Dobrodziejstwa spowiedzi
Nie ukrywam, że mam pewne wyrzuty sumienia wobec Czytelników. Chodzi o to, że w tym roku zabrakło na łamach „Opiekuna” wielkopostnych rekolekcji. Złożyło się na to kilka przyczyn, między innymi zmiany graficzne i objętościowe, które sprawiły, że choć mamy więcej stron, to miejsca jakby... mniej. No i druga przyczyna: polowanie na znane „nazwisko”, które przyciągnęłoby Czytelników, zakończyło się fiaskiem. Ale Wielki Post w pełni, więc pomyślałem, że chociaż to miejsce wykorzystam, aby podprowadzić siebie i innych do nawrócenia. W poprzednim numerze pisałem o moich perypetiach ze spowiedzią i myślę, że warto przy tym temacie pozostać.
Bo spowiedź to, obok Eucharystii, największy dar, jaki otrzymujemy od Boga zupełnie za darmo, tak często, jak tylko tego potrzebujemy, co do którego szatanowi udało się nas przekonać, że to my robimy łaskę Panu Bogu, a nie odwrotnie. Powtarzam to bardzo często: problemem naszej słabej, pozbawionej radości i mocy wiary jest właśnie przekonanie, że w ramach wiary my coś dajemy Panu Bogu. A jest zupełnie odwrotnie. Coś podobnego dzieje się z bankami tylko odwrotnie. Reklamy przekonują nas, że bank coś nam daje: przyjdź i odbierz 500 zł, ale przecież wiemy, że jest odwrotnie. Bank nam coś daje, aby nam później odebrać więcej. W ostatecznym rozrachunku to my dajemy. Ale wracamy do spowiedzi. To nie ja robię łaskę Panu Bogu, że idę się wyspowiadać, ale to On daje mi wielką łaskę przebaczenia, potwierdzenia tego, co już uczynił na krzyżu, gdzie umarł za moje grzechy. Za darmo. W okresie Wielkiego Postu kościoły katolickie są jednym wielkim wołaniem, że powtórzę za prorokiem Izajaszem: „Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko!”
W konfesjonale otrzymujemy nie tylko Boże przebaczenie, ale też i Bożą moc, aby wytrwać w dobrym. I coś jeszcze... Otóż pewnego razu moja penitentka, czyli pani, która skorzystała z sakramentu pojednania za moim pośrednictwem, zapytała mnie, czy ja będę za nią pokutował. „Droga siostro, ja pokutuję za siebie, a ty musisz odbyć swoją pokutę sama” - odpowiedziałem z łagodnością, ale stanowczo. A pani wówczas zaleciła mi, bym zajrzał do Katechizmu Kościoła Katolickiego par. 1466. I zajrzałem: „Spowiednik nie jest panem, lecz sługą Bożego przebaczenia. Szafarz tego sakramentu powinien łączyć się z intencją i miłością Chrystusa. Powinien mieć głęboką znajomość chrześcijańskiego postępowania, doświadczenie w sprawach ludzkich, szacunek i delikatność wobec tego, który upadł; powinien kochać prawdę, być wierny Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła i cierpliwie prowadzić penitenta do uzdrowienia i pełnej dojrzałości. Powinien modlić się za niego i POKUTOWAĆ, powierzając go miłosierdziu Pana”.
To właśnie tajemnica, którą chciałem Ci zdradzić, a sobie przypomnieć: spowiedź sakramentalna oprócz wszystkich łask od Pana Boga zapewnia Ci również pokutowanie w Twojej intencji Twojego spowiednika! Ile dobra za darmo! Jak dobrze, że Bóg dał nam ten sakrament i księży spowiedników...
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!