusz. Ten człowiek zgromadził żołnierzy pochodzących z Samarii i postanowił uderzyć na powstańców, by rozgromić ich siły. Szczęśliwie o jego zamiarach doniesiono Judzie. On postanowił uprzedzić rozwój wypadków i uderzyć jako pierwszy, by siłę swego wojska wzmocnić przez efekt zaskoczenia przeciwnika. Doszło do otwartej walki. Jej symbolem było starcie dwóch wodzów. Walczyli ze sobą bezpośrednio. Pojedynek zakończył się zwycięstwem Judy. Także jego żołnierze pokonali przeciwników. Po skończonej walce Juda podniósł miecz Apoloniusza i zabrał go jako symboliczne trofeum. Ten miecz służył mu do walki aż do końca jego dni. Był znakiem, iż wprawdzie ważna jest siła i jakość oręża, ale jeszcze ważniejsze jest błogosławieństwo Boga i słuszność sprawy, w jakiej prowadzi się walkę. Również żołnierze Judy zgodnie ze zwyczajem zebrali łupy. Tym samym pierwsze starcie wzmocniło znacznie ich siły i dodało pewności tym, którzy jeszcze do niedawna mogli uważać się jedynie ze zbieraninę ludzi pragnących walczyć w obronie wiary i narodu. Teraz wiedzieli, że stanową dobrze zorganizowane i dowodzone wojsko, które może zwyciężać przeciwnika sprawiającego wrażenie niepokonanego.

O tym, że zwycięstwo to nie było jedynie przypadkiem, zaświadczyło kolejne starcie. Jednak tu sprawa nie zapowiadała się tak prosto i jednoznacznie jak poprzednia. Co więcej pokazała, iż w sercach Hebrajczyków jest jeszcze wiele wątpliwości i obaw. Tym razem przeciwnikami byli żołnierze syryjscy dowodzeni przez Serona. On i zgromadzeni przez niego ludzie pragnęli rozgromić wojska Judy dla zdobycia własnej chwały. Pragnęli też ukarać tych, którzy ośmielili się przekroczyć królewskie rozkazy. Tym samym szukali okazji dla podkreślenia swej lojalności wobec władcy, zdobycia jego łaski i uzyskania kolejnych przywilejów. 

Liczne oddziały prowadzone przez Serona dotarły do stóp wzgórza, na którym znajdowało się miasto Bet Choron. Było ono położone na północny zachód od Jerozolimy. Tu wyszły im naprzeciw wojska Judy. Jednak widok licznych oddziałów przeciwnika wzbudził wśród Hebrajczyków niepokój, którzy zdawali sobie sprawę z liczebnych dysproporcji. Siły wroga przeważały. Ponadto powstańcy tego dnia nie mieli nawet czasu na posiłek i czuli się słabi. Czy w takim stanie będą mogli walczyć i pokonać przeciwnika? Czy potężne i liczne wojska oraz ich niewielka w stosunku do przeciwnika liczba oraz niedożywienie żołnierzy nie wróżą im klęski? Obawy wypełniały serca wielu z nich. Zaczęto je także wypowiadać głośno. Zastanawiano się nawet, czy w takim razie w ogóle przystępować do walki. Czy nie lepiej wycofać się, by nie ponieść strat? ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!