XXV niedziela zwykła, 22 września
Mdr 2, 12.17-20; Ps 54; Jk 3, 16-4,3; Mk 9, 30-37
Z Księgi Mądrości
Bezbożni mówili: «Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa, wypomina nam przekraczanie naszych zasad karności. Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zgonie. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się
za nim i wyrwie go z rąk przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony».
Z Księgi Psalmów
Refren: Bóg podtrzymuje całe moje życie.
Wybaw mnie, Boże, w imię Twoje,
mocą swoją broń mojej sprawy.
Boże, słuchaj mojej modlitwy,
nakłoń ucha na słowo ust moich.
Refren.
Bo powstają przeciw mnie pyszni,
gwałtownicy czyhają na moje życie.
Nie mają oni Boga
przed swymi oczyma.
Refren.
Oto mi Bóg dopomaga,
Pan podtrzymuje me życie.
Będę Ci chętnie składać ofiarę
i sławić Twe imię, bo jest dobre.
Refren.
Z Listu Świętego Jakuba Apostoła
Najmilsi: Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś zstępująca z góry jest przede wszystkim czysta, dalej – skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój.
Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
Słowa Ewangelii według św. Marka
Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich
Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich».Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».
Komentarz do Ewangelii
Serce dziecka
„(…) wziął dziecko, postawił je między nimi, przytulił do siebie i…” niczego więcej nie było trzeba. Sprzeczki o to, który z grona Dwunastu jest największy, zostały prostym gestem sprowadzone do właściwego poziomu spraw kompletnie nieistotnych. Kilka wersów wcześniej ewangelista Marek zapisał, że podczas drogi do Kafarnaum Jezus mówił o swojej śmierci i powstaniu z martwych. Słowa Pana spotkały się jednak z niezrozumieniem, a jednocześnie jakiś lęk nie pozwalał uczniom pytać, co Chrystus może mieć na myśli. Pojawia się nieodparte wrażenie, że Apostołowie są bardzo daleko od myślenia Jezusa i zamiast uważnie słuchać Jego słów, skupiają uwagę na sobie samych i próbują przez kłótnie zdobyć pierwsze miejsce w hierarchii. Aż chciałoby się napisać z politowaniem – „jak dzieci…”
A jednak Jezus zatrzymując wzrok swoich uczniów na kimś, kto często był niezauważony (bo jedynie plątał się pod nogami dorosłych), wskazał na zupełnie odmienne znaczenie „bycia dzieckiem”. Dzieci przede wszystkim potrzebują opieki i troski rodziców, są w pełni zależni od miłości i zainteresowania ojca i matki, równocześnie ufając całkowicie, że rodzice chcą ich dobra i że są „oczkiem w głowie” tych, którzy dali im życie.
Spojrzenie wstecz i przyglądanie się historii mojego życia podczas lektury Biblii, rozmowy i spowiedzi, ale również obserwacja codziennego życia przekonują mnie, że takiego „bycia dzieckiem” oczekuje od nas Bóg Ojciec, który ujawnia niezwykłą fascynację osobą każdego człowieka i patrzy na każdego z podziwem (por. Mt 9, 9). Wierzę głęboko, że skoro nasz Bóg tak spogląda w serca, to żaden życiowy koszmar nie może być zbyt wielki, byśmy nie mogli się zdobyć na zaufanie temu spojrzeniu. A gdyby pojawiły się jakieś wątpliwości, to warto jeszcze pomyśleć przez chwilę, co czuło dziecko przytulone przez Jezusa w dzisiejszej Ewangelii…
I tak właśnie rodzi się we mnie mocne pragnienie spotykania Boga bliskiego, dzielącego moje marzenia, zasłuchanego w to, co mówię i myślę; Boga, który zna mnie „od podszewki” i kocha, jak nikt inny… A kolejną myślą jest: „Przecież ZNAM takiego Boga – codziennie spotykam Go na ołtarzu, doświadczam namacalnie Jego troski o moje życie (i to na ziemi, i to wieczne), przekonuję się co chwilę o Jego dobroci i miłosierdziu…” Dlaczego czasami o tym zapominamy?
Fragment Księgi Mądrości dany nam jako pierwsze czytanie rozpoczyna się od słów: „Bezbożni mówili…” (Mdr 2, 12). Może to jest właściwa diagnoza i powód amnezji dotykającej część zdeklarowanych chrześcijan? Zachowujemy się niekiedy jak ludzie nieznający albo – co gorsza – niemający Boga (bez-bożni). W takim stanie ducha nietrudno o wojny, kłótnie, zazdrość, walki, pożądanie i inne grzechy z katalogu apostoła Jakuba w drugim czytaniu (Jk 4, 1-3). Egoizm, dziecinna zawiść, wyścig szczurów kosztem dobrego imienia innych, żądza posiadania, chorobliwa potrzeba zauważenia, bezrefleksyjna zgoda na wszystko, byleby zaskarbić sobie łaskę w czyichś oczach, pazerna modlitwa – bynajmniej nie o uświęcenie Imienia Pana czy wolę Bożą, ale zdrowie (bo najważniejsze), szczęście (bo konieczne do życia) itd. To chyba nieobce nam doświadczenia…?
A Jezus widząc to wszystko stawia między nami dziecko, przytula mocno i…
…czy naprawdę potrzeba nam dziś czegoś więcej?
ks. Grzegorz Mączka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!