XX Niedziela zwykła 17 sierpnia 2025
Jr 38, 4-6.8-10 | Ps 40 | Hbr 12, 1-4 | Łk 12, 49-53
Z Księgi proroka Jeremiasza
W czasie oblężenia Jerozolimy przywódcy, którzy trzymali Jeremiasza w więzieniu, powiedzieli do króla: «Niech umrze ten człowiek, bo naprawdę obezwładnia on ręce żołnierzy, którzy pozostali w tym mieście, i ręce całego ludu, gdy mówi do nich podobne słowa. Człowiek ten nie szuka przecież pomyślności dla tego ludu, lecz nieszczęścia». Król Sedecjasz odrzekł: «Oto jest w waszych rękach!» Nie mógł bowiem król nic uczynić przeciw nim. Wzięli więc Jeremiasza i wtrącili go, spuszczając na linach, do cysterny Malkiasza, syna królewskiego, która się znajdowała na dziedzińcu wartowni. W cysternie zaś nie było wody, lecz błoto; zanurzył się więc Jeremiasz w błocie.
Ebedmelek wyszedł z domu królewskiego i rzekł do króla: «Panie mój, królu! Źle zrobili ci ludzie, tak postępując z prorokiem Jeremiaszem i wrzucając go do cysterny. Przecież umrze z głodu w tym miejscu, zwłaszcza że nie ma już chleba w mieście». Rozkazał król Kuszycie Ebedmelekowi: «Weź sobie stąd trzech ludzi i wyciągnij proroka Jeremiasza z cysterny, zanim umrze».
Z Księgi Psalmów
Refren: Panie, mój Boże, pośpiesz mi z pomocą.
Z nadzieją czekałem na Pana,
a On pochylił się nade mną
i wysłuchał mego wołania.
Wydobył mnie z dołu zagłady, z błotnego grzęzawiska,
stopy moje postawił na skale
i umocnił moje kroki.
Refren.
Włożył mi w usta pieśń nową,
śpiew dla naszego Boga.
Wielu to ujrzy i przejmie ich trwoga,
i zaufają Panu.
Refren.
Ja zaś jestem ubogi i nędzny,
ale Pan troszczy się o mnie.
Ty jesteś moim wspomożycielem i wybawcą,
Boże mój, nie zwlekaj!
Refren.
Z Listu do Hebrajczyków
Bracia: Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, zrzuciwszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy na tronie Boga.
Zważcie więc na Tego, który ze strony grzeszników tak wielką wycierpiał wrogość wobec siebie, abyście nie ustawali, załamani na duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi.
Z Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
Fałszywa miłość zabija
W dzisiejszej Ewangelii Jezus wymyka się z naszych wyobrażeń o Nim. Ten spokojny i pięknie uczesany Zbawca jest odważnym wojownikiem. Swoim słowem i postawą (wyrzuca demony, uzdrawia i potrafi ostro rozmawiać z faryzeuszami) pokazuje, że Jego misja jest dla Niego najważniejsza. Polega ona na tym, by pokazać ludziom prawdziwego Ojca i Jego miłość.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Przez swoją Paschę Chrystus otworzył wszystkim ludziom źródła chrztu. Istotnie, Jezus mówił o swojej męce, którą miał wycierpieć w Jerozolimie, jako o „chrzcie”, którym miał być ochrzczony”. On dobrowolnie przyjmuje mękę i krzyż. Przez swoją odważną postawę pragnie przywrócić porządek w świecie. Zło chce oddzielić od dobra, kłamstwo od prawdy, śmierć od prawdziwego życia, a wolność od niewoli. Chrystus widzi, że ludzie żyją w zakłamaniu i pod jarzmem grzechu. Są zniewoleni obłudą i fałszem, który jak jad wylewa się i zatruwa świat.
„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”. Ten płomień jest sposobem na oczyszczenie. Jak złoto w wysokiej temperaturze, staje się czystsze i wartościowsze, tak samo Jezus chce uczynić z ludźmi. Ten ogień ma moc zmienić świat, dać siłę, by odrzucić to, co zniewala, a nawet wlać odwagę, by przeciwstawić się złu. Papież Franciszek zaznaczył kiedyś: „Ogień, o którym mówi Jezus, jest ogniem Ducha Świętego, żywą i działającą w nas obecnością od dnia chrztu świętego. Jezus pragnie, aby Duch Święty zapłonął jak ogień w naszym sercu”. Swoją mocą nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się niemocy i grzechowi. Potrzebujemy pomocy z góry. To naprawdę jest niesamowite, bo Chrystus, którego odrzuciliśmy i zabiliśmy grzechami i niewiernością, zamiast nas ukarać (wszyscy zasługujemy na śmierć, za to co zrobiliśmy) daje nam pomoc. Nie tylko stawia wymagania, ale też wskazuje drogę wyjścia. Jedyne co należy zrobić, to przyznać, że sami nie damy rady i otworzyć się na Ducha Świętego, na ogień z nieba.
Rozdwojenie, o którym mówi Jezus i którego pragnie, jest znakiem Jego prawdziwej gorliwości i walki o życie. Dzisiaj zło miesza się z dobrem, nieczystość z czystością. Wielu dziadków i babć (tych wierzących i będących w kościele) nie widzi problemu w grzesznym życiu wnuków; wielu rodziców, w imię fałszywej miłości, zgadza się na grzechy dzieci. Przykładów można mnożyć wiele. Jednak grzech prowadzi do śmierci. Jeśli wierzymy w prawdziwe życie, które się nie kończy, to jeśli kogoś kochamy, nie chcemy mu zafundować życia wiecznego w potępieniu. Jeśli kochamy, to pielęgnujmy w sobie ten żar walki o zbawienie drugiego. Warunek jest jeden: wiara. Bo jeśli jest ona dodatkiem i tak naprawę nie wierzymy w Jezusa, to miłość fałszywa zwycięży. Potrzebujemy ognia z nieba, Ducha Świętego, by nie tylko samemu mieć siłę, by walczyć ze złem, ale także by wierzyć i zawalczyć o wolność w swoich rodzinach i wśród bliskich.
Ks. Łukasz Skoracki
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!