Słowo Boże na każdy dzień?
XXXII Niedziela zwykła - 6 listopada
2 Mch 7, 1-2. 9-14; Ps 17 (16); 2 Tes 2, 16 – 3, 5; Łk 20, 27-38
Poniedziałek, 7 listopada
Tt 1, 1-9; Ps 24 (23); Łk 17, 1-6;
Wtorek, 8 listopada
Tt 2, 1-8. 11-14; Ps 37 (36); Łk 17, 7-10;
Środa, 9 listopada
Ez 47, 1-2. 8-9. 12; Ps 46 (45); 1 Kor 3, 9b-11. 16-17; J 2, 13-22;
Czwartek, 10 listopada
Flm 7-20; Ps 146 (145); Łk 17, 20-25
Piątek, 11 listopada
2 J 4-9; Ps 119 (118); Łk 17, 26-37
Sobota, 12 listopada
3 J 5-8; Ps 112 (111); Łk 18, 1-8
Z Drugiej Księgi Machabejskiej
Zdarzyło się, że siedmiu braci razem z matką również zostało schwytanych. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Jeden z nich, przemawiając w imieniu wszystkich, tak powiedział: «O co pragniesz zapytać i czego dowiedzieć się od nas? Jesteśmy bowiem gotowi raczej zginąć aniżeli przekroczyć ojczyste prawo». Drugi zaś brat w chwili, gdy oddawał ostatnie tchnienie, powiedział: «Ty zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawo, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego». Po nim był męczony trzeci. Na żądanie natychmiast wysunął język, a ręce wyciągnął bez obawy i mężnie powiedział: «Z nieba je otrzymałem, ale dla Jego praw nimi gardzę, a spodziewam się, że od Niego ponownie je otrzymam». Nawet sam król i całe jego otoczenie zdumiewało się odwagą młodzieńca, jak za nic miał cierpienia. Gdy ten już zakończył życie, takim samym katuszom poddano czwartego. Konając, tak powiedział: «Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, a którzy w Bogu pokładamy nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni. Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia».
Z Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Tesaloniczan
Bracia: Sam Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam nie kończącego się pocieszenia i dobrej nadziei, niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi we wszelkim czynie i dobrej mowie. Poza tym, bracia, módlcie się za nas, aby słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiało, podobnie jak to jest pośród was, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę. Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego. Co do was, ufamy w Panu, że to, co nakazujemy, czynicie i będziecie czynić. Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej.
Z Ewangelii według Świętego Łukasza
Uduchowione życie zmartwychwstałych
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę». Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją».
Komentarz do Ewangelii
Wszyscy dla Niego żyją
Ludzie z różnych powodów przychodzili do Jezusa. Jedni czynili to z ciekawości. Słyszeli o Jezusie niesamowite rzeczy i chcieli na własne oczy przekonać się, jak to z tym Jezusem z Nazaretu rzeczywiście jest. Do tych osób możemy zaliczyć między innymi Heroda Antypasa (Łk 9, 7-9; był on synem Heroda Wielkiego, za czasów którego urodził się Jezus). Inni z kolei, dotyczy to zwłaszcza faryzeuszy i uczonych w Piśmie, przychodzili do Jezusa, aby Go na czymś złapać, aby podważyć Jego wiarygodność i Jego posłannictwo. To samo dotyczy saduceuszów z dzisiejszej Ewangelii. I wreszcie ostatnia grupa to ci, którzy przychodzą do Jezusa, bo tylko On może ich uratować. To oni wołają: „Zmiłuj się nad nami, Synu Dawida!” (Mt 9, 27). I to właściwie ciągle się powtarza: różne pobudki kierują ludźmi przychodzącymi do Jezusa. Saduceusze, nie wierząc w zmartwychwstanie, wymyślili historię z kobietą i braćmi, aby podważyć nauczanie Jezusa (Łk 20, 29-33). Dzisiaj spotykamy ludzi, którzy pytają: „Czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie uniesie?”. „Skoro Bóg jest dobry i wszechmocny, to dlaczego istnieje zło i cierpienie?”. „Po co jest Kościół, skoro jest w nim tyle zła i grzechu?”