Słowo Boże na każdy dzień
XXVIII Niedziela zwykła, 9 października
2 Krl 5, 14-17; Ps 98 (97); 2 Tm 2, 8-13; Łk 17, 11-19;
Poniedziałek, 10 października
Ga 4, 22-24. 26-27. 31 – 5, 1; Ps 113 (112); Łk 11, 29-32;
Wtorek, 11 października
Ga 5, 1-6; Ps 119 (118); Hbr 4, 12; Łk 11, 37-41;
Środa, 12 października
Ga 5, 18-25; Ps 1; Łk 11, 42-46;
Czwartek, 13 października
Ef 1, 1-10; Ps 98 (97); Łk 11, 47-54
Piątek, 14 października
Ef 1, 11-14; Ps 33 (32); Łk 12, 1-7;
Sobota, 15 października
Ef 1, 15-23; Ps 8; Łk 12, 8-12
Z Drugiej Księgi Królewskiej
Wódz Syryjski Naaman, który był trędowaty, zanurzył się siedem razy w Jordanie, według słowa proroka Elizeusza, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony. Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: «Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem. A teraz zechciej przyjąć dar wdzięczności od twego sługi». On zaś odpowiedział: «Na życie Pana, przed którego obliczem stoję, nie wezmę!» Tamten nalegał na niego, aby przyjął, lecz on odmówił. Wtedy Naaman rzekł: «Jeśli już nie chcesz, to niechże dadzą twemu słudze tyle ziemi, ile para mułów unieść może, ponieważ odtąd twój sługa nie będzie składał ofiary całopalnej ani ofiary krwawej innym bogom, jak tylko Panu».
Z Drugiego listu Świętego Pawła Apostoła do Tymoteusza
Najmilszy: Pamiętaj na Jezusa Chrystusa, potomka Dawida. On według Ewangelii mojej powstał z martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów jak złoczyńca; ale słowo Boże nie uległo skrępowaniu. Dlatego znoszę wszystko przez wzgląd na wybranych, aby i oni dostąpili zbawienia w Chrystusie Jezusie razem z wieczną chwałą. Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego.
Z Ewangelii według Świętego Łukasza
Wiara uzdrowionego cudzoziemca
Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami». Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom». A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
Komentarz do Ewangelii
Swój czy cudzoziemiec?
Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?” (Łk 17, 18). Jezus – nie zważając na żadne konwenanse – pochwalił cudzoziemca (Samarytanina). Zresztą uczynił to nie jeden raz (zob. np. Mt 15, 21-28; Łk 7, 1-10). Dla Izraelitów był to właściwie policzek, po to przecież tylko ich wiara jest prawdziwa: „Nasz Bóg jest wysoko w niebie, czyni wszystko, co zechce. Ich (pogan, cudzoziemców) bożki są srebrne i złote, to tylko dzieło rąk ludzkich. Usta mają, ale nie mówią, mają oczy, ale nie widzą, uszy mają, ale nie słyszą, mają nozdrza, ale nie czują. Mają ręce, ale nie dotykają, nogi mają, ale nie chodzą, a gardłem nie wydają głosu. Niech będą do nich podobni ci, którzy którzy je wykonują, i wszyscy, którzy im zaufali” (Ps 115, 3-8). Co prawda Stary Testament nakazywał: „Nie będziesz dręczył ani uciskał cudzoziemca, gdyż i wy byliście cudzoziemcami w ziemi egipskiej” (Wj 22, 20; zob. także Wj 23, 9; Pwt 10, 19; Jr 7, 6), to jednak Żydzi unikali bliższych kontaktów z cudzoziemcami zamieszkującymi Palestynę. Nawiązuje do tego święty Piotr, kiedy w domu Korneliusza powiedział: „Wiecie dobrze, że Żydowi nie wolno spotykać się z poganinem (dosłownie: „innoplemiennym”) ani wchodzić do jego domu” (Dz 10, 28). Wiąże się to zapewne z niebezpieczeństwem odejścia od wiary w Jedynego Boga. Możemy o tym przeczytać choćby w Księdze Barucha: „Uważajcie, byście się nie upodobnili do tych cudzoziemców i nie czcili ich bogów” (6, 4). Święty Piotr powiedział jednak dalej: „Ale Bóg pouczył mnie, że nikogo nie wolno uważać za skażonego i nieczystego” (Dz 10, 28). I dodał: „Bóg jednakowo traktuje wszystkich ludzi. W każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje uczciwie” (Dz 10, 