Nadmierna gorliwość gorsza od faszyzmu?
Jak zawsze na kilka chwil przed wysłaniem do druku „Opiekuna” piszę wstępniaka. Motywacja oficjalna brzmi: czekam do samego końca, bo być może trzeba będzie zareagować na coś ważnego, co może wydarzyć się w ostatniej chwili. Nieoficjalnie: jestem niepoprawnym wręcz typem, który zawsze wszystko odkłada na ostatnią chwilę i nic z tym nie potrafię zrobić. W każdym razie dzisiaj nic, co by mną wstrząsnęło, się nie wydarzyło, ale od samego rana chodzą mi po głowie słowa z pierwszego liturgicznego czytania na święto Nawrócenia Świętego Pawła. Zanim powiem, o co konkretnie mi chodzi, napomknę jeszcze, że św. Paweł jest moim patronem z bierzmowania, choć wyboru tego dokonałem z tak idiotycznych przyczyn, że wstyd mi o tym dzisiaj mówić. Jednak z biegiem lat coraz bardziej sobie uświadamiam, że ten wybór nie był przypadkowy i nawet skandaliczne jego okoliczności tego nie zmienią. Ale do rzeczy: w 22. rozdziale Dziejów Apostolskich św. Paweł tak mówi do ludu: „Ja jestem Żydem, urodzonym w Tarsie w Cylicji. Wychowałem się jednak w tym mieście, u stóp Gamaliela otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie. Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci, wiążąc i wtrącając do więzienia mężczyzn i kobiety, co może poświadczyć zarówno arcykapłan, jak cała starszyzna”. I cały dzień dzwonią mi w głowie te słowa: „Gorliwie służyłem Bogu”. Wówczas jeszcze Szaweł był przekonany, że gorliwie służył Bogu, podczas gdy zabijał i krzywdził. A to znaczy, że to jest możliwe, że to się zdarza: być przekonanym, że się gorliwie służy Bogu, podczas gdy się krzywdzi ludzi. I przyznam, że to mnie naprawdę przeraża. Tym bardziej mnie to przeraża, kiedy widzę jak wielu ludzi, nawet pośród moich znajomych, zaczyna arbitralnie sobie wybierać prawdy wiary i przykazania, które chcą zachowywać. I tym bardziej kurczowo przytulam się do nauczania mojego Kościoła. Kościoła, z którym zresztą w tym samym cytowanym czytaniu utożsamia się Jezus mówiący do Szawła: „Dlaczego mnie prześladujesz?” A przecież Szaweł nic nie robił Jezusowi, a „jedynie” mordował Jego Kościół... Dumny Szaweł oślepiony Bożym Objawieniem musiał pozwolić się poprowadzić swoim towarzyszom, a później Ananiaszowi. Bardzo nam dzisiaj tego potrzeba: dobrych przewodników, dobrych spowiedników, dobrych kierowników duchowych, głębokich spowiedzi. Bo, jak powiedział św. Bernard z Clairvaux, kto siebie samego obrał sobie za przewodnika, ten oddał się w ręce głupca.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!