. I nie są to pytania wynikające z dążenia do prawdy! Mamy też jednak takich, którzy udają się w różne cudowne miejsca i na różne spotkania z charyzmatykami, byle tylko doświadczyć jakiegoś cudu. I mamy też takich, którzy przychodzą do Jezusa z powodu jakiejś tradycji czy przyzwyczajenia. Wreszcie są tacy, dla których Jezus jest WSZYSTKIM! Jest Początkiem i Końcem, bo w Nim „żyją, poruszają się i są” (zob. Dz 17, 28). Pomimo tych powodów Jezus nikogo nie odrzuca. Chce dotrzeć do każdego ludzkiego serca, dlatego próbuje różnych sposobów, aby ludzie otworzyli się na Niego, by Go przyjęli. Czasami jest ostrzejszy (jak wobec faryzeuszy), bo inaczej nie można skruszyć twardego serca. Czasami przełamuje ludzkie konwenanse (jak w rozmowie z Samarytanką - J 4, 7-29), by dotrzeć do ludzi, którzy nie są Żydami. Wreszcie z wielką cierpliwością „odpowiada” na wołanie ludzi w potrzebie (jak chociażby w przypadku niewidomych pod Jerychem - Mt 20, 29-34). Przechodzą przed oczami Jezusa kolejne pokolenia ludzi, przychodzą do Jezusa kolejni „faryzeusze, saduceusze, uczeni w Piśmie”, którzy chcą Go pochwycić na słowie i wystawić na próbę, kolejny Herod Wielki chce Go zniszczyć i zabić, a kolejny Herod Antypas chce zaspokoić swoją ciekawość. Kolejni ludzie wymyślają różne historie i teorie, aby Go obalić i wyrzucić z ludzkiego myślenia i świata. A On patrzy na nich z miłością przybitą do krzyża. A On wyciąga rękę, by Go dotknąć i przekonać się, że NIE MA ŻYCIA POZA NIM. Bo „Bóg nie posłał swego Syna na świat, aby go sądził, lecz aby go zbawił” (J 3, 17). I dlatego Jezus jest wobec nas tak cierpliwy. Stajemy przed Nim z różnych powodów, a On „wszystko wytrzymuje, wszystkiemu wierzy, wszystkiemu ufa, wszystko przetrwa” (1Kor 13, 7), gdyż „wszyscy dla Niego żyją” (Łk 20, 38).
ks. Tomasz Kaczmarek
Świętość, która zadziwia
Bł. Alicja Kotowska (1899-1939)
Dla młodych ludzi urodzonych na przełomie XIX i XX wieku odradzanie się Polski po latach zaborów przypadło na wiosnę ich życia. Wielu z nich było wówczas skautami lub członkami Polskiej Organizacji Wojskowej i uczestniczyło w rozbrajaniu Niemców w 1918 roku, w Powstaniu Wielkopolskim i wojnie polsko-bolszewickiej z 1920 roku.
Maria Jadwiga w wieku 22 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego i przybrała imię zakonne Alicja (beatyfikowana w 1999 roku). Posiadała już wtedy dar mądrego kierowania sobą i ludźmi żyjącymi obok niej.
11 listopada 1918 roku weszła na drogę służby ludziom i Polsce odzyskującej niepodległość i nie ustawała w niej do końca, aż do 11 listopada 1939 roku, gdy Bóg wywiódł ją ku wieczności.
Pamiętnego listopadowego dnia ta początkująca studentka medycyny, ale i „bojowy” członek POW, nie wyprowadziła przyjaciół na niespokojną ulicę Warszawy, ale na dworzec kolejowy, by powitać powracającego z magdeburskiego więzienia marszałka Piłsudskiego, wierząc, że jest on tym, który przeciwstawi się bolszewizmowi. Podczas wojny 1920 roku jako sanitariuszka pracująca w szpitalach wojskowych opiekowała się rannymi, a dzięki wierze, jaką wyniosła z domu, trwała na modlitwie w ich ostatnich chwilach.
W 1922 roku przerwała studia i wbrew matce, ale z pełną akceptacją ojca, wstąpiła „za furtę klasztorną”. Do matki generalnej napisała: „pragnę żyć i umierać dla Chrystusa, miłując Go nad wszystko, gdyż jest Miłością Najwyższą”. Po nowicjacie i złożeniu ślubów zakonnych pozwolono jej kontynuować studia akademickie, zakończone doktoratem z chemii.
Cechująca ją łagodność i odpowiedzialność w obcowaniu z młodzieżą, ale i pogodna sumienność w egzekwowaniu wiedzy zawiodły ją do Wejherowa, do przejętego przez zmartwychwstanki kompleksu miejskich placówek oświatowych. Zorganizowała tam gimnazjum i liceum, budując nową siedzibę szkoły im. Matki Bożej Królowej Polskiego Morza. Miejsce to stało się wyspą polskości tam, gdzie coraz częściej padały słowa, że nieodległy: „Gdańsk był, jest i będzie niemiecki”.
W 1939 roku nie skorzystała z możliwości ukrycia się. Przebaczyła donoszącemu na nią na gestapo. Uwięziona, zapamiętana została przez ocalonych ludzi, że wchodząc do ciężarówki na podwórzu więziennym tuliła wystraszone żydowskie dzieci przeznaczone, tak jak i ona, na rozstrzelanie. Dla nas stała się świadkiem mądrego życia w świecie i świętości Kościoła, ukazując: „czym jest Kościół w swej najgłębszej istocie”.
ks. Sławomir Kęszka
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!