34-35). Dlatego też święty Paweł napisał: „Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, ponieważ wszyscy jesteście jedno w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28; por. Kol 3, 11). Jednak – jak to już w tym miejscu niejednokrotnie podkreślałem – chrześcijaństwo jest pełne paradoksów. Stąd też, choć „wszyscy jesteśmy jedno w Chrystusie Jezusie”, to uczniowie Jezusa mają być jednocześnie i swoimi i cudzoziemcami. Czytamy o tym, w pochodzącym z II wieku po Chrystusie, Liście do Diogneta: „Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem… Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą… Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba”. I tak zatoczyliśmy koło: wyszliśmy od Jezusa chwalącego cudzoziemca i wracamy do Jezusa jako „swoi i cudzoziemcy”, do Jezusa, który „nie ma gdzie położyć głowy” (Mt 8, 20), bo „przyszedł do swojej własności, lecz swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). „Swój i cudzoziemiec”… Ile trzeba w sobie jeszcze „przerobić”, by być jak ON…
ks. Tomasz Kaczmarek
Świętość, która zadziwia
Bł. Jan Beyzym (1850-1912)
Madagaskar - znany wielu osobom nie tylko z książek podróżniczych Arkadego Fiedlera - to wyspa, która zróżnicowaną rzeźbą terenu oraz unikatową fauną i florą czaruje swym urokiem.
Dla misjonarzy przybywających na wyspę od początków XIX w. nie piękno przyrody było jednak najważniejsze, lecz jej mieszkańcy, którym zaszczepiali wiarę w Boga Trójjedynego, w miejsce wierzeń animistycznych. Nie do wszystkich jednakże docierali, bowiem ewangelizację utrudniał szerzący się wśród wyspiarzy trąd. Choroba ta, postrzegana jako „śmierć za życia”, budziła lęk spotęgowany świadomością jej nieuleczalności.
Sytuacja zmieniła się pod koniec XIX wieku, gdy na Madagaskar przybył polski jezuita o. Jan Beyzym (beatyfikowany w 2002 roku), który zamieszkał wśród trędowatych i stał się dla nich nie tylko przewodnikiem duchowym i czułym opiekunem. Pomagając swoim „czarnym pisklętom” stawał się wielkim sługą miłosierdzia.
Należał do pokolenia dzieci, których ojcowie walczyli w Powstaniu Styczniowym. Jego ojciec został za to skazany zaocznie na karę śmierci, a rodzinny majątek skonfiskowany. Jan stracił wiele, ale nie załamał się. Rozwijał w sobie odpowiedzialność, rozwagę, obowiązkowość i pracowitość, a wyniesiona z domu postawa szacunku dla każdego człowieka przygotowywała go do służby poświęcania się ludziom odtrąconym.
Mając 22 lata wstąpił do jezuitów, o czym napisał: „nie pamiętam, abym się kiedy w życiu czuł tak swobodnym i szczęśliwym, jak wtedy, kiedy się za mną furta zamknęła”. Po ślubach zakonnych i święceniach kapłańskich najpierw opiekował się młodzieżą w konwikcie w Tarnopolu, a później w szkole w Chyrowie i coraz wyraźniej odczytywał swoje powołanie misyjne. Na misje wyjechał jednak dopiero w wieku 48 lat. Zabrał ze sobą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i w 1898 roku stanął na obcym sobie lądzie, wśród Malgaszów.
Wiedząc, że może zarazić się trądem, w zdecydowaniu wyrażonym słowami, iż: „raz człowiek rodzi się, raz umiera”, jako pierwszy z kapłanów-misjonarzy zamieszkał wśród chorych. Był dla nich księdzem, pielęgniarzem, ogrodnikiem i przyjacielem. Zanurzony w ufności Bogu i wierząc we wstawiennictwo Niepokalanej wybudował w Marana, dzięki pomocy finansowej płynącej z rozdartej zaborami Polski, pierwszy szpital dla trędowatych. Wiele podejmowanych przez niego zadań uznano za heroiczne, a ks. kard. Karol Wojtyła napisał, że w przypadku o. Beyzyma: „heroizm jeszcze jaśniej staje przed oczyma, bo występuje w kontekście wielkiej prostoty i zwyczajności”.
ks. Sławomir Kęszka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!